mihumor napisał(a):Jeśli tego typu telewizje funkcjonują na całym świecie to mniemam, że jednak ktoś je ogląda. Próba statystyczna w postaci piszącego i jego teściowej nie jest wystarczająca. Gdyby tak nie było to Putin, Erdogan czy Orban nie oddali by duszy diabłu by dzierżyć w swoich rękach wszystkie media i wszystkim zamknąć paszczę. PIS też by się nie miotał z tymi koncesjami na TVN czy TVN24, którego nikt nie jest w stanie oglądać przez 5 minut nawet. To samo z sądami gdzie nikomu nie zależy na ich sprawnym funkcjonowaniu a tylko i wyłącznie na wpływie na orzekanie. Bajki o dbałości w tych sprawach o obywateli, przekaz i sprawność są tak fałszywe, ze aż śmieszne. Putin też podporządkował w pełni państwu media i sądownictwo dbając o obywateli by sobie bez problemu mogli pójść na wojnę czy bez powodu spędzić wiele lat w celi w towarzystwie kryminalistów.
Ja nie twierdzę, że ludzie nie oglądają telewizji. Twierdzę, że ludzie mogą wybrać co chcą oglądać czy TVP info czy TVN czy Polsat itd. Pisałem tylko o Polsce.
Próba statystyczna dotyczy też mojej dalszej rodziny i ich sąsiadów itd. Przysłowiowa teściowa to tylko przykład, a nie próba statystyczna.
Jeżeli chodzi o sądy. Ciekawy temat. Znasz jakiegoś sędziego (lub słyszałeś o takiej sprawie), który potwierdził, że władza próbowała wpłynąć na jego orzeczenie od kiedy działa Izba Dyscyplinarna (nie dotyczy to nieuznawania jednych sędziów przez drugich, bo ta kwestia dotyczy ustroju sądów i jest ideologiczna tj. nie dotyczy obywateli sensu stricto).
Ja ciągle szukam tej informacji, bo zadałem sobie pytanie, czy ta Izba rzeczywiście powstała, aby wpływać na orzeczenia sędziów i jak to sprawdzić. To byłoby dla mnie potwierdzenie tej tezy.
Co do sprawności orzekania. Zapoznaj się ze sprawą powoływania asesorów sądowych, ile czasu trwał ten proces, kto go hamował itd.
Ja miałem kilka spraw w sądzie. Nagminne jest, że sędziowie odraczają terminy, nie czytają akt, wzywają świadków i odstępują od ich przesłuchania itd. To wszystko powoduje niepotrzebne wydłużanie spraw. Sam miałem sprawę, która mogła się zakończyć na 1 posiedzeniu. Potrzeba było 3 posiedzeń. Zakładam się, o każde pieniądze, że sędziowie nie są uczeni ekonomiki postępowań tj. jak przeprowadzać je w sposób najbardziej efektywny - a szkoda.
Na początek roku wyznaczane są terminy spraw, które sędzia chce zakończyć. Na drugą połowę roku sprawy do odroczenia. Statystyka wyroków per sędzia musi się zgadzać w ciągu roku więc nabijają licznik na początku roku.
Rosja zdaje się, że nigdy nie była Państwem demokratycznym więc przykład jest niemiarodajny.