1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
25 sierpnia 2010 12:34:36
Kajam się.
Idę robić jednak dalej swoje, od kilku lat mi się to opłaca :)• Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
|
|
6 Dołączył: 2009-04-15 Wpisów: 271
Wysłane:
25 sierpnia 2010 12:48:32
Szpekulanci cholerni...na krzyz z nimi... NA KRZYZ!!! Mankomaniaku, a co sie dzieje, jezeli dajmy na to spolka wyplaca dywidendy przez ostatnie 3 lata i wyceniana jest na 100mln, a w czwartym roku zadecyduje o przeznaczeniu zysku na jakas inwestycje? czy dobrze rozumiem, ze wartosc spolki spada do 0 i jest smieciem dla indywidualnego inwestora?
|
|
0 Dołączył: 2008-10-04 Wpisów: 572
Wysłane:
25 sierpnia 2010 12:48:39
Nocny graczu Podane przez Ciebie stare publiczne rekomendacje z jednej strony wskazują na efektywność rynku, skoro cena była wtedy zbliżona. Z drugiej strony nie należy im ufać, bo za każdą stoi wiele założeń. MOgło być tak, że analityk dopasosywał wycenę do bieżącego kursu. Nie trzeba wyciągać czyichś analiz. Ja specjlanie dla CIebie zrobię to w 5 min. Weźmy KGHM dla modelu Gordona: - ostatnia dywidenda 3 zł. -Wzrost g = 0,2 - stopa dyskontowa 35% (taka jest ok. średnia stopa zwrotu od 2005) P = 3(1+0,2)/(0,35-0,2) = 24 I tyle powinno kosztować? Zauważmy dwie rzeczy. Dywidenda poprzednio była dużo wyższa, bo 11 zł. 3 jest trochę mało reprezentatywne, bo pokazuje spadek dywi. Generalnie rynek spodziewał się tego z wyprzedzeniem więc były duże spadki w 2007-2009. Gdyby wziąć więc średnią z 11 i 3, wtedy dywi = 7. Z modelu wynika, że wtedy P = 56. Dalej, nie każdy się zgodzi, że wzrost g będzie stały i będzie wynosić 0,2. MOżemy przyjąć, że np. przez 5 lat będzie g = 0,2 , a potem np. 0,06. Wtedy po 5 latach stopa dyskontowa = 10%. Wtedy gdy odpowiednio przekształcimy ten model dostaniemy - przy dywi 3 zł: P = 133 zł - przy dywi 7 zł: P = 311,5 zł No i co ja mogę na to porawdzić? Biorę średnią np. z 24 i 133, średnia = 78,5. Lub z 56 i 311,5, wtedy średnia = 183,8. Można się dalej bawić wyciągać średnie z tych średnich, wtedy masz wartość 131, choć to bezsens. Różne są założenia, więc są różne wyceny, pomimo, że ta sama metoda. Dlatego handel ciągle może się odbywać. Efektywny rynek nie oznacza, że masz jedną wartość wewnętrzną, bo jest to mit. Nie mówiłem o tym wcześniej na forum, bo nie chciałem wprowadzać chaosu w myślach. Wkońcu chodziło od początku o wyjaśnienie idei DCF. Ale oczywiście znajdą się zaraz tacy, którzy wkładają w usta rzeczy niewypowiedziane lub na swoją modłą przeinterpretowane. Co cię nie zabije, to cię udziwni
[**usunięto zakazaną treść**]
Edytowany: 25 sierpnia 2010 12:54
|
|
|
|
0 Dołączył: 2009-07-16 Wpisów: 1 746
Wysłane:
25 sierpnia 2010 12:55:35
@manko - a jak Twoj idealny model ma sie do rzeczywistosci? zalozmy, ze nasza gpw to nie jest 'rynek efektywny', a my nie jestesmy tak do konca 'racjonalnym inwestorem'. jak to wtedy wg Ciebie wyglada? opiszesz nam mechanizm dzialania, czy obrazisz sie na 'goopkoof' ze nie rozumieja, ze 'to musi tak dzialac!' i zmienisz piaskownice? przyklad KGHM - kupujac ponad 1,5 roku temu nie myslalem ich akcji z nadzieja na dywidenda. zaliczylem cos ponad 300% + dywi - fajnie, dywi byla milym, choc % pomijalna wisienka na torcie. ekoexport wiosna tego roku tez dal ponad 350% bez dywidendy - plakac nie bede. a wszystko to nie majac pojecia o 'rynku efektywnym', 'inwestorze racjonalnym' i innych terminach. po prostu obserwujac, patrzac AT, AF i nastroje. masz duza wiedze teoretyczna (czy przydatna, to inna rzecz) i super, ale hipotetycznie zaloz, ze 95% 'inwestorow' ledwie wie, co oznacza SL, czy PCRO. dodaj do tego, ze ludzie sa chciwi i decyzje podejmuja zazwyczaj pod wplywam chwili. teraz opisz nam, jak widzisz wczesniej wymienione przez Ciebie mechanizmy - to jest jak najbardziej powazna prosba. dobra, uciekam. do przeczytania wieczorem Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie...
