witam wszystkich po prawie rocznym rozstaniu...
niestety od maja musiałem skupić się wyłącznie na nauce aby nadrobić zaległości i pozostać na mojej kochanej uczelni. Oczywiście odbiło się to na moim portfelu(psychice również), przez co zdecydowałem w połowie lipca o wycofaniu wszystkich środków z konta maklerskiego. Dla ciekawych mojego wyniku zamknąłem się w okolicach 90%. Przypominam ponownie, iż grałem niskimi stawkami, na mało płynnych spółkach i nawet do średnich inwestorów proszę mnie nie zaliczać.
Zadaje sobie pytanie jak osiągnąłem taki wynik? Głównie dzięki szczęściu, ciągłej obserwacji spółek, notowań jak i prasy.
Niedziwieniem, ani bykiem nie mogłem się nazwać. Owca to może dobra określenie, zdarzało się także bycie świnią
Czy było warto?
Z jednej strony doświadczenia nikt mi nie zabierze, dzięki grze spekulacyjnej poznałem trochę samego siebie i mogłem wyciągnąć wnioski z błędów. Z drugiej strony twierdzę, że za dużo czasu poświęciłem na samą obserwację, a za mało na edukację - nad tym pracuje aktualnie.
Na początku kroniki pisałem, że planem było dojście do pewnej kwoty, aby inwestowanie długoterminowo stało się opłacane(wg mnie). Niestety moja głupota, lenistwo, szczypta pechu i druga połówka sprowadziły mój kapitał do poziomu ppm.
Pomału wynurzam się no ale..
tutaj koło się zatacza...
Straconych pieniędzy już nie odzyskam, dlatego pora zebrać kapitał, swoje 4litery, zacząć od "jaja" i wrócić na parkiet - ciut mądrzejszym.
Wtajemniczam się pomału w AT

, więc zaczną się pojawiać wykresy spółek obserwowanych jak i z portfela. Oczywiście zapraszam do poprawiania mnie jeśli będę tworzyć jakieś dyrdymały.
Co do grania na spółkach śmieciowych/Dona/wydmuszkach/etc to będę zanim wejdę zastanowię się nie 2 razy, a 3,4,.. Okazji jest dużo i nigdy nie braknie. Jednakże(NIESTETY) pierwsze spółki w moim portfelu będą właśnie pochodziły z tego typu stajni.
tyle na początek..