PARTNER SERWISU
eixnxajt
1 2 3 4

plan paulsona

owner
6
Dołączył: 2008-09-16
Wpisów: 2 876
Wysłane: 29 września 2008 23:16:02
robertus napisał(a):
Ale czyż może być lepsza okazja dla inwestora niż taki krach? Czasem i 20 lat trzeba czekać. Zbierajmy gotoweczkę panowie, zbierajmy. Przyda się już może w przyszłym roku.


moze i nawet wczesniej. historia lubi sie powtarzac.to samo bylo po bance internetowej i pozniej hossa na kilka lat. pewnie i tym razem bedzie tak samo, bo w sumie (duzo) gorzej juz byc nie moze :-"
EEX

robertus
0
Dołączył: 2008-08-31
Wpisów: 389
Wysłane: 29 września 2008 23:22:00
Z drugiej strony nie przekunuje mnie, że wyprodukowanie trzech ciężarówek papierków ma spowodować poprawę sytuacji w gospodarce.

Ale byłbym wściekły na miejscu podatnika amerykańskiego.
Załóżmy ja kupuję dom i mój sąsiad kupuje dom.
Ja spłacam regularnie kredyt i wydaję na to dużo pieniędzy.
Mój sąsiad baluje, jeździ Mercem, a po jakimś czasie okazuje się, że biedak nie ma kasy na spłate kredytu.
Spłacam więc ja drugi kredyt poprzez podatki (tym razem kredyt sąsiada).
Po prostu: Jest super, jest super więc o co Ci chodzi :-)


Pozdrawiam,
Robertus

szooler
0
Dołączył: 2008-07-27
Wpisów: 2 112
Wysłane: 29 września 2008 23:29:51
Też oczy przecieram,bo dawno nie było takiej zwały,a jest,bo nikt nie przewidywał nieprzyjęcia planu ratunku,ale....to nie jest krach.Spadki są rozłożone na dni i tygodnie....
Klasyczne upuszczanie krwi,spotęgowane paniką.
A co jutro u nas?Efekt stadny,to może być luka -5% na otwarciu.Jak przyjmą plan,a muszą,pójdzie 8% do góry.
damn volatility. angry8






"Fortuna favet fortibus"
Edytowany: 29 września 2008 23:56


greg12
0
Dołączył: 2008-09-19
Wpisów: 94
Wysłane: 29 września 2008 23:30:37
Polecam tekst Paula Krugmana jednego z najlepszych ekonomistów,który pokazuje, że drukowanie forsy ma jednak sens tylko musi byc to robione w odpowiedni sposób.

tutaj podaje link www.anonimus.com.pl/kryzys.htm...
Trzeba odrzucic neoliberalne głupstwa,liberalizm doprowaził do bardzo duzego rozwarstwienia społeczeństwa a to jest ZŁE dla gospodarki !!!!!!!!

robertus
0
Dołączył: 2008-08-31
Wpisów: 389
Wysłane: 29 września 2008 23:36:37
Kto to wie co jest złe, a co dobre gospodarki, wstrzymałbym się ze zbyt pochopnymi opiniami.
W Japonii jak zastosowali "miękkie lądowanie" to 15 lat minęło i ze stagnacji wyjść nie mogą.

Robertus

greg12
0
Dołączył: 2008-09-19
Wpisów: 94
Wysłane: 29 września 2008 23:44:45
Socjalna Szwecja vs Liberalna USA wybieram Sweden

WatchDog
50
Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25
Wpisów: 8 588
Wysłane: 29 września 2008 23:52:17
Wolę Toyoty od Fordów i sushi od Beef Jerky ;)

szooler
0
Dołączył: 2008-07-27
Wpisów: 2 112
Wysłane: 29 września 2008 23:53:51
greg12 napisał(a):
Polecam tekst Paula Krugmana jednego z najlepszych ekonomistów,który pokazuje, że drukowanie forsy ma jednak sens tylko musi byc to robione w odpowiedni sposób.

tutaj podaje link www.anonimus.com.pl/kryzys.htm...
Trzeba odrzucic neoliberalne głupstwa,liberalizm doprowaził do bardzo duzego rozwarstwienia społeczeństwa a to jest ZŁE dla gospodarki !!!!!!!!

Zgadza się.Na dłuższą metę pójdą w tym kierunku,tak myślę.a na krótką,cierpliwość inwestorów zostanie wystawiona na ciężką próbę. A mam na myśli sprzedaż przy dużych wolumenach,czego na wielu spółkach nie było od dawna.
"Fortuna favet fortibus"

WatchDog
50
Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25
Wpisów: 8 588
Wysłane: 29 września 2008 23:56:43
szooler napisał(a):
Zgadza się.Na dłuższą metę pójdą w tym kierunku,tak myślę.a na krótką,cierpliwość inwestorów zostanie wystawiona na ciężką próbę. A mam na myśli sprzedaż przy dużych wolumenach,czego na wielu spółkach nie było od dawna.