|
|
0 Dołączył: 2008-10-04 Wpisów: 572
Wysłane:
25 sierpnia 2010 13:00:50
Gorbashow napisał(a): Mankomaniaku, a co sie dzieje, jezeli dajmy na to spolka wyplaca dywidendy przez ostatnie 3 lata i wyceniana jest na 100mln, a w czwartym roku zadecyduje o przeznaczeniu zysku na jakas inwestycje?
czy dobrze rozumiem, ze wartosc spolki spada do 0 i jest smieciem dla indywidualnego inwestora?
Nie spada do zera i nie jest śmieciem. Po pierwsze spada, bo coś jest nie tak. Nie będę się powtarzał dlaczego. Jesli chcą mieć dodatkowy kapitał, niech wyemitują akcje, ale dywidenda nie ma prawa być redukowana czy broń boże zaniechana. Jeśli oczekiwania jednak są, że spółka w przyszłości powróci do polityki dywidend, to nie ma powodów, by uznać ją za śmieć. Dlaczego ja muszę powtarzać to samo 10 razy? To może inaczej. Spekulant jest kobieta. Lubi swoje brylanty, świecidełka, które nie mają same w sobie użyteczności. Brylanty dodają powiedzmy estetyzmu. Puste akcje na długi termin dodają adrenaliny, którą niektórzy tak lubia. Co cię nie zabije, to cię udziwni
[**usunięto zakazaną treść**]
|
|
PREMIUM
522 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-10-24 Wpisów: 11 191
Wysłane:
25 sierpnia 2010 13:02:09
Panowie, Manco mówi o zysku ekonomicznym, czyli powiedzmy o naszej portalowej sEvie. To jest róźnica. @ Manco, Opisany model wydaje się spójny logicznie i w zasadzie nie potrafię go logicznie obalić. Natomiast jak sam napisałeś rozsądny inwestor nie kupi akcji bez dywi, bo nie da się wycenić tych akcji. Tu pojawia się założenie, że rynek składa się z rozsądnych inwestorów, a tak chyba nie jest czego najlepszym dowodem jest dyskusja. Jeśli inwestorzy są nie rozsądni to nie można mówić o efektywności rynku, bo nie ma tej efektywności kto kreować. Sprawa jak zwykle opiera się o założenia.
|
|
0 Dołączył: 2008-10-04 Wpisów: 572
Wysłane:
25 sierpnia 2010 13:07:15
siekoo napisał(a): przyklad KGHM - kupujac ponad 1,5 roku temu nie myslalem ich akcji z nadzieja na dywidenda. zaliczylem cos ponad 300% + dywi
A ja kupiłem ostatnio spółkę, która w półtora tygodnia wypracowała mi 1000% zysku (ale bez dywidendy, przeżyję). Co cię nie zabije, to cię udziwni
[**usunięto zakazaną treść**]
|
|
6 Dołączył: 2009-04-15 Wpisów: 271
Wysłane:
25 sierpnia 2010 13:08:09
mankomaniak napisał(a):Gorbashow napisał(a): Mankomaniaku, a co sie dzieje, jezeli dajmy na to spolka wyplaca dywidendy przez ostatnie 3 lata i wyceniana jest na 100mln, a w czwartym roku zadecyduje o przeznaczeniu zysku na jakas inwestycje?
czy dobrze rozumiem, ze wartosc spolki spada do 0 i jest smieciem dla indywidualnego inwestora?
Nie spada do zera i nie jest śmieciem. Po pierwsze spada, bo coś jest nie tak. Nie będę się powtarzał dlaczego. Jesli chcą mieć dodatkowy kapitał, niech wyemitują akcje, ale dywidenda nie ma prawa być redukowana czy broń boże zaniechana. Jeśli oczekiwania jednak są, że spółka w przyszłości powróci do polityki dywidend, to nie ma powodów, by uznać ją za śmieć. Nie ma potrzeby sie denerwowac, bylem ciekaw. Czyli jezeli sa oczekiwania w stosunku do jakiejs spolki, ze bedzie prowadzila w przyszlosci polityke dywidendowa, to nie ma powodow by uznawac ja za smiecia, tak? Wiec o co wy sie tu spieracie na watku MCI?? Czy nie takie sa oczekiwania w stosunku do MCI, w momencie spadku IRR? Czy moze, to tylko dziala w stosunku do spolek, ktore chociaz raz wyplacily dywidende?
