Widzę, że dyskusja już ucichła i jest peace. Sorry, WD, ale włożę ponownie kij w to mrowisko, bo przeczytałem te niebieskie wpisy i mnie zaraz krew zaleje. A to dlatego, że Pan (Pani) bB86 najpierw wyzwał nas od kłamców, a potem uraczył serią cennych rad, które brzmią bardzo słusznie tylko dlatego, że są bardzo ogólne. W szczegółach to już nie jest ani takie odkrywcze, ani takie słuszne. Jak zwykle, im bliżej staniesz, tym więcej widzisz odłażącej farby.
A więc @bB86:
bB86 napisał(a): Automatyczny może być komponent długu (bo firmy większe od tych z NC biorą kredyty na mniej więcej podobnych warunkach, spektrum różnicy to 2-3%).
Fajnie, tylko przy stopie % rzędu ca. 10% te 2-3p%, to jest 20-30%, więc nie w kij dmuchał, więc warunki finansowania z perspektywy spółki wcale nie są podobne. Skoro chcesz być taki precise and rigorous, to bądź do końca!
bB86 napisał(a): Łatwo zmieniać te wartości dla wszystkich firm, jeśli rosną/spadają stopy proc. a zatem i WIBOR.
He, he! A co ze strukturą długu w konkretnej spółce??? Chodzi mi o proporcje długu stało- / zmiennoprocentowego? Co a propos terminów zapadalności, czyli ryzyka przyszłej stopy procentowej? Co ze swapami na stopę procentową? Przecież kredyt stałoprocentowy możesz przeswapować na zmienny i odwrotnie! Co ze strukturą walutową? I tu znowu - swapy na walutę w kombinacji ze swapami na stopę procentową? Kosztem długu można aktywnie zarządzać i ani WIBOR, ani LIBOR, ani inny BOR nie będzie miał takiego wpływu, jak wynika z pierwotnej umowy kredytowej. To jest kawał hardcore'u jeśli chodzi o inżynierię finansową. My coś skorygujemy dla całego rynku, a Ty potem nas wyzwiesz od oszustów i manipulantów, bo akurat spółka, którą masz w portfelu, to powinna mieć ustawiony inny wskaźnik. No way!
Poza tym od strony praktycznej, jak to wyczytasz ze sprawozdań? Widziałeś kiedyś z bliska ten bullshit, który publikują niektóre spółki? Btw (teraz mi się skojarzyło) - afera opcyjna! Skoro wskaźniki (w szczególności ryzyko) powinny być oparte na przyszłych oczekiwaniach, to czemu nie ostrzegałeś?! Skorygowalibyśmy zawczasu ryzyko w modelu. Fajnie się gada w 2009, że w 2006 to było za drogo, a potem było za tanio, a teraz to jest mniej więcej tak, jak jest.
bB86 napisał(a): Automatyczne może być oszacowanie ogólnego kosztu equity w danej branży. Dla większości branż ten procent będzie tożsamy z oczekiwaniem wobec wieloletniej stopy inwestycji z WIGu, dla niektórych, ryzykowniejszych/zyskowniejszych to będzie trochę więcej.
Co to znaczy ryzykowniejszych/zyskowniejsze? Gdzie jest granica? Co to znaczy trochę? A dlaczego dla większości będzie tożsamy z WIGiem skoro branże różnią się od siebie?
bB86 napisał(a): Wystarczy poszukać średni wieloletni IRR w branży np. tego nieszczęsnego private equity, od którego się zaczęło. Dlaczego branże? Bo patrząc na daną firmę, alternative cost'em jest średni wieloletni zwrot z innych firm tego typu.
Taaaak! Tylko, że przeciętny inwestor indywidualny, do których jest skierowany ten serwis, nie jest inwestorem branżowym. Dla mnie, jako inwestora indywidualnego, opportunity cost (wolę to określenie) to zwrot z innej spółki na rynku. Mam w głębokim poważaniu czy jest z tej samej branży. Jak cukierki rosną o 100%, to nie pociesza mnie fakt, że moja huta spadła najmniej ze wszystkich hut. Tak to sobie mogą kombinować zarządzający funduszem, żeby wciskać kit swoim szefom i udziałowcom. Mnie interesuje absolute return z moich inwestycji giełdowych. I gdzieś mam branżowy benchmark.
