Witam,
@Masa
Nie jest do końca tak jest jak piszesz a ja nie uważam się za szaleńca. I już Ci przedstawiam swój tok rozumowania:
Wiadomo, że aby ktoś mógł zarobić na giełdzie, ktoś inny musi stracić. Jest to gra o sumie zerowej (a nawet ujemnej, bo maklerzy, brokerzy odciągają sporo kapitału z rynku). Graczy można więc podzielić na tych którzy zarabiają i na tych którzy tracą, są dawcami kapitału. Na rynku mamy także zawodowców, którzy żyją z giełdy amatorów, którzy nie mogą poświęcić całego dnia na giełdę ale interesują się giełdą, szukają tam szczęścia i próbują zarobić. Wiec dzieląc uczestników rynku w ten sposób trzeba stwierdzić, ze tymi którzy zarabiają są zawodowcy a tym którzy tracą są amatorzy.
Ja do zawodowców siebie nie zaliczam i na giełdę mogę poświęcić max godzinę dziennie i powiedzmy parę godzin w weekend (praca na etacie, własna firma, żona, dzieci). Dlatego też, z góry zakładam, że opierając się na tradycyjnych formach analizy fundamentalnej, zważywszy że dysponuję ograniczonym czasem i możliwościami przetwarzania informacji - jestem skazany na porażkę, ponieważ nie będę w stanie uprzedzić, szybciej przetwarzać informacji i wyciągać trafnych wniosków niż zawodowcy, którzy siedzą na giełdzie 10 godzin dziennie i na pewno zdążą przede mną. W dodatku aby zarabiać na analizie fundamentalnej potrzebne jest duże doświadczenie, umiejętność czytania między wierszami i trafnego przewidywania przyszłości – im dalszej przyszłości tym lepsze wyniki.
Analiza fundamentalna opiera się na ocenianiu przyszłości i jej prognozowaniu a ta niestety nie jest do końca pewna – im dalej w przyszłość tym coraz ciemniej, im bliżej w przyszłość tym jaśniej ale to co jest jasne, znane - jest już zdyskontowane w cenach. Można to porównać do jazdy samochodem nocą z włączonymi światłami – to co jest blisko jest dobrze oświetlone i znane, trochę dalej jest już ciemniej i nie do końca wiadomo co tam na drodze leży, czy to dziura czy to tyko złudzenie, a jeszcze dalej jest już prawie zupełnie ciemno i widać tylko niewyraźne kształty. Ale samochód jedzie i coraz bardziej przybliża się do tego czegoś i coraz bardziej to oświetla. Ci którzy jako pierwsi dostrzegą co to jest i wyciągną trafne wnioski - zarobią ci którzy się pomylą, alb za późno dostrzegą co to jest stracą. Dokładnie tak samo jest z analizą fundamentalną – to co jest blisko, znane, opublikowane (dobrze oświetlone) jest już uwzględnione w cenach a zarobić mogą ci, którzy mają lepszy wzrok i potrafią sięgać dalej w przyszłość i na podstawie ledwo dostrzegalnych konturów, zarysów – dostrzegać co tam leży na drodze.
W dodatku sama teoria giełdy – przecież tam działa prawo popytu i podaży w czystej dziewiczej postaci, a to oznacza, że w każdym momencie ilość optymistów (kupujących) i pesymistów (sprzedających) jest równa, ponieważ sama cena dąży do ich zrównoważenia. Jeżeli przez jakiś czas ilość optymistów jest większa od ilości pesymistów cena momentalnie rośnie i dochodzi do takiego momentu w którym ilość optymistów i pesymistów jest równa (część optymistów stanie się pesymistami, bo zrobiło się za drogo). Gdybyśmy teraz, w tym momencie, zrobili ankietę wśród wszystkich inwestorów grających na GPW z pytaniem czy będzie rosło czy spadało – jestem przekonany, że wynik wynosiłby ok. 50/50 %. A więc w każdym momencie ja też zakładam 50 / 50 % czyli „wiem, że nic nie wiem”.
