Cześć. A poniżej komentarz Kasi Stefańskiej do wyników

:
www.stockwatch.pl/gpw/alma,wyk... [to link do wskaźników, moje komentarze jeszcze niżej]
Strata faktycznie jest ogromna. Szczególnie jeśli przyrówna się ja do zysku netto rok wcześniej. Wszystkiemu winne są pozostała działalność operacyjna i koszty sprzedaży i marketingu. Oznacza to, że spółki z grupy muszą więcej wysiłku wkładać w pozyskanie klientów w porównaniu do zeszłego roku. Co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że Alma skupia wokół siebie raczej produkty luksusowe lub z wyższej półki no i mieliśmy kryzys. No i nie zapominajmy o reportażu telewizyjnym, który pokazywał pleśń i nieprawidłowości w sklepach z żywnością. Jeśli jeszcze dołożyć do tego fakt, że najwięcej zakupów w Polsce ograniczyła właśnie klasa średnia i tzw. aspirująca (czyli target AM), to grupa musiała zatrudnić szerokie grono specjalistów PR, wizerunkowych i od marketingu kryzysowego. I faktycznie za prawie cały wzrost tych kosztów odpowiada przyrost zatrudnienia i usługi obce (agencje PR, etc.).
Zysk na sprzedaży brutto pogorszyły jeszcze pozostałe koszty operacyjne o wartości 22 baniek. W 2009 roku grupa została z powodów trudności rynkowych zmuszona do odpisania wartości niektórych środków trwałych, nakładów na środki trwałe w budowie oraz rozpoczętych inwestycji, o których „podjęto decyzję o zakończeniu przed ich oddaniem do użytkowania”. To jak widać kolejny przejaw kryzysu, który zmusił Almę do gwałtownego ograniczenia inwestycji i wstrzymywania otwierania nowych lokalizacji.
Struktura finansowania nie jest najkorzystniejsza. Zobowiązania finansują 64% aktywów. Widać, że spółka stara się finansować zobowiązaniami handlowymi, które są najtańsze. Ich wzrost oraz amortyzacja uratowały też operacyjny cash flow przed katastrofą. Nie starczyło tej korekty na uratowanie niższych części przepływów. Ujemne przepływy inwestycyjne wynikają z wydatków na otwarcie nowych sklepów. Ujemne były też przepływy finansowe, bo Alma zaciąga kolejne kredyty na spłatę poprzednich. W takiej sytuacji to raczej nieuniknione – w końcu trzeba jakoś płynność ratować. Najciekawsze są ostatnie kwoty w rachunku przepływów netto. Państwo skorygowali sobie stan gotówki o kredyty w rachunku bieżącym i wyszła im ujemna gotówka. No brawo po prostu. Dotychczas nawet w naszym pięknym kraju to wydawało mi się niemożliwe.
Wyżej napisałam, że ujemne przepływy inwestycyjne wynikają z inwestycji w środki trwałe. Grupa wydała ponad 52 bańki, żeby rozwijać swoją działalność. Ale niestety musiała dokonać jednocześnie odpisu wartości niektórych zakupów na 22 miliony, ponieważ część inwestycji została wstrzymana. Szkoda straszna, bo trochę kasy poszło w błoto. W sytuacji zaniechania pewnej działalności nie mamy 100% prawdopodobieństwa odzyskania poniesionych wydatków. Najlepiej by było móc część rzeczy po prostu sprzedać. Ale wtedy zarówno cena jest niższa od tej, którą zapłaciliśmy, no i gotówka wpływa z opóźnieniem. Tak dla zobrazowania kilka wskaźników przytoczę:
Rotacja zapasów 42
Rotacja należności 41
Rotacja zobowiązań 87
