sensownym wydaje się jakiś generalny stop loss pod tytułem: na giełdzie nie przegram więcej niż X, a po ewentualnym przegraniu X znikam z parkietu na zawsze.
Przy braku takiego podejścia można skończyć jak hazardziści. Z długami i zrujnowanym życiem oraz chorą chęcią odegrania się.
Wiesz,każdy ma jakąś tam strategię,albo do niej dochodzi.Podstawą sukcesów,praktycznie w każdej dziedzinie,jest znajomość swoich potrzeb,możliwości i obieranie sobie realistycznych celów.A jak już wiemy czego chcemy,wybieramy się na parkiet.

Racja,dla pieniędzy nie warto rujnować zdrowia,a tym bardziej życia.Bez popadania z jednej skrajności w drugą,sam inwestuję w głębokiej bessie,regularnie dokupując drobne pakiety akcji,cóż jakis tam mój prywatny fundusz emerytalny.Skoro rząd chce nam tą możliwość odebrać.:(
Zapewniam Cię,że nie mam zamiaru darować komuś tych pieniędzy,a tym bardziej wyrzucać je w błoto.
Powoli,ale do przodu.
"Fortuna favet fortibus"