Może nie być komu sprzedawać. Wtedy widły i widły. Jutro prawda o płynności, nerwach i tym ile jest gotówki spekulacyjnej gotowej na niskie odbiory.

Jarbas
0
Dołączył: 2008-07-30
Wpisów: 1 169
Wysłane: 30 września 2008 00:03:24
Stare inwestory a napędzają panike
Nie lepiej Panowie wyspać się i przygotować plan na jutro?
Z jednej strony piszecie że nic takiego od wczoraj w spółkach w jakich posiadamy się nie zmieniło a z drugiej strony o jakiś widłach piszecie...
Ech ta psycha... panika będzie to fakt
To jako stare wyjadacze wykorzystać i wyciąć ile się da
Sam dumam czy lewara nie ruszyć ale to zobacze pewnie podczas walki od 9:00 ;)
Luzik Panowie luzik


szooler
0
Dołączył: 2008-07-27
Wpisów: 2 112
Wysłane: 30 września 2008 00:04:11
WatchDog napisał(a):
Wolę Toyoty od Fordów i sushi od Beef Jerky ;)

Haha dobre,Wd. :)

Japończyk pewnie by napisał,wolę hamburgera od chińskiej zupki,z ''tytki''. :)
"Fortuna favet fortibus"

DEX
DEX
0
Dołączył: 2008-08-03
Wpisów: 184
Wysłane: 30 września 2008 00:05:51
Takie czarnowidztwo znalazłem z 20 02 2008


Jeśli amerykański Bank Rezerwy Federalnej nadal będzie uzdrawiać gospodarkę tak jak to czynił dotąd, to już wkrótce można się spodziewać w Polsce dolara po złotówce. I kolejek Amerykanów przed polskimi konsulatami, starających się o wizy pracownicze. Wbrew pozorom nie jest to przesadne czarnowidztwo.

Już dawno sytuacja gospodarcza w USA nie była tak poważna. - Co więcej, wygląda na to - mówi Lew Rockwell z Instytutu Misesa w Alabamie - że mamy do czynienia z trwałym kryzysem systemowym. W wyniku szeregu zabiegów monetarnych ze strony Fed, mających poskromić inflację, pieniądz amerykański w roku 2007 stracił na sile nabywczej kolejne 4,1 procenta. Jak jednak twierdzą ekonomiści z Cato Institute, w rzeczywistości inflacja już dawno wymknęła się spod kontroli i tylko zabiegi „techniczne” i manipulacje utrzymują ją na poziomie jednocyfrowym. Szczególnie wyraźnie widać to w zachowaniu się Wall Street. Ostatni kwartał był dla rynku papierów wartościowych najgorszy od czasów Wielkiego Kryzysu. Tylko w ciągu pierwszych 12 sesji b.r. wskaźnik giełdy nowojorskiej, Dow Jones Industrial Average stracił to wszystko, co zarobił w roku 2007 - i traci nadal.


Widmo załamania

David W. Tice, znany analityk giełdowy, w wywiadzie udzielonym dziennikowi „New York Times” przewiduje, że pod koniec 2008 r. DJIA sięgnie co najwyżej 6000 punktów (dzisiaj ma ok. 13 000). Samo tylko Merrill Lynch, największe biuro maklerskie na świecie, po odpisaniu sobie w listopadzie ub. r. ponad 16 miliardów dolarów, przyniosło w grudniu 2007 stratę rzędu 9,8 miliarda dolarów. Cena złota sięga, albo i przekracza, 900 dolarów za uncję, a srebro 16. Przypomnę tylko, że jeszcze trzy lata temu złoto zbliżało się „niebezpiecznie” do 200 dolarów za uncję, a mówiło się nawet, że wkrótce osiągnie… 100.

