Możliwy Pat wyborczy i jego wpływ na giełdę.

Rozbij to pytanie na dwie części:

Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym
przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?

Najpierw odpowiadasz na pierwszy człon. Rozumiem, że twierdząco.

Następnie odpowiadasz na drugi człon. Rozumiem, że przecząco.

Następnie decydujesz, która z powyższych odpowiedzi ma większą wagę dla Ciebie.

To odwrotnie niż ja.

Pytanie 1: Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?

Nie jest tak, że udziałów mniejszościowych nie można sprzedawać. Wyraźnie jest mowa o utracie kontroli.

Pytanie 2: Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?

Nie. Wiem ile wynosi średni wiek umieralności kobiet i mężczyzn. Jestem natomiast za tym aby przywileje związane z przechodzeniem na wcześniejszą emeryturę zostały zmodyfikowane. Nie uważam, że wszyscy policjanci i żołnierze powinni mieć prawo do wcześniejszej emerytury. Moim zdaniem z tego prawa pracownicy administracji w tych formacjach powinni zostać wyłączeni.

Pytanie 3: Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?

Nie. Popieram jej rozbudowę.

Pytanie 4: Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?

Nie. Dla mnie EU jest w tej kwestii dwulicowa. Przyjęliśmy ponad milion uchodźców z Ukrainy i żadnej istotnej pomocy Polska nie otrzymała (zdaje się, że około 700 mln zł). Za to mamy godzić się na solidarność z Włochami, Hiszpanami itd. Nie bardzo widzę w tym sens, a tym bardziej na powoływanie się na kwestie solidarności w ramach UE.

@!kejtoW

Tak na szybko co mi zgrzyta.

1. Pojęcie Wyprzedaż jest zbyt ogolne i można pod to podciągnąć wszystko. Słowa utraty kontroli przez Polki i Polaków zamieniłbym na utratę kontroli przez polityków. Ja wiem, że wybory, głosowanie, wola narodu itp ale jako Polak ani przed ani po 2015 roku nie czułem, że mam choć iluzoryczną kontrolę nad tym co robią spółki państwowe. Mam dziwne wrażenie, że jeżeli to pytanie przejdzie to wyłącznie wywoła kolejne awantury dotyczące tego co tak na prawdę było w nim zawarte.

2. Tu mam zgrzyt pomiędzy interesem własnym a interesem państwa. Jasne, że chciałbym przejść na emeryturę jak najszybciej ale demografię mamy jaką mamy. Dodatkowo referendum może w przyszłości utrudnić bądź uniemożliwić chociażby reformy emerytur służb mundorowych. Bo przecież to też było by podniesieniem wieku emerytalnego

3. Jak już płot jest to niech stoi. Zawsze to jakieś dodatkowe utrudnienie. Wyjątkiem jest obszar samej Puszczy Białowieskiej gdzie moim zdaniem ze względów przyrodniczych powinien zostać choć częściowo rozebrany na rzecz innej formy monitoringu.


4. Zalezy ile tych tysięcy. Kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt - nie byłoby problemem. Kilkaset tysięcy już owszem. Nie jestem fanem mechanizmu relokacji, ale niestety Polska jest w sytuacji w której może się okazać, że to my będziemy musieli komuś tych migrantów odsyłać.

Zasadniczo pytania referendalne powinny być proste, klarowne i dotyczyć konkretnych kwestii a nie zagadnień ogólnych. To jak zostały one jednak sformouowane odczuwam jako brak szacunku do mnie jako wyborcy. To oczywiście moje subiektywne odczucia i nie mam problemu z tym, że ktoś postrzega to inaczej.

To referendum to farsa, nachalna nagonka frekwencyjna. Nawet Kaczyński nie wiedział ile jest tych pytań i zachęcał by głosować 4x NIE. Obstawiam, że nawet nie czytał tych absurdalnych pytań a bez podpowiedzi w mediach ogromna większość elektoratu mogła by tylko westchnąć WTF. Nie zamierzam w tym brać udziału i nie znam ani jednej osoby u jakiej to rozbudza choć minimalne emocje. Referendum bez emocji jest jak kawa z żołędzi - erzac demokracji.

Skoro są cztery pytania w referendum, na jakie Kaczyński chce aby odpowiedzi były NIE, to dlaczego to jakiś zarzut do niego. :)

Referendum ma rozbudzać emocje. Proponuje kino, teatr, spotkanie z kobietą itd.

Niestety ale i jedna i druga strona wykonuje małpie ruchy. Skoro oni tak to my inaczej.
Czekam na kogoś, kto przełamie ten styl uprawiania polityki. Dmowski potrafił współdziałać z Piłsudskim gdy chodziło dobro nadrzędne. Ich wspólnym mianownikiem było dobro Polski. Dziś tego bardzo brakuje.

Tu jest jeszcze bardziej prozaiczny powód. Istnieją limity środków jakie partie mogą wydać na kampanię. Jeżeli jakaś wyda więcej utraci subwencję na działalność partii. No ale promowanie referendum - no to zupełnie inna sprawa i zupełnie inna pula finansowania. A jeżeli promocja ta będzie miała postać podobną do tego jak ułożone były wczoraj pytania na debacie w TVP - no cóż to wciąż przecież tylko promowanie udziału w referendum.

Skąd wiesz, że limit środków na kampanię został przekroczony?

Co do wczorajszej audycji w TVP. Nie wiem czy zwróciłeś uwagę, ale wszystkie komitety wyborcze przestały na tę formułę.




www.portalsamorzadowy.pl/polit...



www.batory.org.pl/wp-content/u...

Tak sobie uświadomiłem właśnie. Deficyt zaplanowany na przyszły rok to 164 mld. I chyba nikt podczas debaty nawet o tym nie wspomniał. Jeszcze kilka lat temu byłby to pewnie główny motyw opozycji (niezależnie kto by nią był). A tu wychodzi na to, że zadłużanie państwa dla żadnej z partii nie jest problemem.

Jestem pewien, że nie został i nie zostanie przekroczony bo "własną" kasę to oni liczyć potrafią (za wyjątkiem Nowoczesnej :D ) . Ale to dość wygodne, że koszt plakatu polityka na którym jest jego gęba i napis "głosuj na mnie" do limitu się wlicza a plakat z tą samą gębą i napisem "głosuj 4 x Tak" już się nie wlicza.

Ciekawy jestem też czy fundacje takie jak ta Sakiewicza mogłyby zgodnie z prawem drukować ulotki wzywające do głosowania na PIS. Bo z drukowaniem ulotek "proreferendalnych" problemu nie ma.




Zgadza się, że w tym formacie zbyt dużo nie można było powiedzieć. Ale to, że nikt nie wspomniał o deficycie oznacza to, że nikt nie uznał tego za celny argument uderzający w przeciwnika. Na większe pierdółki czas znaleźli. Jak sobie przypomnę kampanię z 2007 gdzie motywem przewodnim były kwestie podatku liniowego to aż ciężko uwierzyć jaki regres zaliczyła nasza polityka w te 16 lat.