Edytowany: 25 sierpnia 2010 13:11
|
|
0 Dołączył: 2008-10-06 Wpisów: 300
Wysłane:
25 sierpnia 2010 13:16:04
#manko kto zechce wgłębi się w teorię struktury kapitału, chyba na siłę szukasz kompana do tej logicznej potyczki, nie każdy się do tego nadaje- także dlatego, że nie jest to konieczne by zarabiać, a to akurat jest cel nadrzędny większości obecnych tu osób może szukasz sponsora dla publikacji, o ile już wcześniej nie dzieliłeś się swoim świętym graalem. fajnie sie Ciebie czyta, poszerzania horyzontów nigdy za wiele a co do oszukiwania, to człowiek jest na co dzień poddany czynnikom zewnętrznym i często nieświadomie ulega presji i daje/chce być oszukiwany. co wcale nie oznacza, że będzie w życiu biedniejszy lub nieszczęśliwy dobrze, że rykoszetem oberwało się mci:) kogo przekonałeś sprzeda w cholere i już tu nie wróci. każdy swoim sterem i żeglarzem.
|
|
0 Dołączył: 2008-10-04 Wpisów: 572
Wysłane:
25 sierpnia 2010 13:25:22
anty_teresa napisał(a): Opisany model wydaje się spójny logicznie i w zasadzie nie potrafię go logicznie obalić. Natomiast jak sam napisałeś rozsądny inwestor nie kupi akcji bez dywi, bo nie da się wycenić tych akcji. Tu pojawia się założenie, że rynek składa się z rozsądnych inwestorów, a tak chyba nie jest czego najlepszym dowodem jest dyskusja. Jeśli inwestorzy są nie rozsądni to nie można mówić o efektywności rynku, bo nie ma tej efektywności kto kreować.
Sprawa jak zwykle opiera się o założenia.
Trzeba wyróżnić dwie możliwości: 1. inwestorzy są nieracjonalni i można przewidzieć co zrobią, tzn. rynek jest przewidywalny 2. inwestorzy są nieracjonalni i nie można przewidzieć co zrobią, tzn. rynek jest nieprzewidywalny W pierwszej sytuacji nie ma żadnego problemu, po prostu się wykorzystuje szanse, także albo ciągle się zarabia kosztem biednych i nieracjonalnych inwestorów, albo rynek sam powróci do efektywności. Drugi punkt jest bardziej problematyczny. W długim terminie, jeśli inwestor nie działa zgodnie z fundamentami spółki, tzn. nie stosuje w żadnym wymiarze modelu dyskontowego, wtedy można wykorzystać ów fakt. Jeśli akcje spadają dużo silniej niż wynika z różnych wariantów zastosowanego modelu Gordona, to znaczy, że można kupić akcje i mieć z tego w przyszłości pewny, nadwyżkowy zysk (ekonomiczny). Zysk z dywidendy. Taniej bowiem kupiłem niż będzie wynosić mój strumień gotówki (oczekiwany). Wtedy punkt (2) nie ma znaczenia. Jeśli bowiem kurs będzie w przyszłości ciągle spadał, tak że nie będę miał zysku z aprecjacji kursu, to moją kompensatą będzie to, iż będę mógł kupować znowu te same akcje, coraz taniej i z coraz większą nadwyżką dywidendową. Oczywiście można mi zarzucić, że nikt nie żyje wiecznie i kiedyś musi sprzedać akcje, a te mogą ciągle spadać zgodnie z p. 2. Jednak można też użyć modelu o n okresach. Wtedy jeśli taka wycena wskazuje, że jest ciągle nadwyżka, to nie będzie się po prostu opłacało sprzedawać i do końca życia po prostu czerpać zyski nadwyżkowe. Jeśli ktoś będzie musiał sprzedać, to w nawet w takiej sytuacji może się mu opłacać ze względu na występowanie owych nadwyżek, które kompensują spadkowy kurs. Na racjonalnym rynku każdy powinien to zauważyć, co doprowadziłoby do wyzerowania tejże nadwyżki. I tak być musi, bowiem powstaje możliwość osiągania dodatkowego zysku bez ryzyka. Co cię nie zabije, to cię udziwni
[**usunięto zakazaną treść**]
Edytowany: 25 sierpnia 2010 13:29
|
|
|
|
0 Dołączył: 2009-08-28 Wpisów: 1 035
Wysłane:
25 sierpnia 2010 13:48:00
To jest wątek MCI. Poznaliśmy opinię że spółka jest zero warta bo nie wypłaca dywidendy i wystarczy. Reszta tej nonsensownej dyskusji niech wynosi się na jakiś inny wątek. Tutaj nie pasuje.