Bankom idzie nie lepiej. Największy z amerykańskich, Citigroup, odpisał właśnie straty w wysokości ponad 25 miliardów, a to wcale nie koniec złych wiadomości. Kłopoty ma inny gigant, JP Morgan and Chase Bank. Nie lepiej jest na rynku nieruchomości, który osiągnął właśnie poziom najniższy od ponad 25 lat. Tylko w ostatnich 12 miesiącach liczba nowych domów wchodzących na rynek spadła o prawie 15 procent. Winą za ten stan rzeczy obarcza się pożyczkobiorców z grupy „wysokiego ryzyka”, czyli biedaków, jednakże kryzys uderza również w zamożniejszych. Deutsche Bank finansujący budowę kasyna i hotelu na 3000 pokoi i kilkaset sal konferencyjnych dla firmy Cosmopolitan Casino w Las Vegas, zwrócił się właśnie do sądu o prawo przejęcia „budowli” z powodu niewypłacalności jej dewelopera. Dług wynosi 760 milionów, a wartość projektu 3 miliardy dolarów. Nie ma chętnych do przejęcia rozpoczętej budowy, a przecież mówimy o branży, która jeszcze niedawno cieszyła się wzięciem inwestorów jak żadna inna. Część właścicieli z ekskluzywnego podchicagowskiego przedmieścia Hinsdale (średnia cena domu ok. 1,2 miliona dolarów) ma kłopoty ze spłatą kredytu.

Do tego wszystkiego dolar stracił (wobec większości silnych walut) ponad połowę swej wartości z początku rządów George’a W. Busha. Rośnie deficyt budżetowy, spada wydajność pracy, pogarsza się morale ludzi i pogłębia kryzys systemu emerytur. Słowem jest źle. Bardzo źle. Najgorsze jest to, że tylko niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z przyczyn grożącej katastrofy, a jeśli nawet je znają, to większość z nich ukrywa niewygodną prawdę, którą od lat głosi obecny kandydat na prezydenta, teksański kongresman Ron Paul. Brzmi ona mniej więcej tak: W Ameryce wybiła godzina prawdy. Bez totalnej reformy systemu bankowego, bez likwidacji monopolu państwa na pieniądz oraz dominacji banku centralnego, Stanom Zjednoczonym, a potem światu, grozi kryzys o bezprecedensowych rozmiarach.

Pół prawdy

Wersja na użytek gawiedzi mówi o pechu. Najpierw w czasach prezydentury Billa Clintona doszło „nieoczekiwanie” do kryzysu „bąbelkowego”, znanego także pod kryptonimem „dot.com”, a kiedy już się w gospodarce poprawiło, źli ludzie zburzyli World Trade Center i trzeba było rozpocząć wojnę z terrorystami. Poszły więc w górę ceny ropy naftowej, rozwinęła się Al-Qaida i zaczął kryzys. To prawda, a raczej pół prawdy. Wojna, a ściślej jej gigantyczne koszty doprowadziły do lawiny nieszczęść, ale były one raczej skutkiem niż przyczyną widma krachu, z jakim mamy dzisiaj do czynienia.

To, że inflacja wymyka się spod kontroli jest następstwem deficytu, jaki nastąpił w związku z wysokimi wydatkami militarnymi, ale też samowoli rządzących, którzy okłamali naród i nadużyli swoich uprawnień. Wszak to Kongres wypowiada wojny, a nie prezydent. Kryzys „dziadowskich pożyczek” hipotecznych, znanych jako subprime mortgage loans, nie wybuchłby, gdyby nie frywolna polityka monetarna i rozluźnienie dyscypliny kredytowej, będące jej skutkiem. Skąd to rozluźnienie? Ano z potrzeby rządu, który musi wydawać, a podatków podnosić nie chce - to znaczy chce, ale boi się buntu. Zarówno Alan Greenspan za rządów Clintona i jakiś czas za Busha, jak i jego następca, Ben Bernanke, robili wszystko, aby sprostać niepohamowanym apetytom Białego Domu, zwiększając podaż pieniądza poza granice przyzwoitości. Czy trudno się dziwić, ze Ameryce grozi inflacja, a dolara nikt dzisiaj nie chce? Przecież Fed zachowuje się, jak pijany - najpierw pompuje w gospodarkę tony pieniędzy, a potem zaciska kredytowego pasa, tłumacząc się zbyt dużą podażą. Mimo obalenia paradygmatu Johna Maynarda Keynesa, że inflacyjne „wpompowanie” pieniądza w gospodarkę przynosi korzyści tylko na bardzo krótką metę, a potem są już tylko same straty, kryzysy, krachy, a przede wszystkim groźna inflacja, prezes Bernanke staje na głowie, aby go poruszyć z martwych. Razem ze swym starszym kolegą i byłym bossem, Alanem Greenspanem, tworzą skomplikowane konstrukcje intelektualne, mające dowieść, że lepiej się nie da. Na efekty, o których wspomniałem wyżej, czekać nie trzeba.

