Na pewno da się o tej firmie napisać i powiedzieć dużo dobrego. Z pewnością celuje w tym zarząd, jak wszędzie zresztą. A ze mnie już taka psina, że zawsze próbuję coś wywąchać.
Modele tej firmy wyglądają strasznie! Ten na otwarciu strony internetowej to słaby cień Belmondo, a ten na polskiej wersji pod menu to z kolei popłuczyny po Di Caprio. Koleś stojący tyłem, po prawej, ma wadę kręgosłupa.
Na stronce są błędy ortograficzne, nie takie elementarne ale II poziomu (np.
za granicą napisane razem).
Drobiazgi? Może, ale w tym przemyśle są ważne właśnie drobiazgi.
To co ma do powiedzenia firma o sobie, to że istnieje już 60 lat. Tradycję podkreśla kilkukrotnie. (Myślę, że nie chce jednak oferować swoim klientom ubiorów z tamtych czasów). Jej zarządzający byli na różnych studiach, ale najwyraźniej nie usłyszeli tam, że
past performance does not guarantee future results, jak to się pisze drobnym druczkiem pod wykresami na ofertach TFI...
Może ta strona się podoba klientom, ale od strony inwestorskiej, za komunikację trójka. Taka polska ocena.
Rację ma Alexey pisząc, że biznes jest trudny i narażony na rozwałkę przez chińską taniochę. Uwaga: Chiny potrafią ciągle robić najtaniej na świecie, ale coraz lepiej. Nic dziwnego, skoro Zachód inwestuje tam jak szalony, a sprytni skośnoocy umieją to wykorzystać na swoją korzyść. Dlatego, skoro jakość pomału staje się porównywalna, a produkty nieodróżnialne, firmy tej branży zamiast inwestować w fabrykę czy siedzibę powinny jak najwięcej wydawać na topowych projektantów oraz zawodowców od marketingu. To zresztą jest powiązane, marketing obejmuje też produkt. Bo jedyne co im pozostanie i czym mogą wygrać na rynku, to marka. Wielu o niej mówi, mało kto wie, jak się ją robi. Dlatego właśnie chcę iść pomęczyć ekspedientkę w Bytomiu, bo marketing zaczyna się i kończy w salonie sprzedaży, tam gdzie konsument ma fizyczny kontakt z produktem i jego narzędziami sprzedaży.
Na modzie to ja się nie znam i nie cierpię kupować ciuchów. A garniturów tym bardziej.
Przejrzałem ceny tam gdzie rządzi rynek i wychodzi, że Bytom puszcza swoje linie tak w okolicach 500 zł:
www.allegro.pl/search.php?stri...Konkurencja z Polski - Vistula - w ogóle nie jest reprezentowana na Allegro, tylko z drugiej ręki. Słabo też z Sunset Suits.
Konkurencja światowa, zaczynając od półki średniej wyższej - Hugo Boss - ceni się wyżej niż Bytom, ale trafiają się okazje:
www.allegro.pl/search.php?stri...Słabe miejsce poszukiwań. Trzeba by iść posiedzieć przed sklepem w centrum handlowym, popatrzeć, popytać jegomościów co myślą, czy kupują, dlaczego tak, dlaczego nie.
Google mi jeszcze wypluł (ciekawe czemu akurat z tego dnia - naganiacze? pracownicy?):
komentarz na Onecie napisał(a):Od zawsze kupuję garnitury Bytomia, bo mają lepszy krój i szyk. Noszę jak najbardziej typowy rozmiar 182/96B. Kiedyś kupiłem garnitur z Vistuli, dobry rozmiar i wisiał na mnie jak worek.
A patrząc na działania czysto biznesowe, to tak kombinują jak z OPTIMUSEm, którego już praktycznie nie ma na rynku.
