PBG [PBG]

Czyli co? Idąc za przykładem " bardziej rozwiniętych gospodarek" - prywatyzujemy zyski w dobrych czasach, a upubliczniamy straty w ciężkich?
Szkoda słów i argumentów, bo większość aż tupie z radości i wycałowałaby Pawlaka za bezinteresownie dobre serduszko i pochylenie się nad niedolą.
Nie wiem tylko, po co zmienialiśmy ustrój? Fajnie w sumie było.

Gazoport, autostrady, to ściema. Te kontrakty przejełyby inne firmy, zatrudniły tych samych ludzi i dokończyły "tematy".
I dlaczego akurat PBG, a nie np. BOMI, albo IDM? Bo Pawlak miał kaprycho?
Czy premier ma decydować, które firmy przetrwają, a które nie?
Co za bolszewizm. A w dodatku nieskuteczny.

Chodzi Ci o kontrakty na PBG czy zwykły zakup akcji?

@ Rafsty

Tu chodzi o zasadę, a nie o kalkulację, czy na przejęciu przez Państwo prywatnej firmy można zarobić, czy nie.
Idąc tym śladem, można "upaństwawiać" tanie spółki na giełdzie.
Państwo nie jest od tego.

Od strony ideolo to nawet ładnie brzmi i jest w tym trochę racji. Ale rzeczywista praktyka skrzeczy - tak robią absolutnie wszystkie państwa, takze te, głoszące (przynajmniej oficjalnie) wolny rynek, zasady uczciwej konkurencji itd. itp.
Jedyną kwestią pozostaje to, od jakiego rozmiaru stajesz się "zbyt duży, by upaść".

Wypowiedź Pawlaka wskazuje, że PBG na skalę polską blisko do tego rozmiaru, co niestety martwi, bo jeśli już firma o wartości w najlepszym czasie kilku miliardów złotych staje się "too big too fail", to tylko świadczy o tym, jak nędzne są rozmiary polskich firm i jak słabiutka jest nasza gospodarka.

Całkowicie się z Tobą zgadzam. Próbuję tylko racjonalizować to, co oni wymyślili.

PBG nie jest spółką tak dużą, żeby nie mogła upaść, jednak jej upadek powoduje efekt domina w budownictwie, padają jak muchy następny spółki i może to być naprawdę spory problem dla gospodarki. Budownictwo to branża mega kapitałochłonna, a co za tym idzie może to się rozlać na banki.

Pawlak pewnie sobie pomyślał tak: damy im potrzebny kapitał w celu odzyskania płynności, w zamian skarb państwa otrzyma akcje dające jej większościowy udział w akcjonariacie po niskiej cenie np. 25 zł. Sytuacja się uspokoi, spółka odzyska płynność, pokończy kontrakty, które zaczęli, wygra jakieś następny kontrakty, później zacznie się hossa i skarb państwa sprzeda po 100 zł za akcje.

Każdy będzie szczęśliwy, PBG bo uratowano, pracownicy bo nie stracili roboty, media będą piały z zachwytu jak to Państwo uratowało polskie budownictwo, słupki w sondażach wybiją kosmos dla PSLu itd.

Każdy zadowolony, Pawlak wybawca.

Najważniejsze: działamy w wolnej gospodarce i państwo absolutnie ale to absolutnie nie jest od pomagania prywatnym firmom! Koniec kropka, jeżeli to przejdzie to stworzy się bardzo ale to bardzo niebezpieczny incydent, bo jak przejdzie raz to przejdzie i drugi i trzeci! Mówienie, że wszystko wolnorynkowe gospodarki tak robią, nawet USA ratujące koncerny motoryzacyjne czy banki to objaw tego, że nie żyjemy jednak w kapitalizmie.

Popełniłeś błąd zapłać za to. Rozumiem dramat Wiśniewskiego bo pewnie sporo przez tę sytuację życie sobie skrócił ale Państwo nie jest od spekulowania i pomagania prywatnym firmom!

Właśnie takie podejście, że jak będziemy mieli problemy to nam koledzy z rządu pomogą doprowadza do niegospodarności w firmach. W USA kongres pomógł bankom to od razu okazało się, że sytuacja branży motoryzacyjnej jest tragiczna, zgłosimy się to nam też na pewno pomogą.

Pomaganie w wolnej gospodarce przez państwo prowadzi przede wszystkim do tego, że nie ma wolnej konkurencji bo większy nie dość że jest większy i teoretycznie ma łatwiej to jeszcze ma pomoc w razie czego Państwa.

Nie chodzi o to żeby być świętszym od Papieża, chodzi o to, żeby się trzymać jakiś wcześniej określonych zasad i ich nie zmieniać gdy sytuacja jest podbramkowa.

chyba żartujesz? pozwólmy bankierom z PKO BP udzielać ryzykownych kredytów, a co tam, mamy gest jak faktycznie okażą się ryzykowne to poratujemy ich kapitałem, a może Lotos powinien wejść w spółkę z OILem, przecież to może okazać się bardzo zyskowne ?

Zamiast się bez sensu emocjonować poczytajcie sobie o pomocy publicznej. Owszem, politycy mogą sporo obiecać bo to nic nie kosztuje, natomiast z prawnego punktu widzenia taka pomoc byłaby niedozwoloną pomocą publiczną.

A mnie bardziej bawi teoria - której jak widać jesteś wyznawcą - że kapitał nie ma narodowości:)
Bez rodzimego kapitału będziemy zawsze paaństwem na dorobku.



Przecież piszę: ewentualna pomoc powinna być uzależniona od tego czy bilans zysków i strat z takiego kroku wychodziłby na plus...

PS. Jedyne co może przemawiać przeciw takiej interwencji to spora wątpliwośc czy nasz wspaniały rząd dysponuje wystarczającym eksperckim zapleczem żeby taką operację przeprowadzić