Cała prawda

Tymczasem prawdziwa przyczyna obecnego kryzysu jest znana od 90 lat. Odkrył ją, urodzony we Lwowie, wybitny ekonomista austriacki, Ludwig von Mises. Niestety, zarówno przyczyna, jak i jej odkrywca są wciąż ignorowani. Nie służą politykom, więc są przemilczani. Ale do rzeczy. Otóż, według Misesa, przyczyną recesji jest sztuczne obniżanie przez bank centralny oprocentowania podstawowego, co prowadzi do błędnej alokacji zasobów, a w konsekwencji do tego, że biznes podejmuje działalność, która przed obniżką oprocentowania była nieopłacalna. Tę błędną alokację zasobów (pieniędzy, surowców, energii, czasu, pracy etc.) nazwał Mises okresem koniunktury, czyli ożywienia gospodarczego (boom). Okres prosperity (ożywienia) kończy się z chwilą odkrycia przez biznes, że bank centralny jedzie na dopingu - innymi słowy, że w sposób sztuczny wprawia gospodarkę w stan, w którym nie powinna się ona znajdować. Gdy zorientuje się, że niskie oprocentowanie kredytów pozostaje w konflikcie z konsumenckim popytem na nie i podażą oszczędności, z których pożyczka jest (powinna być) tworzona, rozwój zostaje zahamowany. Gospodarka wchodzi w fazę dekoniunktury (bust). Odkrycie prawdy następuje z chwilą odwrócenia przez bank centralny trendu „obniżeniowego”, czyli gdy dostrzegł swój błąd i zaczyna ograniczać ekspansję kapitału poprzez podniesienie oprocentowania podstawowego, a w konsekwencji, poprzez podrożenie pieniądza. Od tego momentu zaczyna się kryzys zwany też: recesją, depresją czy krachem gospodarczym.

Obecny kryzys gospodarczy w Ameryce wywołany został właśnie nadmierną podażą pieniądza, która ułatwiła ekspansję kredytową, a tym samym kryzys pogłębiła. Cały problem tzw. dziadowskich kredytów to skutek nadmiaru pieniądza, który banki chciały za wszelką cenę komuś pożyczyć. Nie patrzyły komu, stąd dzisiaj mają problem. Boom lat 2003-2005 był napędzany „sterydami” pieniężnymi „z powietrza”. Nie pomogło nawet to, że amerykański bank centralny - w przeciwieństwie do ECB czy NBP - jest w 100 procentach prywatny. Kiedy w końcu - wiosną 2007 roku - odkryto, że nadmierna ekspansja kredytowa prowadzi do recesji, zamiast przykręcić śrubę i zmniejszyć podaż pieniędzy, czyli usunąć przyczynę trudności, przewodniczący Fed, Ben Bernanke zaczął obniżać stopy procentowe. Innymi słowy, pompować w rynek jeszcze więcej pieniędzy, bo na tym właśnie polega obniżanie stóp bazowych. To samo uczynił ECB. Dopuszczając do samooczyszczenia się rynku, naraziliby się politykom, stawali więc na głowie, aby do recesji nie dopuścić. Czy na tym polega właśnie niezależność „obiektywnego” banku centralnego? W efekcie w gospodarkę rozwiniętego świata, cierpiącą na nadmiar pieniądza niemającego swojego odpowiednika w produkcji, dorzucono ponad 200 miliardów również „sztucznych” dolarów. To tak jakby leczyć narkomana z nałogu narkotykami. Na krótko poczuje się lepiej, ale w dłuższej skali jeszcze bardziej pogrąży się w chorobę.

Kryzys ujawnił tym samym zawodność polityki banku centralnego i Fed jako instytucji. Zresztą to nie pierwsza jego wpadka. Milton Friedman, badając przyczyny Wielkiej Depresji, postawił tezę, że gdyby nie interwencje Fed, do krachu w roku 1929 by nie doszło. Ta lekcja poszła jednak w las, o czym świadczą chociażby ostatnie dwa kryzysy: bąbelkowy i ten, o którym piszemy. Co więcej, przewodniczący Bernanke (najprawdopodobniej pod wpływem nacisków Białego Domu) ogłosił właśnie, że zamierza gospodarkę stymulować (czytaj: faszerować narkotykiem, jakim jest dla niej nadmiar pieniądza). Bogactwo pochodzi z produkcji; dopiero pieniądz wypłacony a conto produkcji stanowi bogactwo. Wykreowany z powietrza to dla polityka tratwa ratunkowa, dla gospodarki jednak i obywateli - katastrofa. Taka polityka ma niewiele wspólnego z wolnym rynkiem. Jest to etatyzm czystej krwi, od którego już tylko krok do socjalizmu i zniewolenia człowieka.