A co do IRR z private equity. No wrzuciłem sobie w googlarkę hasło "private equity irr" i na 9-tym miejscu był taki link:
www.pentainvestments.com/pl/pr... A tam stoi, jak wół, że mają IRR 50% od 2000r. Wiem, to nie jest średnia z rynku, ale jakoś tak wyszło na złość.
bB86 napisał(a): Automatyczne może być dodanie kolejnej kary, za np. zbyt duży udział oprocentowanego długu w pasywach, czy inne rzeczy, które są obiektywnym czynnikiem zwiększającym ryzyko płynnościowe/bankructwa.
Co to znaczy zbyt duży? Co to są inne rzeczy? W szczególności "obiektywne", skoro ich ocena ma nie być automatyczna! Jaka ma być ta kara? Kto o tym ma decydować?
bB86 napisał(a): Automatyczne (choć ręcznie korygowane) może być ocenienie, w jakim procencie dana branża (ewentualnie firma, jeśli portal ma dużo analityków) na przestrzeni wielu lat korzystała z kredytów/obligacji, a w jakim z emisji equity.
?Que? Lo siento, no comprendo.
bB86 napisał(a): W okresie zaostrzenia polityki kredytowej banków, jak w '09, wszystkie akcje na GPW mogą mieć automatycznie zmieniony proporcje między ilością debt, a ilością equity w strukturze finansowania. Taka zmiana podwyższy WACC. Ale to powinno być cofnięte mniej więcej teraz, kiedy warunki są rozluźniane.
Możesz dać jakiś wzór, jak to liczyć? To znaczy jest na to wzór, ale najwyraźniej go nie znasz, więc chętnie usłyszę, co wymyśliłeś.
bB86 napisał(a): Ale ręczne musi być dodanie unikalnych ryzyk takich, jak np. defraudacja pieniędzy w Immofinanzie i z tego powodu częściowa utrata reputacji Immoeastu w '08 , ryzyka reputacyjne, oszustw etc.
Wycena reputacji... Hmmm... to jest dopiero pole do obrzucania się inwektywami! Poza tym mówisz o ryzykach już zrealizowanych, a to się nijak nie trzyma kupy z Twoją krytyką wycen na bazie historycznej. Co z tego, że była defraudacja? Może teraz Zarząd, po nauczce od życia, stał się kryształowy. A może jest nowy zarząd? Co z tego, że inna firma ma super reputację? Może właśnie defraudują pieniądze... Rozumiem, że masz aparat analityczny, który już dziś wyciągnie to z nieopublikowanych jeszcze sprawozdań. Lucky you! Takie coś może być warte miliardy!
I jeszcze jedno - lubię się drażnić w takich dyskusjach, więc zadam następujące pytanie: na ile procent ryzyka wyceniasz fakt, że MCI zmniejszył przerzystość swoich sprawozdań, pchając wszystko w jakieś wewnętrzne fundusze, które mielą między sobą kasę? A ile dodasz do tego dodatkowego kosztu z tytułu utraty reputacji? W końcu goście coś ukrywają, nie?
bB86 napisał(a): Stopa zwrotu z ostatniego roku nie może być elementem liczenia WACCu, bo poważni, duzi inwestorzy wchodzący w emisje equity danej firmy nie patrzą tylko i wyłącznie na stopę zwrotu z akcji w ostatnim roku. Często w ogóle nie patrzą. To nie jest element, który w znaczącym stopniu buduje ich oczekiwania i w takim razie nie wpływa znacząco na cost of equity.
Inwestorzy, którzy wchodzą może nie patrzą. Ale inwestorzy, którzy już siedzą w spółce, jak najbardziej. Zresztą tu nie chodzi o wchodzenie czy wychodzenie, tylko o zwrot z kapitału i oczekiwania, co do niego. Historyczna stopa zwrotu buduje przyszłe oczekiwania. A tak na marginesie płynność na GPW robią drobni inwestorzy, a oni patrzą na to jak najbardziej. Jak byś trochę pomyślał, zamiast się cietrzewić, to byś doszedł do wniosku, że to akurat może służyć za niezły wskaźnik.
Generalnie, widzę, że Twoje poglądy są skrzywione w kierunku inwestorów instytucjonalnych i to raczej branżowych. Tyle, że sporo w tym ogólników i pobożnych życzeń, a mało konkretów. Tak więc zanim w odpowiedzi mnie oplujesz, wyzwiesz od wypaczonych manipulantów, kłamców, czy coś tam, sprecyzuj wpierw swoje cenne porady, pls. Staraj się unikać sformułowań "trochę", "rozsądnie", "mniej więcej", "częściowa", "większości", "niektórych". Daj jakieś wzory, bo Excel łyka tylko to.