~klient , 24.06.2008 12:18
inny komentarz na Onecie napisał(a):Ja kupuję tylko z Vistuli, wszystkie z Bytomia mają za krótkie rękawy lub są za szerokie w pasie, jakie rozmiary bym nie brał. Noszę 188/104/86
~asg , 24.06.2008 13:09
jeszcze inny napisał(a):Kupuję garnitury BYTOM, ale nie w sklepie firmowym
Wystarczy jechać do Bytomia, wejść na teren zakładów odzieżowych na magazyn (dają przepustkę), a tam do wyboru, do koloru (końca nie widać) i "Pani Jadzia" doradzi. Te same garnitury z magazynu wyrobów gotowych idą "za ścianę" do sklepu tzw. firmowego. Czemu magazyn wyrobów gotowych??? Ano temu, że w tym MGW garnitur kosztuje 500-600, no może 700 zł, a "za ścianą" kosztuje 1200, 1500, no może 2000 zł :-) Zawsze wpadam i kupuję 2 garnitury z MGW za cenę jednego "zza ściany" :-) Kto zna temat, ten potwierdzi. Notabene - BYTOM szyje dla Armaniego...
~Wielbiciel Bytomia , 24.06.2008 14:52
I jeszcze fotka ze Złotych Tarasów, też z netu. Pójdę przy okazji pomęczyć te ekspedientki i sprawdzić jak z poziomem obsługi klienta.

kliknij, aby powiększyćTo może teraz do raportów.Przychody spółki rzeczywiście stopniowo rosną. Z ostatnich 4 kwartałów każdy jest lepszy od zeszłorocznego. Tempo wzrostu to jakieś 5% (tylko proszę nie krzyczeć że gdzieś było więcej, bo to uśredniona regresja, a nie pojedyncze porównanie).
Zauważmy jednak, że wzrost wziął się głównie ze sprzedaży "towarów i materiałów". Fajnie, bo na dużych marżach. Wzrosty na sprzedaży "produktów" też są, ale sporo mniejsze i marżowość też niższa. Zarazem rosną "koszty sprzedaży", co zwykle zawiera prowizje, wsparcie terenowe, reklamę i marketing. Może też zawierać i inne rzeczy, księgowane tutaj decyzją zarządu, ale o tym się dowiemy po raporcie półrocznym. W każdym razie mimo zwiększonych przychodów, wyniki w ujęciu kwartalnym są słabsze niż przed rokiem.
Bardzo kluczowa tabelka jest na str. 24. Tam widać co firma robi i co z tego ma.
W obrót poszło sporo kapitału, bo o ile przed rokiem kapitał obrotowy wynosił około 15 mln zł, to teraz jest ponad 20, a na koniec grudnia to było nawet 30. Wziął się oczywiście z emisji akcji. Niestety, nic nie poszło w aktywa rzeczowe, a dodatkowe 7 mln w aktywach trwałych to "Wartości niematerialne i prawne". Kto zna WatchDoga ten wie, że nie przepada za tą pozycją...
Patrzę jeszcze w przepływy operacyjne i widzę, że generalnie to firma jedzie na styk z tym swoim biznesem. Dosłownie ledwo wiąże koniec z końcem, a większe ruchy na aktywach obrotowych, np. spadek tempa rotacji należności albo rotacji zapasów mogłyby ją skutecznie poddusić. Na koniec kwartału miała w kasie 451 tys. zł. W takiej sytuacji emisja wygląda jak być albo nie być, bo pracownikom trzeba płacić, za surowiec też się rozliczać, odsetki regulować. Na mojego psiego nosa ta spółka stoi już plecami przy samej ścianie.
Wskaźnikowo to bym powiedział, że spółka jest wyceniona akurat. W sam raz jak na niedużą spółkę z normalnymi jak u wszystkich problemami, ale z czystym bilansem, niewielkim zadłużeniem i prostolinijnymi finansami. To co teraz nad nią wisi to właśnie emisja akcji. Bardzo zły moment, ale chyba lepszego nie będzie. Idę o zakład, że zarząd właśnie się głowi, dwoi i troi skąd wziąć tanie pieniądze. Nie mając
investment story chyba nie ulokuje akcji. A jeśli zepchnie spółkę w groszówki to jednocześnie postawi w trudnej sytuacji głównego inwestora, który wsadził w nią nie swoje pieniądze i kieruje się ścisłymi procedurami - jeśli wzrośnie ryzyko albo zacznie trwale spadać kurs, może chcieć wyskoczyć.
I tak trwamy w klinczu. Miejmy ucho otwarte na wszelkie nowe informacje.