Trudno się dziwić Amerykanom, którzy socjalizmu jeszcze nie testowali, skoro i my stosujemy podobne stymulacje. Od 12 lat przerabiamy podobny schemat, w tę i we w tę. Otóż, w roku 1995 podaż pieniądza wzrosła w Polsce (w stosunku do roku 1994) bezwzględnie o ok. 30 proc., realnie zaś o 10,6 proc. W roku następnym wzrost był podobny - bezwzględnie o ok. 30 proc., realnie o blisko 9 proc., pomiędzy grudniem 1996 a grudniem 1997 rosła ona o 27 proc., realnie zaś o 13 proc. Te wysokie wzrosty kontrastują z dynamiką podaży pieniądza w latach 2000-2001, kiedy wyniosła ona w liczbach bezwzględnych jedynie ok. 8 proc. (realnie 5,5 proc.), rok później (2002), nie tylko nie wzrosła, lecz wręcz spadła (bezwzględnie) o ok. 2,2 proc. Później dynamika wzrostu zaczęła się zwiększać, by w latach 2006-2007 osiągnąć tempo przypominające to z lat 1996-1998. Nietrudno zgadnąć, dlaczego stopa inflacji w grudniu 2007 r. wzrosła w skali roku z poziomu „okołotargetowego” (2,5 proc.) do niebezpiecznych 4 proc. A więc i my mamy powody do niepokoju, zwłaszcza w obliczu nacisków płacowych górników, nauczycieli i lekarzy. Trudno będzie zdjąć nogę z pedału gazu pras drukujących złote, chyba że rząd ma jasną wizję reform i będzie się jej trzymać, w co jednak wątpię.

Kryzys idzie w świat

Kiedy giełda w Nowym Jorku kichnie, parkiety w Tokio, Frankfurcie czy Londynie mają katar. Mniej więcej tak brzmi ostrzeżenie rzucane światu każdorazowo przy pojawieniu się groźby recesji w USA. I rzeczywiście - mówi niezależny konsultant Merrill Lynch, David Bowers - wystarczyło, że w USA wzrosła niestabilność gospodarcza, by po ministrach od finansów i gospodarki wielu krajów świata przeszedł dreszcz strachu. Wprawdzie gospodarka światowa nie odczuła jeszcze pełnego wpływu amerykańskiego kryzysu - uważa minister finansów Japonii, Fukushiro Nukaga - mimo to indeks japońskiej giełdy Nikkei 225 spadł w ciągu tygodnia o ponad 6 proc., do najniższego poziomu zamknięcia od października 2005 r. Najbardziej boją się w Japonii, ale też żaden inny kraj, może poza Chinami, nie jest uzależniony od koniunktury w USA tak jak Tokio. Lękowe stany wystąpiły także w Europie. Tylko w styczniu br. główny francuski indeks giełdowy CAC 40 stracił aż 10 proc., o niewiele mniej obniżyły się indeksy, brytyjski FTSE i niemiecki DAX - spadły o ok. 9 proc.

Dlaczego Niemcy, Anglicy, a zwłaszcza Japończycy obawiają się kryzysu w Ameryce? Jest kilka powodów. Primo, ponieważ w tych krajach istnieją podobne mechanizmy monetarne, secundo - i to jest chyba powód zasadniczy- ponieważ amerykańska gospodarka to dla produktów z Niemiec, Francji, Japonii jeden z głównych rynków eksportowych. Spadek zakupów w Chicago, Nowym Jorku czy Los Angeles wywoła zahamowanie produkcji i bezrobocie w Osace, Manchesterze czy w Düsseldorfie, a z Düsseldorfu do Warszawy to już tylko rzut beretem. Kryzys amerykański rozleje się na świat, dosięgając niemal każdego. Co nam ze zdrowych fundamentów gospodarki polskiej, o czym zapewniał niedawno premier Waldemar Pawlak, jeśli ci, którzy od nas produkty i usługi kupują sami nie będą mieć fundamentów zdrowych? Spadnie nam eksport, zmniejszy się produkcja, wzrośnie bezrobocie. Mamy ponadto naturalną afiliację w stosunku do USA, liczną tam diasporę, duże zasoby waluty amerykańskiej, w której Polacy wciąż tezauryzują swoje oszczędności. To nie przypadek, że nasi analitycy, eksperci i guru oceniają stan polskiego rynku papierów wartościowych po tym, co dzieje się w Stanach. Tym zjawiskom towarzyszyć będzie najprawdopodobniej ucieczka od amerykańskiej waluty, Polacy pozbędą się ok. 8-10 miliardów dolarów. Może to wprawdzie doprowadzić do dalszego wzmocnienia złotego, ale raczej nie na długo. Rosnące bezrobocie wywoła wzrost wydatków socjalnych, co przy malejących wpływach zwiększy deficyt budżetowy i inflację. Chyba że rząd PO odważy się na reformy liberalne, w tym reformę finansów państwa. Wtedy zaś… obywatele Stanów Zjednoczonych przyjadą do nas schronić się przed recesją.