Last but not least. Mam małe pytanko. Czy może któryś z dyskutantów ma akcje MCI do opchnięcia po 6zł? Chętnie kupię, niech będzie moja krzywda, wezmę trochę tego bezwartościowego śmiecia.
Edytowany: 25 sierpnia 2010 13:51
|
|
0 Dołączył: 2009-08-28 Wpisów: 1 035
Wysłane:
25 sierpnia 2010 13:59:52
Chudzinka przemówiła: www.tvncnbc.pl/mci-po-wynikach...Gada sensownie, ale chudszy od Małysza. Kondycja prezesa jest największym czynnikiem ryzyka. Niby chudzinki są zdrowsze, ale chyba nie aż takie chudzinki. Jest tu jakiś lekarz? Może kompetentnie się wypowie bo martwię się o prezesa.
Edytowany: 25 sierpnia 2010 14:05
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
25 sierpnia 2010 14:03:02
anty_teresa napisał(a):Panowie, Manco mówi o zysku ekonomicznym, czyli powiedzmy o naszej portalowej sEvie. Wcale tak nie jest. Zyski ekonomiczne (nadzwyczajne) płyną z przewag konkurencyjnych danej firmy nad ogółem swojej branży. My tu nie rozmawialiśmy o konkurencyjności firm, tylko o dywidendach.A właściwie o tym, że jeśli firma nie wypłaca dywidendy to niby nie ma żadnej wartości. Do końca nie rozumiem czemu takie firmy potrafią wtedy uzyskiwać zyski nadzwyczajne i być bardzo szanowane w swoich gospodarkach, ale tak jak nocny słusznie zauważył, mało rozumiemy w zestawieniu z mankiem. Pan Manko wierzy bezkrytycznie w wymysły teoretyków, którzy: - zakładają racjonalność i efektywność Rynku, a zatem ich uczestników, oraz racjonalność ich oczekiwań - zakładają, że nie można wycenić akcji firm niewypłacających dywidendy, ergo odrzucają model w którym akcjonariusz ma swój proporcjonalny udział w gotówce generowanej przez spółkę w przyszłości. Model jednak wydaje się jasny, jeśli się jest większościowym akcjonariuszem (ma się kontrolę nad decyzjami co spółka z tą gotówką robi). Ma się dużo możliwości sprzedaży tego pakietu, lub wypłacenia sobie dużej dywidendy mimo braku historii dywidendowej, co starałem się pokazać w poprzednich postach. Z kolei jeśli kupuję małą część biznesu i zostaję akcjonariuszem mniejszościowym, to liczę, że a) spółka będzie powiększać przychody i zyski szybciej niż koszt kapitału dłużnego lub tempo przyrostu inwestycji alternatywnej. b) w przyszłości znajdę nabywcę, który oblicza wartość spółki tak samo jak ja, czy właściciel pakietu większościowego. Teraz sobie wyobraźmy, że giełdy nie ma. Mam jakiś certyfikat, jak w dawnych czasach, że mam 100 akcji spółki X. Mija 5 lat, spółka rosła 20% rocznie, ma około 2,5 x większe przychody i zyski niż na starcie. Chcę sprzedać po tym samym c/z co kupowałem, 2,5x drożej niż 5 lat wcześniej, zarobić na inwestycji 150%. I tu dochodzimy do sedna całego systemu. Kupowałem, bo widziałem dobre perspektywy rozwoju firmy - zwiększania zysków. Zakładając, że wiem, że perspektywy biznesu są ciut gorsze niż wcześniej, być może nieco obniżę oczekiwany c/z, i będę oczekiwał np. 130% stopy zwrotu, po to żeby znaleźć kupca. Moje wyliczenie wartości wewnętrznej firmy, niedywidendowej, opiera się na założeniu, że rynek finansowo-biznesowy działa i będzie działać: są ludzie, którzy zawsze będą chcieli oszczędzać ze stopą zwrotu wyższą niż lokata, są ludzie i firmy, które zawsze będą chciały kupować udziały w innych firmach, ze względu na całą paletę najróżniejszych powodów. Moje wyliczenie opiera się na idei terminal value, tj. że wszyscy uczestnicy świata biznesowego liczą wartość firmy na podstawie przyszłej gotówki, jaką ta spółka wygeneruje/zarobi. Dla uproszczenia, cały świat finansów i biznesu postanowił podchodzić do wartości pakietów mniejszościowych dokładnie tak jak do większościowych (z minimalnym dyskontem). Świat finansowo-biznesowy