Przeczytałem wywiad z Prezesem PZU w Gazecie Bankowej (
www.stockwatch.pl/przeglad-pra...) i moją uwagę zwróciło kilka szczegółów.
Wypowiedź Prezesa 1:
„Największe korporacje amerykańskie i zachodnioeuropejskie siedzą na miliardach dolarów gotówki i nie realizują inwestycji. Problemem jest też to, że tam nawet zwykli ludzie zbyt dużo oszczędzają i zbyt mało inwestują.”
Dalej wypowiedź 2 dotycząca kwestii likwidacji OFE:
„Dlatego uważam, że Plan Budowy Kapitału i pomysł przeniesienia OFE do trzeciego filaru jest bardzo dobry. Pod warunkiem, że to będzie powiązane też z jakąś formą obligatoryjności wejścia w ten trzeci filar. Wtedy w perspektywie 10 lat będzie można pozyskać kilkaset miliardów dodatkowych oszczędności.”
Można kłócić się o znaczenie poszczególnych słów i o warunki odniesienia, ale wypowiedź jest zwyczajnie niedbała. Likwidacja OFE ma nie przynosić „oszczędności” ale budować kapitał inwestycyjny. Przynajmniej takie jest założenie.
Teraz dalej o OFE:
„OFE w aktualnym kształcie po prostu nie mają sensu. Przecież nikt dzisiaj nie ma komfortu, żeby mieć ekspozycję na akcje notowane na giełdzie. Dlaczego moje oszczędności mają być uzależnione od tego, czy ktoś przekonał Brytyjczyków do wyjścia z UE i związanej z tym reakcji rynkowej? Bez sensu.”
To już zwyczajnie robienie ludziom wody z mózgu. Przecież założeniem OFE było inwestowanie długofalowe a nie uzależnianie decyzji od zjawisk przejściowych. Giełdy w długim okresie rosną, a taki jest typowy horyzont inwestycyjny osoby oszczędzającej na emeryturę. To się skończy tak, jak to zwykle bywa. Czyli, wyjście OFE z nastąpi w najbardziej niekorzystnym dla giełdy czasie (typowy objaw anty-psychologii inwestowania) i po rozwiązaniu OFE giełda rozpocznie długo oczekiwane wzrosty. Tak właśnie niszczy się kapitał. „Plan Budowy Kapitału” będzie potrzebował kilku lat by odbudować pierwotną pozycję i to mogą być dla przyszłych emerytów lata stracone. Na Plan Morawieckiego czekamy już zbyt długo.
I jeszcze coś na koniec – tym razem dziennikarz:
„Wojciech Surmacz: Dwa miesiące temu w wywiadzie dla „Gazety Bankowej” stwierdził pan, że nie ma wątpliwości, iż Wielka Brytania zagłosuje za Brexitem. Wychodzi na to, że był pan jedynym polskim finansistą, który to przewidział.”
To ostatnie zdanie można równie dobrze zinterpretować jako stwierdzenie dziennikarza, że „finansiści generalnie nie potrafią niczego przewidywać i, i tak nie ma sensu o nic ich pytać”. Dodatkowo np. „jeśli z Brexitem byłoby odwrotnie to tego wywiadu w ogóle by nie było”. Zatem, jeśli mamy komuś kadzić, to dobrze byłoby lepiej dobierać słowa.
Informuję, że jestem zaangażowany w PZU i moje wypowiedzi, pomimo wszelkiej staranności, mogą nie być neutralne.