Kilka faktów o debiucie:
"Okazuje się jednak, że podczas debiutanckiej sesji gdańskiej spółki zaskakująco aktywni byli zagraniczni brokerzy. Jak wynika z danych, które giełda udostępnia maklerom, w dniu debiutu Energi na przykład JP Morgan miał blisko 7 proc. udziałów w obrotach akcjami i PDA, UBS – ponad 4 proc., Merrill Lynch – 3 proc., HSBC – 2,5 proc.Niewiele? Nie, jeśli weźmiemy pod uwagę, jak bardzo są aktywni ci członkowie giełdy zazwyczaj. Udział JP Morgana w obrotach akcjami za ostatnie 12 miesięcy to 2,6 proc., UBS – 2,7 proc., Merrill Lyncha 1,2 proc., a HSBC – 1,2 proc.
Widać więc, że w środę 11 grudnia zagraniczni brokerzy zrealizowali znacznie wyższy obrót niż zazwyczaj. Jednocześnie tego dnia ponad 44 proc. wartości całego obrotu akcjami na GPW zrealizowano papierami Energi. Wniosek nasuwa się sam. Po samych statystykach sesji nie da się tego jednoznacznie stwierdzić, prawdopodobnie jednak zagraniczne instytucje handlowały akcjami Energi, i to prawdopodobnie sprzedawały.
Dlaczego? Eksperci mają dwie hipotezy. – Mogły realizować strategię gry pod spadek kursu. Składać duże zlecenia sprzedaży, żeby zbić cenę, jednocześnie sprzedać jak najszybciej i jak najdrożej. Następnie odkupić możliwie jak najtaniej i liczyć nawet na lekkie odbicie kursu. W ten sposób w ciągu dnia zrealizowałyby zysk – mówi jeden z analityków. Przyznaje, że nie sposób udowodnić takiej wersji wydarzeń.
Dlatego na rynku przeważa inna opinia. – Rzeczywiście zagranica może stać za spadkami. Świadczą o tym pierwsze minuty notowań, kiedy kurs zanurkował o 10 proc., tak się nie zachowuje tego typu papier na debiucie – widać, że posiadacze dużych pakietów akcji zaczęli je „wywalać" – mówi zarządzający funduszem akcji. – Moim zdaniem mogło być tak, że te instytucje kupiły akcje Energi na własny rachunek. Od momentu zakończenia budowy księgi popytu do debiutu WIG20 stracił ponad 2 proc. Instytucje mogły więc chcieć jak najszybciej sprzedać akcje, żeby ograniczyć potencjalną stratę."
zródło:
www.parkiet.com/artykul/9,1351...