Dlatego uznałem, ze opierając się na analizie fundamentalnej i informacjach wyczytanych z Internetu mam małe szanse na sukces, skoro to co ja wyczytam w raportach wiedzą już wszyscy uczestnicy rynku i dawno jest zdyskontowane w cenach.
Na czym niby ma się opierać moja przewaga nad innymi graczami? - bo przecież żeby zarobić na giełdzie muszę być lepszy od innych graczy, żebym ja mógł zarobić – ktoś inny musi stracić niestety.
W dodatku nie wiadomo kto wcześniej miał informacje, które dopiero zostaną ujawnione (a amatorzy zawsze dowiadują się na końcu) i jaki z tego zrobił użytek, czy czasem nie zostały już zdyskontowane – jako przykład podam Cormay z pierwszego kwartału 2011, kurs rósł jak na drożdżach a w dniu w którym opublikowano świetną informację o patencie, wysoko się otworzył a zakończył nisko - świeczka z 6 maja 2011– ten dzień to był dzień odwrócenia trendu. Jest jasne, że byli ludzie, którzy wiedzieli wcześniej i zrobili z tego użytek.
Co do tradycyjnej analizy technicznej to daje ona zbyt dużo mylnych sygnałów, często ze sobą sprzecznych. Jednak analiza techniczna ma pewne zalety bo tylko tutaj, posługując się odpowiednimi narzędziami technicznymi można wyczytać co robią inni uczestnicy rynku i można próbować ich naśladować - będąc płotką można próbować ślepo płynąć za rekinami zakładając, ze rekiny wiedzą co robią i wiedzą gdzie płyną, (gorzej jak rekiny same nie wiedza dokąd płynąć). Jednak jak pisałem wyżej mnogość wskaźników oscylatorów i sygnałów generowanych przez tradycyjną analizę techniczną może przyprawić o ból głowy. W zasadzie to pasuje ona do tego co już było i się dokonało –wtedy zawsze można dopasować jakiś oscylator lub wskaźnik, który dawał trafne sygnały.
Postanowiłem więc pójść inną, trzecią drogą i wykorzystać pewne elementy analizy fundamentalnej, technicznej a do tego wszystkiego zastosować metody statystyczno-matematyczne a więc stworzyć mechaniczny system transakcyjny, który uwolni mnie od konieczności gdybania, analizowania i próbowania odgadnięcia przyszłości i w dodatku zniweluje coś co od razu stawia mnie na przegranej pozycji a więc zbyt mała ilość czasu i mocy przerobowych by przetrawić te wszystkie informacje raporty itd. System mechaniczny opiera się na założeniu: „wiem, że nic nie wiem” i to rynek decyduje o tym czy i w co wchodzę oraz czy i kiedy wychodzę. Nie muszę do tego wiedzieć czym się zajmuje spółka – ważne jest to że rośnie a ja chcę zarobić jedynie (tak jak większość z Was) na wzroście kursu spółki i nie obchodzi mnie ona sama, co robi, czym się zajmuje, interesuje mnie jedynie wzrost jej kursu, nic więcej.
System taki opiera się na statystyce. Wyobraź sobie Masa, ze ktoś proponuje Ci grę losową. Gra polega na tym że z pudełka wyciągasz losy. Losów w sumie jest 100 – 40 losów wygrywających a 60 losów przegrywających, jeśli wyciągniesz los wygrywający – wygrywasz 200 zł, jeśli wyciągniesz los przegrywający – tracisz100 zł. Zagrałbyś w taką grę i czy byłoby to szaleństwo ?
Wśród początkujących graczy aż 80% traci pieniądze (statystyki są nieubłagane) - czyż nie jest większym szaleństwem rozpoczynanie gry na giełdzie skoro wiadomo, że szanse na sukces wynoszą tylko 20% ?
