WatchDog napisał(a):Snake'u, mam piątkowy nastrój i zgadzam się z Tobą, ale rozciągnę temat jak gumę:
czy tak nie jest w każdej dziedzinie?
Z grubsza tak - przynajmniej w kwestii początkowego zaangażowania i entuzjazmu.
Istnieją jednak pewne różnice:
Najważniejsza z nich polega na tym, że muzycy, którym się udało nie żyją z tych, którzy muzykami nie zostali. Chodzi mi o to, że giełda to basen z drapieżnikami. Fajnie, że każda płotka marzy o tym, aby zostać rekinem i fajnie, że udaje się to jedynie nielicznym. A to co irytuje, to fakt, że żadna z płotek nie chce przyjąć do wiadomości, że jest jedynie karmą. I to nie tyle w swojej jednostkowej, indywidualnej postaci, co po prostu w swej definicji. Ja to wiem. Staram się utrzymywać z dala od niebezpieczeństw, bo wiele z nich potrafię już nazwać, ale nie twierdzę, że:
Wystarczy mi dać 50 tys. / 500 tys. / 5 mln (* niepotrzebne skreślić), żebym sobie już do końca życia radził w tym basenie.
Tego typu rozważania mają mniej więcej taki sens:
Wystarczy mi dać taką gitarę, jak ma Kirk Hammet, a zrobię karierę większą niż Metallica.
I to jest według mnie ta różnica.
ps. nie sądzę, żeby Dapiemu chodziło akurat o kwestie zmienności/wielości nicków; ale oczywiście mogę się mylić