nocnygracz napisał(a):Nie wiem czy diagnoza mathu była zgodna z prawdą - mniejsza z tym. Ważne, że sam wywód był logiczny:
"1) Akcje rosły, bo ludzie pracujący ochoczo wciąż je dokupywali już posiadanych nie sprzedając - zgodnie ze swoimi przekonaniami zabezpieczali w ten sposób swoją przyszłą emeryturę.
2) Nastąpiła zmiana pokoleniowa, młodsze pokolenia już nie są tak chętne by kupować akcje niezależnie od wyceny przedsiębiorstw.
3) Ci, którzy wcześniej wciąż kumulowali akcje, zaczynają je stopniowo wyprzedawać - przechodzą na emeryturę, a przecież właśnie na tę okazję przez całe swoje życie zawodowe je zbierali. Nie bardzo mogą się oglądać na cenę. Jednak aby je sprzedać, młodszych muszą zachęcić niższą ceną.
Starsi (na emeryturze) sprzedawać akcje chcą dużo bardziej niż młodsi je kupować."
Dokładnie o to mi chodziło, czytałem kilka artykułów na ten temat. Młode pokolenia w USA po prostu nie oszczędzają, wydają wszystko na konsumpcję, jeżeli w ogóle wyprowadziły się od rodziców. Nie ma żadnego myślenia o przyszłości, liczy się nowy iPad. Młodzi nie zakładają rodzin, tylko bawią się do 30 jakby byli studentami.
Ludzie którzy kupowali akcje w ramach zabezpieczenia emerytalnego (różnego rodzaju fundusze i plany emerytalne) trzymali je przez cały okres aktywności zawodowej. Na przykład ktoś, kto wchodził na rynek pracy w 1970 r., przez 40 lat stale lokował część oszczędności w akcjach, bo to się po prostu opłacało. A po przejściu na emeryturę zacznie je stopniowo spieniężać (oczywiście nie własnoręcznie). Jeżeli młode roczniki nie będą lokować oszczędności w akcjach (a opór wobec bankierów i kapitalizmu w USA jest coraz większy), to nowy kapitał przestanie wpływać do systemu i w dłuższej perspektywie będzie to stale zwiększające się obciążenie dla indeksów. Przecież hossa nie bierze się ze wzrostu wartości akcji, tylko z napływu nowego kapitału do zamkniętego systemu. Jeżeli ulica przestaje się interesować inwestowaniem w akcje, to sytuacja robi się taka, jak u nas na małych spółkach. Łatwiej się manipuluje rynkiem, ale nie ma co marzyć o nowych szczytach. "Inwestorzy" z boomu w latach 2005-2007 wyprzedali wszystko w trakcie bessy, ale nowy kapitał się nie pojawił, giełda kojarzy się Polakom z oszustami z Arki, z opcjami walutowymi i z wtopieniem oszczędności życia w Petrolinvest. W 2007 funduszami interesowali się wszyscy, teraz wszyscy trzymają się od akcji z daleka. Zobacz gdzie doszły indeksy z małym udziałem kapitału zagranicznego w latach 2009-2011.
nocnygracz napisał(a):Gdzie tu brak logiki? Może diagnoza błędna, ale na pewno nie absurdalna, można z nią próbować dyskutować, ale z czego tu się śmiać? Chyba tylko z tego, że manko nie lubi mathu i koniecznie chciał mu coś wytknąć. Prawdopodobnie jedyną korzyścią z tego wytknięcia jest to, że "wytykacz" posikał się ze śmiechu - a więc ktoś miał z tego jednak jakąś uciechę.
Mnie trochę dziwi, że moderacja na SW chyba przestała już działać. Mógłbym tu cytować różne kultowe stwierdzenia Manko na temat KGHM, ale po co. Wszyscy przecież doskonale rozumiemy, z czego wynika frustracja Manko.
The recovery in profitability has been amazing following the reorganization, leaving Barings to conclude that it was not actually terribly difficult to make money in the securities market.