Więcej w ostatnim numerze Miesięcznika Finansowego „BANK”.

Jan M. Fijor

szooler
0
Dołączył: 2008-07-27
Wpisów: 2 112
Wysłane: 30 września 2008 00:48:40
Konkluzja:Zostawienie gospodarki pod opieką czystego liberalizmu,to tak jak zostawić dzieci same w domu,a wcześniej zaproponować im zabawę w której niezbędne są..... zapałki.Państwo jest potrzebne,by to wszystko nadzorować,i interweniować ,gdy pojawiają się pierwsze oznaki kłopotów.Profilaktyka jest zawsze tańsza niż leczenie.Teraz,im tego państwa jest mniej,tym lepiej.Patrząc zaś na stan Stanów,tam jest potrzebna brutalna interwencja dyżurnego chirurga.
"Fortuna favet fortibus"

opennetpr
0
Dołączył: 2008-09-09
Wpisów: 688
Wysłane: 30 września 2008 01:53:15
Nie no, dość tego użalania się nad sobą. Za prosty jestem by zrozumieć niektóre zawiłe arkana ekonomii, choć von Mises w sumie dobrze pisze. To co jednak zrozumiałem, proszę wyprowadzić mnie z błędu jeśli się mylę, na czym polega ów plan Paulsona. Pieniądz=pieniądz papierowy+pieniądz dłużny(dług). Pieniądza dłużnego jest x razy więcej od papierowego, pomijam szczegóły, ale funkcjonuje on normalnie w obrocie i jest tak samo pojmowany jak papierowy choć inna jego natura. Aczkolwiek z powodu deregulacji i nadmiernej podaży pieniądza (papierowego+dłużnego) nastąpiła obniżka wartości pieniądza papierowego, to jednak jest to nic, w porównaniu z obniżką wartości pieniądza dłużnego. Niespłacona hipoteka sprzedana za 50% to spadek wartości pieniądza dłużnego o 50%, sprzedana za 25% ceny to spadek o 75%, papierkowy jednak tyle nie spadł. Teraz chodzi o to że powiedzmy z 10 do 15% pieniądza dłużnego ma wartość 0, nie da się zciągnąć hipoteki, a te 10-do 15% może i tak być w sumie 10 razy więcej niż cały zasób pieniądza papierowego ale też może być połową pieniądza papierowego, to już wiedzą amerykańscy rachmistrze. Teraz mamy taką sytuację, że nominalnie postrzegamy, iż mamy wszystko w pieniądzu papierowym, choć w rzeczywistości stosunek papieru do długu może być 1:x i chcemy sobie wypłacić te pieniążki. Problem polega na tym że z tej puli pieniądza 10% jest wartości zero. Czyli dla uproszczenia mamy 100$ , myślimy że to 100$ w papierku, a ono jest, 50$ w papierku i 50 w długu (obligacje, hipoteki, wszelkie pożyczki i kredyty) z czego 5$ a może ciut więcej ma wartość 0, czyli tak naprawdę jest 95$ ale każdy myśli że jest 100$ w papierku i che wypłaty 100$ w papierku. No nie da się, nie ma płynności bo 5$ pieniądza dłużnego ma wartość 0, a przynajmniej na tę chwilę czyli dziś tak ta wartość jest postrzegana, bo w przyszłości kto wie. Na czym więc może polegać plan Paulsena mający utrzymać płynność. Na okresowym zastąpieniu 5$ niepłynnych pieniądzem papierowym. To nie jest dodanie do 100$ dodatkowych 5$, to zamiana 5$ nie płynnych na 5$ płynnych papierowych. Czyli przed planem mamy tak 50$ możemy wypłacić w papierku 45$ w obligacjach i płynnym innym długu, a 5 nie da się bo postrzegany teraz jest jako wartość 0. Brak płynności ktoś kasy nie dostanie i zbankrutuje. Po planie Paulsena mamy tak, rząd wykupuje za gotówkę 5$ te 5$ niepłynne które teraz subiektywnie jest postrzegane jako zero. Czyli zgodnie z planem wypłacamy w gotówce 55$ resztę w obligacjach i płynnym innym długu. Oczywiście plan zakłada haczyk. Teraz te 5$ niepłynne jest postrzegane jako 0, ale plan zakłada, że jak się już wszystko uspokoi wszyscy pójdą po rozum do głowy poprawi się ich sytuacja bytowa to te 5$ niepłynne nie będzie postrzegane jako 0 ale jako 5$ i wtedy już normalnie zostanie puszczone na rynek za gotówkę i gotówka wróci do rządu. Haczyk polega na tym, że może nie wyjść i te 5$ zawsze będzie postrzegane jako 0, więc dług rządu wzrośnie o 5$. Czyli jeśli się nie uda to krach zostanie odwleczony w czasie. Plusy planu są takie, że jest szansa, że się uda i uniknie się krachu, mała ale jest, natomiast jeśli go nie będzie, nie ma żadnej szansy. Na tym polega sztuczka. Dlaczego warto próbować było opisane w wątku dotyczącym banków amerykańskich. Proszę mnie poprawić jeśli źle zrozumiałem istotę tego planu, oczywiście w dużym uproszczeniu przedstawiłem. Wersja 100$+5$ dodatkowego długu czyli większa podaż to wersja zakładająca, że się nie uda choć to nie jest pewne, wersja zakładająca 100$-5$ to wersja zakładająca, że napewno się nie uda, pozostawmy bieg spraw swojemu losowi bo nie mamy pomysłów i zobaczymy co będzie. Otóż już żeśmy widzieli co będzie w latach 30 ubiegłego wieku, może się nie udać, ale czy dla tego, że może się nie udać mamy przestać próbować ?