opiera się na niepisanej umowie, że 1% udział w firmie daje prawo do 1% przyszłej gotówki/korzyści/zysków generowanej przez spółkę, dokładnie tak jak 51% daje prawo do 51% ale i mocy decyzyjnej.To jest to założenie, które leży u podstaw systemu finansowego świata, które manko odrzuca. Wg modeli teoretyków, w których wierzy Manko, póki mam 25% głosów na WZA to mój pakiet jest bezwartościowy, jeśli mam 51% głosów na WZA to mój pakiet ma wartość, bo mogę przegłosować samemu dywidendę z zysku. Manko postuluje brak zaufania do innych uczestników rynku lub też założenie, że nagle rynek transakcji kapitałowych przestanie istnieć. Znikną ludzie, którzy chcą oszczędzać, znikną firmy, które chcą przejmować, znikną banki i fundusze, które chcą zarabiać na inwestycjach. A ja nie znajdę nikogo, kto byłby zainteresowany moim certyfikatem 100 akcji firmy X. Dlatego jedynym źródłem zwrotu z inwestycji będzie mogła być dywidenda. Teorie, które leżą u podstaw modelów, w które wierzy Manko, mogłyby mieć zastosowanie na innej planecie, gdzie rzeczywiście takie warunki byłyby spełnione. Ale w naszym świecie wydają się utopijne. Bowiem od zarania dziejów ludzie handlowali, oszczędzali, chcieli zarabiać, gromadzić bogactwo. Dlatego istnieje idea wartości końcowej, terminal value. Dlatego firma, która ma biznes przydatny dla ogółu społeczeństwa, ogółu gospodarki, zawsze ma wartość, wytwarza produkty, dostarcza usługi, a zawsze będą ludzie, którzy będą chcieć się bogacić razem z tą firmą. Firma ma wartość opartą na niepisanym ustaleniu, że wszyscy patrzymy na przychody i zyski, generowaną gotówkę i potencjał generowanej gotówki. A udział mniejszościowy ma wartość proporcjonalną do większościowego i proporcjonalną wagę w decyzjach spółki. Dla mnie wszystkie teorie, w które wierzy Manko są flawed, wadliwe, u źródła. Człowiek nie jest racjonalny. Bywa na ogół, ale często-gęsto nie jest. Interesy poszczególnych ludzi są różne. Oczekiwania są różne. Świat biznesu opiera się na różnych niepisanych umowach i ustaleniach, które pozwalają nam istnieć i cokolwiek robić. Istnieją takie niematematyczne zjawiska jak zaufanie, chciwość, strach, etc. Przykładając oczekiwania i modele racjonalne do zjawisk nieracjonalnych, nie może powstać nic wiernie opisującego rzeczywistość. Po prostu. A żeby opisać rzeczywistość, potrzeba modeli matematycznych, fizycznych, racjonalnych, historycznych, filozoficznych, psychologicznych. Zbyt dużo sił działa w przyrodzie, żeby nakładać sobie klapki na oczy. • Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
25 sierpnia 2010 14:11:24
Pomijam już kompletnie niezrozumiałą ideę jakichś oszustw, jakie czynią firmy niewypłacające dywidend wobec swoich akcjonariuszy, które przytaczał manko. Wiele firm rozwija się, korzystając ze swoich zysków historycznych, lub z kapitału dłużnego. W ogóle nie emitują kapitału akcyjnego. A Ty, drogi Manko, kupując udziały w tej firmie, nie płacisz jej ani grosza. Nie dostarczasz ani złotówki na jej działalność. Płacisz innemu akcjonariuszowi, który z sobie znanych powodów postanowił oddać swój udział, a Ty z sobie znanych powodów, postanowiłeś go kupić. W większości na podstawie niepisanych ustaleń, że oboje wyceniając swoje udziały patrzycie na jej potencjał generowania zysków i gotówki w przyszłości. Nie zważając na to, że ani jeden ani drugi nie ma samemu mocy wpływania na wypłatę dywidendy. Ale jeśli kupuję, a wiem, że nie ma dywidendy, to znaczy, że jej nie oczekuję. Pozostali akcjonariusze też nie. I dlaczego w przyszłości nie znajdzie się grupa ludzi, którzy też nie będą oczekiwać rozwoju firmy a nie dywidend, all things equal?