Właśnie na tym polega stosowanie systemów mechanicznych. Giełda jest pudełkiem a akcje losami, przy czym różnica polega na tym, że losów wygrywających jest 50, tyle samo co przegrywających, a kwoty wygranej i przegranej są takie same, tyle że za wyciagnięcie każdego losu trzeba zapłacić 1 zł (prowizje, spread), ale za to masz prawo obejrzeć los bez jego otwierania (nie wiesz czy jest on wygrywający czy przegrywający) i umiesz podglądać innych losujących, o których wiesz, ze mają narzędzia i możliwości, żeby nieco pozaglądać do środka losów – dzięki temu wiesz, którymi losami interesują się bardziej a których nie dotykają nawet.
I tu właśnie wkraczają metody matematyczno-statystyczne, dzięki którym zyskujemy małą przewagę – dzięki nim część losów przegrywających potrafimy odrzucić i to już nam daje przewagę, losów wygrywających jest 50, a losów przegrywających 40 (10 potrafimy z dużym prawdopodobieństwem odrzucić).
Tak to wygląda w teorii. Jak będzie w praktyce nie wiem – dlatego założyłem ten wątek i będę testował swój system na żywo. Nie wiem czy da on zarobić, sam jestem ciekawy. Wyniki testów na danych historycznych były dobre, ale czy tak będzie w teście na żywo – czas pokaże.
Ale się rozpisałem, nie wiem czy ktokolwiek to przeczyta : )
@majama, cad_man, Pink Floyd
Ogólnie to mogę powiedzieć, że cały system składa się z dwóch elementów, tak jakby modułów.
1 moduł typuje spółki na podstawie wskaźników finansowych.
2 moduł to ten właściwy system mechaniczny, który do wszystkich spółek podanych przez moduł 1 stosuje mechaniczne sygnały kupna i sprzedaży wg algorytmu.
Czyli nie jest tak, że zupełnie nie korzystam ze wskaźników finansowych, ale ja tych wskaźników nie analizuję, nie porównuje do średniej z branży itp. Lista spółek jest generowana automatycznie na podstawie algorytmu i nie ma tu miejsca na żadne moje subiektywne oceny.
Natomiast jeśli chodzi o analizę techniczną to system wykorzystuje moje własne wskaźniki, metody i pomysły, których (mam nadzieję, że zrozumiecie) zdradzić nie mogę.
Czy system się sprawdzi nie wiem – dopiero roczny test na żywo pozwoli go ocenić.
@ Zielarz
Cele gry są skromne – będę bardzo zadowolony jeśli zarobię 10 % w skali roku - zważywszy, ze byłoby to osiągnięte przy minimalnym nakładzie czasu i pracy (oczywiście nie licząc czasu i pracy włożonej w stworzenie systemu) uznałbym to za rewelacyjny wynik.
Dane do testów dla rynku amerykańskiego, japońskiego i innych możesz pozyskać ze stooq, podaję link:
http://stooq.pl/db/h/ Masz tam parę tysięcy kursów historycznych spółek za kilka ostatnich lat.
System „pracuje” na wszystkich spółkach notowanych na rynku głównym na GPW.
Jeśli chodzi o małą ilość transakcji to „inwestuję” w każdą spółkę 1000 zł a więc jest to kwota która pozwala wejść i wyjść bez problemu z każdej spółki.
Jeśli chodzi o wykresy testów i statystyki to wrzucę je innym razem, ponieważ musze już kończyć pisanie.
pozdrawiam
Akcje nie kosztują tyle ile są warte, tylko tyle ile ludzie myślą, że są warte.
Ewolucja gracza giełdowego:
1. Nieświadoma niekompetencja (nie wiem, że nie wiem),
2. Świadoma niekompetencja (wiem, że nie wiem),
3. Ciężka praca
4. Świadoma kompetencja (wiem, że wiem)
5. Nieświadoma kompetencja (jestem już tak dobry że ... nawet nie wiem, że wiem)
Portfel na MyFund:
farnick_MDRCProfil na X (Twitter):
https://twitter.com/farnick_MDRC