Kiedy dno bessy?

Wypłata w znaczeniu poborów,wpłata na poczet kupna akcji.O to mi szło. ;)
A odnośnie szybkiego grania,odradzam obecnie akcje.Presja czasu narzuca inwestorowi nieprzemyślane decyzje,popełnia ich coraz więcej,brnie...Dochodzą emocje.Katastrofa za rogiem.
edit.Jeszcze tylko odniosę sie do dzisiejszego raportu z amerykańskiego rynku pracy.Nowych etatów poza rolnictwem 431 tys(prognoza 500tys),w tym 410 tys to ludzie zatrudnieni do przeprowadzenia spisu powszechnego,a więc żadnej rewelacji,mydlenie oczu.Prawdziwym barometrem rynku pracy jest sektor prywatny,a tam przybyło tylko 30 tys etatów.W kwietniu,dla porownania,ponad 200tys.
Dodatkowo,nowe problemy Węgier osłabiły euro(a przecież ich tam nie ma ,tak jak nas ),co przełożylo się na wieczorną wyprzedaż za Oceanem.Hmm,straszna słabość rynku.
Gruby konsekwentnie na Eskach,dołączaja inni? (Goldman )musi zapłacić karę,a nie chce.

Nie sądziłem,że kiedykolwiek stanę za twoją racją, ale scenariusz jaki preferujesz jest zbieżny z moim tzn wzrostowy i się z tobą tutaj zgodzę. Wg mnie rynek jest prawie gotowy do ruchu wzrostowego. Kilka postów wyżej ktoś napisał, że ostatnio były brane akcje z wigu20 (podobno ma teraz stratę?), vox wspomniał w piątek, że leciały większe zlecenia S na kontraktach (po 50 szt w 1 zleceniu) - jak dla mnie to "gruby" widzi trend i te zakupione akcje były pozabezpieczane S-kami (na bardzo krótki termin-może na czas "dokończenia" tej korekty). Ja obecną sytuację opisałem tak: (wkleję tak dla przypomnienia jak ktoś chce, bo już to było ostatnio)



dzikus.analiza-gieldowa.pl/art...

Pomimo że pod koniec w piątek puściłam niestety wszystkie eski (poza symbolicznym hedgingiem okrojonych już akcji) - po świątecznych środowo-czwartkowych wyskokach zdecydowanie należał mi się spokojny weekend zamiast nerwowego zerkania na usejową końcówkę(:- , to w perspektywie najblizszych miesięcy nastawiam się wciąż na spadki.
Za dużo ostatnio negatywnych informacji destabilizujących rynki, a przechylanie się szafy z trupami powoduje puszczanie zamków na kolejnych drzwiczkach, mimo gorączkowych prób ich domknięcia...

Szczerze mówiąc koncepcja zwiększania konsumpcji za wszelką cenę zawsze wydawała mi się niezdrowa. I jeśli, najprawdopodobniej nieuniknione, tzw. zaciskanie pasa ograniczy absurdy typu np. promowanie zakupu na kredyt nowego modelu telewizora co parę miesięcy to wydaje mi się to całkiem uzasadnione.

Janos Kosa wiceprzewodniczący rządzącego Fideszu potwierdził rano ostrzeżenie premiera Viktora Orbana, iż węgierska gospodarka przejęta w maju przez prawicę po rządach socjaldemokratów, jest w fatalnym stanie. Premier mówił wczoraj w Brukseli o natychmiastowym planie "reform strukturalnych". Szef kancelarii premiera, ekonomista Janos Varga nie wykluczył zaś wczoraj, że "Węgry ustawią się w kolejce po Grecji".

Ciekawe co z tego będzie... nie zdziwiłbym się jakby do końca weekendu ktoś zanegowałby te informacje.

kliknij, aby powiększyć

Uploaded with ImageShack.us

Takie moje rysunki WIG20 w układzie miesięcznym... wydaje mi się że dobre wsparcie mamy

A węgry mogą być okazją do złapania lepszych pozycji :)

Jeżeli wsparcie nie wytrzyma... spodziewałbym się dojścia do lutowych dołków, ale POZYTYWNE MYŚLENIE DROGĄ DO SUKCESU więc trzymajmy się raczej obliczania zasięgu wzrostów

cholibcia chyba dowcip na tym polega, ze zamkniecie poniżej jakiegoś tam poziomu ( dla Ciebie 1040 na Sp500) może byc fałszywym wybiciem w dół (pytanie kiedy przestaje być tym falszywym). No i pytanie o jaki poziom chodzi: wybicie z trendu np. przełamanie dołka, ze sredniej kroczącej pytanie jakiej, jakichś wskaźników czy czegoś jeszcze innego...)