Zatem dyskusja spina się łatwo. Akcjonariusze porozumiewają się, opierając się na oczekiwaniach przyszłych zysków i rozwoju w spółkach niedywidendowych. Tak jak Ty opierasz się na oczekiwaniach dywidendy w spółce dywidendowej. Czemu oczekiwania pierwszej grupy miałyby być gorsze od oczekiwań drugiej? Ci pierwsi oczekują zwrotu na samym końcu. Ci drudzy przez cały czas trwania inwestycji. Na tym polega jedyna różnica.
Sama spółka, której udziałami handlujecie, nie ma nic do tego. Owszem, wycena może jej się przydać do np. negocjacji z bankiem, ale to tyle, jeśli nie emituje equity.• Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
Edytowany: 25 sierpnia 2010 14:12
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
25 sierpnia 2010 14:18:40
I na koniec jeszcze jedno. Uważasz, że masz rację. Okej. Każdy z nas tak uważa. Taka już jest natura człowieka. Ale Ty gardzisz innymi, którzy wyznają inne poglądy. Uważasz ich za głupców, bo nie zgadzają się z jedynym-słusznym-modelem.
A to już jest niebezpieczne. To jest ideologia. To prowadzi w bardzo niebezpieczną stronę, jak pokazuje historia..• Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
25 sierpnia 2010 14:23:35
Na mój prosty chłopski rozum, dyskusja jest na temat "czy krowy hoduje się dla mięsa, czy też dla mleka". Jeszcze raz apeluję do Mankomaniaka o szacunek dla innych. Popieram Twój (MM) konserwatywny pogląd na sprawę, choć jest on daleki od praktyki i kto wie czy jeszcze ma z nią jakikolwiek związek - raczej jest tak daleko, jak sądy od sprawiedliwości czy zdrowa żywność od zdrowia.
Edytowany: 25 sierpnia 2010 14:24
|
|
0 Dołączył: 2009-08-28 Wpisów: 1 035
Wysłane:
25 sierpnia 2010 14:40:34
W bardzo starych podręcznikach finansów takie mankomanackie rzeczy wypisywano. Ale wówczas dywidendy były powszechniejsze i relatywnie wyższe. Teraz najbardziej dywidendowe są spółki defensywne. Raczej słabowite. Tygryski bardzo rzadko płacą dywidendy. Mają bardzo efektywne sposoby zagospodarowania cashu.
Edytowany: 25 sierpnia 2010 15:03
|
|
PREMIUM
522 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-10-24 Wpisów: 11 191
Wysłane:
25 sierpnia 2010 15:54:32
bB86 napisał(a):anty_teresa napisał(a):Panowie, Manco mówi o zysku ekonomicznym, czyli powiedzmy o naszej portalowej sEvie. Wcale tak nie jest. Zyski ekonomiczne (nadzwyczajne) płyną z przewag konkurencyjnych danej firmy nad ogółem swojej branży. My tu nie rozmawialiśmy o konkurencyjności firm, tylko o dywidendach. Źle mnie zrozumiałeś... Wątek przybiera szybko na objętości, więc zanim zdążę coś napisać jest już dużo postów pomiędzy tym co napisałeś a do czego się odnosisz... Jeśli chodzi o motyw przewodni tak, masz rację rozmowa jest o dywidendach, ale ja odnosiłem się do wypowiedzi innych użytkowników: Cytat:Ale co z tego że będę otrzymywał co roku (przez 5 lat) dywidendę jak za każdym razem przy ustalaniu prawa do dywidendy kurs akcji zostanie "urzędowo" pomniejszony o wysokość dywidendy. Po 5 latach gdy sprzedam akcje będę dokładnie na zero... kurs akcji będzie sukcesywnie obniżany o poziomy poszczególnych dywidend - oczywiście ta różnica będzie mi rekompensowana w postaci dywidendy przelanej na konto. Ale z tego prostego założenia wynika że summa summarum wychodzę dokładnie na zero zabrakło cytatu, co w przypadku tego wątku mogło wprowadzić nieporozumienie
|
|
PREMIUM
522 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-10-24 Wpisów: 11 191
Wysłane:
25 sierpnia 2010 15:57:31
mankomaniak napisał(a):[ Jeśli ktoś będzie musiał sprzedać, to w nawet w takiej sytuacji może się mu opłacać ze względu na występowanie owych nadwyżek, które kompensują spadkowy kurs. Na racjonalnym rynku każdy powinien to zauważyć, co doprowadziłoby do wyzerowania tejże nadwyżki. I tak być musi, bowiem powstaje możliwość osiągania dodatkowego zysku bez ryzyka. opisując nieracjonalne zachowanie inwestorów, zakładasz racjonalny wybór...