Film zamieszczony przez Cheeda jest bardzo pouczający tylko nikt jakoś nie chce tego dostrzec. A opisuje on podstawy kryzysu początku XX. Była nią błędna polityka monetarna FED co to znaczy.
1914-1919 zwiększenie ilości pieniądza i 1920 nagłe jego zmniejszenie brak płynności kryzys
1921-1929 zwiększanie ilości pieniądza i od 24 października 1929 nagłe jego zmniejszanie kryzys

Porównajmy to z obecną sytuacją.
Powiedzmy, że od 2000r do końca 2007 w wyniku deregulacji następuje zwiększanie ilości pieniądza czyli podaży
co się stanie jeśli zmniejszymy podaż. Oczywiste kryzys. A jak wygląda zmniejszanie ilości pieniądza dziś ? Nie polega ono na wprowadzeniu silnych regulacji bo to moment wywoła kryzys, 5$ niepłynne to w istocie wycofane z rynku 5$ czyli spadek podaży pieniądza =kryzys. Bank Federalny tym razem działa inaczej, plan polega na utrzymaniu pieniądza na tym samym poziomie bez gwałtownych ruchów, stąd w wyniku naturalnych procesów rynkowych stopniowo się zmniejszy jego podaż sama lub przy pomocy w dłuższym czasie FED, ale wolno i łagodnie. Jeśli zaś pozostawi się bieg spraw swojemu losowi to w istocie te 5$ niepłynne zostaje nagle wycofane z rynku bo jest postrzegane jako 0, powstaje czarna dziura, podaż pieniądza nagle spada, efekt znamy dalej z lat 30.
Bank Federalny tym razem zamieniając pieniądz niepłynny na płynny usiłuje utrzymać ten sam poziom pieniądza, licząc że w wyniku naturalnych procesów rynkowych łagodnie spadnie jego podaż, nie dodrukowuje on nowych pieniędzy, zastępuje tylko jeden rodzaj pieniądza taką samą ilością drugiego rodzaju. Tylko niestety tego nie potrafi
zrozumieć większość kongresu USA, sami będą sobie winni, nie zastąpienie ma ten skutek, że nie płynny pieniądz zmniejsza podaż=KRYZYS, dlatego płynność musi być utrzymana przez stały poziom pieniądza. Jeśli ktoś myśli, że to po prostu jest dodanie do tego co jest tych nowych 700mld $ to przynajmniej wg mnie jest w gigantycznym błędzie.
Edytowany: 30 września 2008 05:16

velociraptor
0
Dołączył: 2008-08-30
Wpisów: 13
Wysłane: 30 września 2008 09:52:47
700 mld to okolo 2000 $ na glowe. Czyli rodzina 4 osoby - 8000$. I to tylko, aby rzad pobawil sie taka kasa. Moze i dobrze, aby to tzw. liberalne imperium padlo. Ono nie ma tak naprawde duzo do czynienia z liberalizmem - vide pomoc bankom i jakiemus systemowi finansowemu. A co to goscia pracujacego w good yearze i robi przeglady samochodow obchodzi? a musi placic za glupote. To nie pomoc to grabiez tych ludzi. Kazdy gra na gieldzie na wlasna odpowiedzialnosc i tylko i wylacznie straty i zyski sa jego zasluga. Teraz rzad lub inne frycki skupia akcje, zatwierdza jakis plan - akcje pojda o 20% w gore, a oni sprzedadza. Czysty zysk politykierow wtryndalajacych sie do gospodarki i gry. Z regulatorem nikt nie wygra.