Mimo tego, że grupa ogólnie była zmuszona do dokonania odpisu wartości niektórych środków trwałych, to wartość rzeczowych aktywów trwałych wzrosła w porównaniu do 2008 roku. Grupa zrobiła sobie przeszacowanie wartości nieruchomości do ich aktualnej wartości godziwej. Oczywiście prawo do takiego działania jest ale nie jestem przekonana, czy jest to najszczęśliwsze postępowanie w czasie kryzysu. Ceny nieruchomości jednak spadają/nie rosną i stwierdzanie, że nasze przyniosą w przyszłości istotnie więcej korzyści można uznać za kontrowersyjne (ale jestem dyplomatyczna, nie?). Do tego jeszcze samo zwiększenie odniesione jest bezpośrednio na kapitał, więc wygląda jak sztuczne zawyżenie sumy bilansowej.
W sprawozdaniu z działalności zarządu jest szczególne zwrócenie uwagi na potencjalny brak zdolności grupy do generowania pozytywnego cash flow i rentowności. Przy utrzymaniu się takiego stanu rzeczy jak obecnie, planowane rozszerzanie działalności, zwiększanie „masy krytycznej” transakcji w celu pokrycia rosnących kosztów stałych może być utrudnione. Spółka po prostu nie będzie miała na to kasy. A uzyskanie kredytu też może być trudne ze względu na już istotne zadłużenie oraz brak pozytywnych wyników. W perspektywie może to prowadzić do konieczności całkowitego zahamowania dalszych inwestycji. Więc jeśli do tego dojdzie, to Alma nie osiągnie oczekiwanej skali działalności, żeby móc skutecznie i stabilnie prowadzić biznes. Możliwe dalsze scenariusze postępowania mogą obejmować między innymi pozbycie się niektórych najmniej rentownych branż. Ale to oczywiście ten najbardziej czarny scenariusz.
Dotychczasowe inwestycje Almy celowały w skokowe przyrosty obrotów. Do tego konieczne były duże nakłady inwestycyjne. Niestety kryzys spowodował, że przewidywane wzrosty przychodów nie nastąpiły, więc dziś można powiedzieć, że ostro przeinwestowali. Sprawozdanie zarządu zawiera z kolei zapewnienia, że większość czynników odpowiedzialnych za wygenerowaną w 2009 roku stratę zostanie odwrócona lub złagodzona. Ale zastanawiam się, czy nastąpią na tyle istotne zmiany, które pozwolą na osiągnięcie dodatniej rentowności już w 2010 roku. I obawiam się, że konsekwencje błędnych decyzji inwestycyjnych grupa będzie odczuwała zdecydowanie dłużej niż przez kilka pierwszych miesięcy tego roku. Kredyty trzeba przecież spłacać systematycznie, czynsze za sklepy w euro opłacać, wyprzedawać zapasy zamkniętych linii odzieżowych i przearanżowywać butiki, renegocjować umowy najmu lub płacić kary za ich wypowiedzenie. Zanim te działania „naprawcze” przyniosą pozytywne korzyści minie trochę czasu. Niestety nie mam wystarczającej wiedzy o Almie, żeby stwierdzić, czy istnieje potencjał na przykład w logistyce lub centralizowaniu zarządzania finansami, który mógłby pozwolić na zwiększenie tej wewnętrznej efektywności działania.
Taki inny wątek trochę mi przyszedł do głowy odnośnie ryzyk działalności grupy. Chodzi mi mianowicie o ryzyko utraty kluczowej osoby dla grupy, czyli Pana Mazgaja. Co by było z Almą, gdyby jej prezes stwierdził nagle, że rzuca to wszystko i jedzie w Bieszczady?

Odnoszę wrażenie, że jest to osoba na tyle kluczowa dla powodzenia działalności całej grupy, jej kontraktów i kontaktów, że mogłoby się to skończyć katastrofą. Osoba jest niesamowicie charyzmatyczna, ma wizję i ją realizuje. Ale to takie moje dywagacje na boku są.
Zasadniczo stokłoczowe wskaźniki pokazują raczej niedowartościowanie spółki. WK i aktywa na akcję faktycznie przewyższają aktualny kurs. Także potencjał do wzrostu bierze się chociażby z tego tytułu.
Uff, pierwszy rozdział z głowy

. Aż się zmęczyłam normalnie.
Powyższa treść przez 21 dni była zarezerwowana tylko dla osób posiadających abonament.