|
|
0 Dołączył: 2008-10-04 Wpisów: 572
Wysłane:
25 sierpnia 2010 16:51:37
bB86 napisał(a): A właściwie o tym, że jeśli firma nie wypłaca dywidendy to niby nie ma żadnej wartości. Do końca nie rozumiem czemu takie firmy potrafią wtedy uzyskiwać zyski nadzwyczajne i być bardzo szanowane w swoich gospodarkach, ale tak jak nocny słusznie zauważył, mało rozumiemy w zestawieniu z mankiem. Wkładasz mi w usta czegoś czego nie powiedziałem i potem tak jest. Nie napisałem nigdzie (tak mi się wydaje, może byłem zmęczony, to się przejęzyczyłem), że spółka, która nie wypłaca dywi jest śmieciem. Mówiłem o akcjach tej spółki. Oczywiście tego nie rozróżniłeś, a dla mnie to duża różnica. Rozumiem, że duży pakiet akcji to jak spółka i można by wywnioskować, że duży akcjonariusz posiada spółkę śmieć. Jednak ja mówiłem o pojedynczych akcjach, które może kupić każdy. Spółka wypracowuje coraz większy zysk, oczywiście nie zawsze potrzebuje kapitału z zewnątrz. Ale skoro emituje akcje, to ma cel - rozwoju. Zatem w cenie akcji trzeba uwzględnić cały rozwój spółki - zarówno dzięki kapitałowi zewnętrznemu, jaki kapitałowi wewnętrznemu. Teraz, jeśli czytasz czasami sprawozdania, o widziz, że zysk w kolejnych latach jest taki a taki. Ten zysk był częściowo reinwesotwany, częściowo "oddawany" prezesom, radzie, zarządowi i pracownikom. Włożyli swój kapitał (oprócz pieniądza ryzyko, wysiłek i czas), to są okresowo nagradzani za to. Analogia jest oczywista w przypadku banku, który domaga się okresowych odsetek od pożyczki. I również analogią jest pożyczka ze strony inwestorów. bB86 napisał(a):Pan Manko wierzy bezkrytycznie w wymysły teoretyków, którzy: - zakładają racjonalność i efektywność Rynku, a zatem ich uczestników, oraz racjonalność ich oczekiwań - zakładają, że nie można wycenić akcji firm niewypłacających dywidendy, ergo odrzucają model w którym akcjonariusz ma swój proporcjonalny udział w gotówce generowanej przez spółkę w przyszłości. Mieszasz straszliwie. Bo niczego nie zakładam, tylko logicznie wyciagam wnioski. Powyżej dowiodłem, że nawet nie jest potrzebny racjonalny inwestor, żeby wycena dywidendy miała sens. To jest jak w dylemacie więźnia. Gracze są niezależni od siebie - to zakładam fakt - ale jest to realne założenie. Skoro są niezależni, to nie wiedzą nic o sobie i działają w sposób optymalny niezależnie od tego co zrobi drugi gracz. bB86 napisał(a):Model jednak wydaje się jasny, jeśli się jest większościowym akcjonariuszem (ma się kontrolę nad decyzjami co spółka z tą gotówką robi). Ma się dużo możliwości sprzedaży tego pakietu, lub wypłacenia sobie dużej dywidendy mimo braku historii dywidendowej, co starałem się pokazać w poprzednich postach.