Może się okazać że wierząc we wszystkie z tych danych AT na wszystkich rynkach okaże się, że wszystkie z nich na większości rynków dadzą sygnał sprzedaży i wtedy..
No własnie co wtedy. Wtedy powiemy sobie że wszystkie sygnały sprzedaży zostały wygenerowane i ci co wierzyli w sygnały At sprzedaży już sprzedali, więc chyba czas rosnąć bo innych sygnałów sprzedaży AT nie będzie i długoterminowo mamy hossę.
Kółko się zamyka... Co robić.

Ta cała AT to łańcuszek sygnałów biegnący na pn lub pd. Biegnie sobie i biegnie aż w pewnym momencie zygnały się odwracają w drugą stronę i zaczyna biec w drugą.
Pzdr.

Początkujący amator AT

mowie o falszywym wybiuciu bo teoretycznie przebicie tego poziomu dawaloby pole do kolejnej fali spadkowej, a na podstawie danych makro/wyprzedzajacych itd. stawiam hipoteze ze czeka Nas w najbliższym czasie nowa fala wzrostowa. ot i cala historia :)

nadszedł kluczowy moment. albo zaczynamy jechać dół, aż zlecimy na sam pysk, jak szwagier na poprawinach, albo rynki się wybronią i będą kluczyły w jakiejś konsoli, bo w nowe szczyty już nie wierzę.


moim skromnym zdaniem zrobimy pierwszy wariant i zlecimy. technicznie wygląda to na zjazd, ale ostatnio to duzi gracze, zwani dalej Grubasami, wyprawiają z rynkami co im się żywnie podoba. jednego dnia w górę +3%, następnego -3% i tak kilka razy, mając za nic fundamenty i technikę.

warto spojrzeć na dr ekonomii, miedź, która już wybiła dużego rgra i szykuje się do dalszego zjazdu, a wiadomo co to oznacza dla gpw.

co do walut, to obawiam się, iż mamy do czynienia z wojną amerykańsko-europejską, z tą tylko różnicą, że kiedyś walczyło się na miecze o kasę, a teraz na rynkach o kasę. moim zdaniem, jest to atak usa na europę. walący się kraj, popadający w ruinę (czyt. usa) zaatakowało jeden z najbogatszych monolitów gospodarczych EU. chcą zniszczyć jedynego konkurenta na rynku, jedyne zagrożenie jakim jest EU. chińczyków nie mają się co obawiać, trzymają ich w szachu, jak im upchnęli obligacji za mld dolarów, a teraz straszą, że jak będą niegrzeczni, to je wykupią za dodrukowane nic nie warte dolary.

wracając do UE, siła europejskiej gospodarki, siła euro, była zbyt mocna i stąd ten atak. wyciąganie jakiejś grecji, węgier i innych, to nic innego jak sianie paniki wśród inwestorów i przekaz, by uciekać od euro, że tylko amerykańskie obligacje trzeba kupować i dolary, bo tylko to jest pewne. zapewne pamiętacie, jak spora część bogatych krajów chciała wymieniać rezerwy na euro, chcieli przejść na rozliczanie ropy w euro (co zrobił iran) to byłby gwóźdź do trumny gospodarki usa.

w chwili obecnej euro i unia chwieje się na nogach i wygląda jak andrzej gołota w 10 rundzie. usa jest blsiko osiągnięcia swojego celu, zniszczyć jedynego konkurenta i świat będą mieli w kieszeni, bo prócz dolara i obligacji amerykańskich, nic nie będzie pewne. najpierw wygrali wojnę z zsrr, jeśli teraz wygrają z silną unią europejską, to innego tak wielkiego gracza na rynku nie będzie prócz usa

osobiście uważam, że dobiją euro, tak by się nie podniosło, a potem świadomie obniżą wartość dolara, bo taniej im będzie wykupować swój dług, a ich gospodarka będzie bardziej konkurencyjna. także, za jakiś czas czeka nas jazda w drugą stronę


a co do giełd, w ameryce 1040 raczej nieuchronne, a i tak myślę, ż pierwsza poważna obrona nastąpi w okolicach 1000, a o nas nawet nie piszę, bo i tak będzie jak chce Gruby

Ta cała sytuacja z Węgrami mnie bawi. Najbardziej bawi mnie reakcja Olli'ego Rehna. To tak jakby staruszek (Węgry) narzekał na swój stan zdrowia, a jego rodzinka (UE) bagatelizowała sprawę żeby oszczędzić na kosztach leczenia.

Nie rozumiem dlaczego cały świat drży o losy dwóch małych państewek Europy. Wg mnie jest to pretekst do korekty, która wkrótce się skończy. Im niżej tym trudniej będzie dołować indeksy. Rynek obrał kurs rok temu i nie da się zmylić byle pretekstami.

Deprecjacja eur wobec dolara jest dla nas korzystna, o ile idzie w parze z osłabieniem złotówki wobec powyższych. Wyniki eksporterów powinny zaskoczyć in plus. Większość prognoz na 2010 była oparta na kursie euro poniżej 4zł. Ropa tanieje, będzie to miało wpływ na koszty transportu. Obserwujcie..