Dzisiejsza Rzepa pisze, że dotychczas zadeklarowane plany oszczędnościowe państw europejskich to 300 mld czyli po ok. €600 na głowę. A to jeszcze nie koniec planów. Tyle, że ten wysiłek rozłożony jest na lata.
Czy się spełnią (uda wykonać ) ? Nie wiemy. Załóżmy, że tak.
Co to oznacza dla rynku ? Tak na pierwszy rzut oka niewiele. Państwa nadal będą pożyczały pieniądze od banków = obywateli, tyle, że mniej. Deficyt nadal będą miały i będzie rosnąć. Tyle, że wolniej. Bankiżeby znależć nabywców na pieniądze będą musiały obniżyć oprocentowanie

W związku z tym i państwa będą płaciły za nowe i stare pożyczki

Mechanizm sie sam napędzi, bo mniejsza ilość pieniędzy na rynku to i mniejsze zainteresowanie kredytami ze strony firm. Czyli pieniądz coraz tańszy
300 mld eurosów oszczędności to konkretne zwolnienia ludzi. Niech by w "oszczędzajaącej" części Europy pracownik kosztował 50.000 € rocznie to rozdzielając 300 mld na 3 lata mamy 2 mln bezrobotnych ?!!! Nawet jeżeli będzie to tylko połowa czyli 1 mln to nie pozostanie to bez wpływu na gospodarkę.
Państwa od lat wpływają na gospodarkę najprostszą metodą - zadłużaniem się i kreowaniem zapotrzebowania na towary. W sposób mniej lub bardziej wydajny. W zasadzie cięcie deficytu jest prawie niewyobrażalne w socjalnej Europie.
Do braku deficytu doprowadził w swoim czasie Aznar w Hiszpanii. Oznaczało i oznacza to dla hiszpanów wyrzeczenia. Początkowo Zapatero korzystał z kasy po Aznarowskiej co podobno dało Hiszpanii oddech. Dziś mają może największe problemy w całej Unii. Deficyt nie pomaga.
Kto odda swoje przywileje ? Kto zgodzi się na redukcję wynagrodzeń w sferze budżetowej w zamian za pewność pracy ? Czy czeka nas "mała" rewolucja antysocjalna ? Czy wręcz przeciwnie, na czoło wysuną się socjaliści ?
Jeżeli rzeczywiście Europa zabierze się za finanse publiczne czeka nas deflacja. Mocne euro i bezrobocie. Jeżeli na "niby" jak amerykanie będzie z czasem mała rewolucja, bo państwa europejskie redystrybują większą część dochodu narodowego niż USA. Ot zagwozdka
Co do "pikowania" koperku bym nie przesadzał. I owszem umocnienie złotego daje taki obraz sytuacji, ale na świecie trzymanie się poziomu 3 za uncję plus minus 3% jest normalką. Spadek poniżej 2,9 mógłby wygenerować dalszy ruch w dół.
Pomimo pesymistycznych wizji ekonomiczno politycznych , o których piszę, uważam, że do rozliczenia kontraktów mamy kierunek up. Potem się zobaczy, ale też póki co up, w najborszym razie boczniak.