Z kolei jeśli kupuję małą część biznesu i zostaję akcjonariuszem mniejszościowym, to liczę, że a) spółka będzie powiększać przychody i zyski szybciej niż koszt kapitału dłużnego lub tempo przyrostu inwestycji alternatywnej. b) w przyszłości znajdę nabywcę, który oblicza wartość spółki tak samo jak ja, czy właściciel pakietu większościowego. Teraz sobie wyobraźmy, że giełdy nie ma. Mam jakiś certyfikat, jak w dawnych czasach, że mam 100 akcji spółki X. Mija 5 lat, spółka rosła 20% rocznie, ma około 2,5 x większe przychody i zyski niż na starcie. Chcę sprzedać po tym samym c/z co kupowałem, 2,5x drożej niż 5 lat wcześniej, zarobić na inwestycji 150%. I tu dochodzimy do sedna całego systemu. Kupowałem, bo widziałem dobre perspektywy rozwoju firmy - zwiększania zysków. Zakładając, że wiem, że perspektywy biznesu są ciut gorsze niż wcześniej, być może nieco obniżę oczekiwany c/z, i będę oczekiwał np. 130% stopy zwrotu, po to żeby znaleźć kupca. Moje wyliczenie opiera się na idei terminal value, tj. że wszyscy uczestnicy świata biznesowego liczą wartość firmy na podstawie przyszłej gotówki, jaką ta spółka wygeneruje/zarobi. Żyjesz złudzeniem, że inni będą robić jak Ty. To właśnie Ty utopijnie coś zakładasz. A ja w moim modelu nie zakładam takich rzeczy. Opierasz swój model na idealnym modelu Modiglianiego, o którym się wypowiedziałem. bB86 napisał(a):Dla uproszczenia, cały świat finansów i biznesu postanowił podchodzić do wartości pakietów mniejszościowych dokładnie tak jak do większościowych (z minimalnym dyskontem). Świat finansowo-biznesowy opiera się na niepisanej umowie, że 1% udział w firmie daje prawo do 1% przyszłej gotówki/korzyści/zysków generowanej przez spółkę, dokładnie tak jak 51% daje prawo do 51% ale i mocy decyzyjnej.[/color] Mnie mało interesuje jaka jes niepisana umowa i co świat finansów sobie za modę przyjął. Ja chcę jedynie opierac się logice i realnych założeniach. bB86 napisał(a):Świat biznesu opiera się na różnych niepisanych umowach i ustaleniach, które pozwalają nam istnieć i cokolwiek robić. Istnieją takie niematematyczne zjawiska jak zaufanie, chciwość, strach, etc. Przykładając oczekiwania i modele racjonalne do zjawisk nieracjonalnych, nie może powstać nic wiernie opisującego rzeczywistość. Po prostu. A żeby opisać rzeczywistość, potrzeba modeli matematycznych, fizycznych, racjonalnych, historycznych, filozoficznych, psychologicznych. Zbyt dużo sił działa w przyrodzie, żeby nakładać sobie klapki na oczy. Wszystko to wyżej, jeśli przeanalizować nie dyskrecjonuje wcale teorii którą preferuję. Także przykro mi, nie udało Ci się. Natomiast chce Ci powiedzieć, że zastanowiłeś mnie nad kwestią inwestora większościowego. Jeśli może przejmować zyski spółki, to powinien kierować się przepływami pieniężnymi przy wycenie, gdyż jeśli będzie za tania, to powinien ją kupić i dostanie nadwyżkę pomiędzy zyskiem z działalności spółki a niską wartością rynkową spółki. I odwrotnie, gdy wartość rynkowa > wartość zdyskontowanych przepływów. Jednakże dokładniej analizując ten problem dochodzi się do wniosku, że handel nie ma sensu. Załóżmy dla uproszczenia, że każdy stosuje te same założenia DCF (stopa dyskontowa, przepływy pieniężne). Jeżeli więc kurs jest poniżej wartości fundamentalnej, wówczas spółka będzie nabywać a nie sprzedawać swoje akcje - nie będzie opłacalne sprzedawanie. Wobec tego inwestor nie będzie w stanie kupić pakietu większościowego po tej cenie. Jeśli natomiast będzie powyżej, spółka będzie chciała się pozbyć dużego pakietu, ale wtedy inwestor nie będzie zachęcony do kupna. Wynika z tego, że nawet duży inwestor chcący przejąć spółkę będzie w stanie jedynie osiągać zyski tak jak inwestor mniejszościowy. A to oznacza jedynie dywidendę. W ten sposób dowodzimy, że przepływy pieniężne jako podstawa racjonalnej wyceny nie ma racji bytu, gdyż jedynymi korzyściami będą dywidendy. Sytuacja się znacznie komplikuje w realnym świecie, gdzie założenia modelu są bardzo różne, jak to pokazałem na przykładzie KGHM oraz gdy wiedza co do spółki jest zróżnicowana. Z racjonalnego punktu widzenia można się jednak posiłkować pewnymi dodatkowymi informacjami. Np. jeśli spółka nabywa akcje, znaczy, że nie chce być przejętą, a liczy na wzrost kursu. I odwrotnie gdy sprzedaje lub emituje akcje. Wówczas duży inwestor będzie musiał się podporządkowywać działaniom spółki. Stąd możemy założyć, że również jedynie będzie mógł zarobić na dywidendzie (w sensie ekonomicznym), gdyż dochodzimy do tego samego co przy pierwszym założeniu. To oznacza, że wszyscy mali inwetorzy także będą tak robić, a ponieważ inwestorzy zewnętrzni będą stosować jedynie model dywidendowy, to i sama spółka będzie musiała się podporządkować i wyceniać swoje akcje w oparciu o dywidendy. Co cię nie zabije, to cię udziwni
[**usunięto zakazaną treść**]
Edytowany: 25 sierpnia 2010 16:57
|
|