Kiedy dno bessy?

Ten drugi artykuł to co najwyżej świadczy o tym, że piszący go pisze co popadnie bez sprawdzania podstawowych danych. Współczynnik Giniego pokazujący stopień nierówności dochodowej akurat dla Polski mocno spada od 2004 i jest stosunkowo nisko w porównaniu z innymi krajami. Jest niżej niż w Niemczech i Szwecji, a blisko wskaźnika dla Finlandii. Zgadzam się że system podatkowy w Polsce premiuje dobrze zarabiających dając im różne możliwości wyboru jak chociażby podatek liniowy ale najwyraźniej pomysły PISu w postaci 500 , kwotowej waloryzacji emerytur czy zwiększenia kwoty wolnej od podatku zrobiły swoje. Zakładam więc, że skoro nierówności dochodowe Wam tak przeszkadzają to jesteście gorącymi zwolennikami powrotu PISu do władzy, bo przecież niwelowanie tych różnic jest jedną z głównych tez ich programu ;-).

data.worldbank.org/indicator/S...

W przypadku USA ten wskaźnik jest od lat 60-tych na stosunkowo wysokim poziomie, a w ciągu ostatnich 15 lat pozostaje w tym samych miejscu, więc teza że nierówności dochodowe są głównym powodem problemów w USA jest moim zdaniem nieco na wyrost. Z kolei jak popatrzeć na bilans handlowy USA to po wojnie aż do lat 60 mieli nadwyżkę. Od lat 60 mają zaś cały czas rosnący deficyt momentami zbliżający się do 50% wartości eksportu. To zaś oznacza że Amerykanie dużo więcej konsumują niż produkują co zapewne przekłada się na ogólny poziom zamożności społeczeństwa.

Amerykanie więcej konsumują niż zarabiają . Chińczyk zarabia średnio 38% tego co produkuje - to najniższy wskaźnik na świecie - nadwyżkę przytula i dystrybuuje Komunistyczna Partia Chin co jest atrybutem i podstawą jej władzy. Japończycy, których drogą idą Chinole też zawsze słabo płacili ale to jest 56% tego co produkują, Niemcy płacą 70% i w 30 lat to spadło z poziomu 80% kiedy Niemcy były The Great. A Stany akumulują nadwyżki finansowe z tego procederu nadmiarowych zysków z całego świata bo są jedynym rynkiem finansowym, który te nadwyżki jest w stanie wchłonąć nie płacąc za to przy tym zbyt hojnie. Biorą tą kasę i przepuszczają ją jako tani kredyt wpychając swój kraj w permanentny kryzys swoistego rodzaju gdzie wszelkie aktywa są bardzo drogie i wciąż rosną a taniej kasy na rynku jest za dużo. Do lat 60 tych wymiana handlowa międzynarodowa była bardzo mała i bardzo droga, import/eksport to był margines. Do jej wzrostu przyczynił się wynalazek kontenera (lata 50) dosyć powoli i niechętnie wprowadzany przez przewoźników morskich aż do czasu gdy wojna wietnamska zmusiła armię amerykańską do zastosowania tej technologii i dalej to już poszło. Później firmy amerykańskie wyprowadziły całą produkcję ze swojego kraju i teraz ja np używam wielu amerykańskich produktów ale nic z tego nie zostało wyprodukowane w USA. Od kiedy przestałem pić mocne alkohole (burbon) i jeść wieprzowinę (soja na paszę) to już chyba tylko filmy i muzyka ze streemingu są jednymi produktami robionymi w Stanach jakie zakupuję pomijając aspekt big techu do którego kupuje coś nawet nie wiedząc, ze to kupuję. No i broń co kupuje ją jako podatnik - tego nie wyprowadzili za granicę, ciekawe dlaczego?
Niech też mi ktoś wytłumaczy dlaczego kraj w ciągłym wzroście wygląda jak kraj w totalnej recesji i upadku ekonomicznym. Kto do tego doprowadził? W mojej opinii oni sami, elity tak republikańskie jak i demokraci. A dlaczego? Bo taki model od lat sprzyja właśnie elitom. JD Vance pisze Elegie dla bidoków (dobra książka) a następnie staje się elitą i wygląda jak lobbysta big techów dążący do deregulacji je ograniczających co się wiąże z dymaniem zwykłego człowieka. Republikanie kanalizują biedniejącą klasę ludową w wojny kulturowe a demokraci już dawno odkleili się od reprezentowania ludzi żyjących z pracy własnych rąk i ponieśli karę.

A tu wersja prawdziwa tej bajki ;)



Ale coś w tym jest. W środowiskach republikańskich zdaje się być powszechne, przekonanie, że jak ktoś nie odniósł sukcesu to głupek albo leń. Tymczasem każdy z nas ma kilka rzędów wielkości bliżej do zostania bezdomnym niż kolejnym Elonem Muskiem. A w USA o to jeszcze łatwiej.

Zwyczajna odpowiedź na generalizowanie typowe dla prawicowego myślenia.

Tak wiem, znam te teorie o nieswoich pieniądzach. Kiedyś głosowałem na Korwina ale z wiekiem mi jakoś przeszło.



Tak też bywa. Ani aktywiści nie palili się do przyjmowania uchodźców do swoich domów (choć tu były wyjątki) ani zwolennicy wyroku TK w sprawie aborcji nie palili się do adoptowania ciężko upośledzonych dzieci (tu o wyjątkach nie słyszałem). Taka już natura ludzi, ze najłatwiej dobro się czyni czyimiś rękami.

Na Thatcher nie głosowałem - nie miałem jak :P

Patryk Jaki, tylko bez dopcji, ma własne z zespołem Downa.

Wygląda jakby siadło. Zasięg? 3010 i okolice?

Banki ciągną jak szalone i nie dostrzegam najmniejszych oznak aby to miało się zatrzymać. Teoretycznie można pociągnąć linie oporu po wierzchołkach, ale czy to powstrzyma taką siłę i na takich obrotach?

Najbardziej martwiące jest to że banki rosną dlatego, że nie spodziewają się spadku stóp procentowych. Możliwe, że doszło do złamania punktu krytycznego: RPP straciło wiarygodność na rynku (nie mówię tu o uśmiechniętych wyznawcach). Zaryzykuję: będą podwyżki. Mija kolejny rok i nie zbliżamy się do celu inflacyjnego, a jak dołożyć konfliktowy charakter Trumpa to jeszcze zapachnie tu stagflacją.

Szarlej,

Jak oceniasz szansę na zakończenie wojny na Ukrainie?
Jaki Twoim zdaniem będzie to miało wpływ na inflację w Polsce ?

Jaki wpływ na inflację będzie mieć zakończenie działań zbrojnych. Zakładając, że zacznie się odbudowa Ukrainy.

Pokój na Ukrainie i jej odbudowa spowoduje odpływ pracowników z polskiego rynku pracy np. w budowlance. Spowoduje to wzrost płac, ponieważ pracodawcy będą konkurować o pracowników. Podniesie to koszty usług w tych gałęziach przemysłu i usług gdzie obecnie pracuje dużo Ukraińców. W efekcie podniesie to inflację w Polsce. Jedyne co może powstrzymać ten trend to szybkie zastąpienie pracowników z Ukrainy innymi emigrantami. Obstawiam dlatego że jeżeli pokój zostanie zawarty to inflacja szybko nie spadnie.