przemek_f
0
Dołączył: 2008-09-23
Wpisów: 166
Wysłane: 30 września 2008 11:37:03
Kryzys na rynku amerykańskim mógł zajść tylko pod warunkiem podjęcia milionów nieracjonalnych decyzji przez jego uczestników: nieracjonalnej decyzji wzięcia kredytu (którego nie będzie się w stanie spłacić) przez gospodarstwa domowe, nieracjonalnych decyzji udzielenia kredytu, wypuszczania obligcji etc. Miliony decyzji podejmowane wbrew własnej wiedzy, logice, można powiedzieć "w amoku".

Można więc powiedzieć że kryzys finansowy to konsekwencja bardziej podstawowego kryzysu braku poczucia odpowiedzialności za swoje czyny. Nie wiem czy da się tutaj znaleźć konkretnych winnych. Oczywiście rząd zwiększając wydatki bez podnoszenia podatków sprawił, że i zwykli ludzie zapragnęli żyć na zasadach księżycowej ekonomii; ale działania rządu nie są przyczyną, ale raczej symptomem szerszego zjawiska ucieczki od odpowiedzialności.

Dlatego trudno tu szukać przyczyn w spiskach bankierów, żydów czy cyklistów. Oczywiście każda z tych teorii może zawierać ziarno prawdy. Ale tak naprawdę jest to kryzys etyki biznesu. Albo szerzej kryzys etyczny społeczeństwa jako całości.


Snake
0
Dołączył: 2008-07-28
Wpisów: 403
Wysłane: 30 września 2008 15:32:26
robertus napisał(a):
Snake napisał(a):
Może rzeczywiście nie doceniam skali globalizacji, ale nie za bardzo rozumiem, jaki związek ma te planowane 700 mld $ z moimi Kętami lub Mediatelem.


No, związek jest bardzo prosty:
1. Kęty/ Mediatel nie dostaną kredytu na rozwinięcie działalności
2. Kontrahenci Kętów/Mediatela nie dostaną kredytu na rozwinięcie działalności
3. Klienci Kętów/Mediatela nie dostaną kredytu na zakuty ich produktow.

Robertus

Ach, to właśnie te trzy powody kazały niektórym wyrzucać z rana PKC? No taak... teraz to wszystko układa się wreszcie w logiczną całość d'oh!
Chyba jednak do końca życia pozostanę prostym technikiem, powyższe łańcuchy przyczynowo-skutkowe wraz z "oczywistością" poszczególnych swoich ogniw trochę mnie przerastają... A może to dlatego, że ani ja, ani moja rodzina nie musimy spłacać ani jednego kredytu? Nie, panowie, nie przekonacie mnie powyższymi analizami. Z rana spadało, bo się ludzie bali, teraz rośnie, bo są chciwi. Spadało wcześniej - raczej będzie spadać dalej (choć oczywiście kiedyś tam trend się odwróci), rosło - raczej będzie rosnąć: prawdopodobieństwo, nic więcej. Dobra firma to dla mnie nie taka, która przynosi zyski, a taka, której kurs rośnie. Ja nie jestem Buffet, żeby kupować spółki. Jestem spekulantem, pośrednikiem w handlu - kupuję akcje. I przynajmniej mam tego świadomość. Staram się być na bieżąco z notowaniami i mieć na tyle wiedzy, by rozróżnić, kiedy wzrosty się zaczynają i kończą. Określić zależność trend/cena, zysk/ryzyko i pewnie dlatego, "głupi", dziś nie sprzedałem (a nawet nadgryzłem nową pozycję, którą miałem w planach od tygodnia).

Czytam te wszystkie dywagacje na temat banków, kredytów, ustaw, przepływów, inflacji, gwarancji... powiem szczerze, że - delikatnie mówiąc - nie mam do tego talentu. Nawet jeśli rozumiem poszczególne zdania, to wciąż nie potrafię zrozumieć, jak cena dużego banku ustalona przez automat stop-lossowy jednego wieczoru w USA może się w godzinę przełożyć na dziesięcioprocentowe wahania jakiejś malutkiej spółki w Polsce.

To znaczy: powiązanie ruchu cen - jako statystyk - widzę. Ale nie staram sobie tego wytłumaczyć kredytową mobilnością kontrahentów i klientów.

A może rzeczywiście wszystko zależy od horyzontu?

opennetpr
0
Dołączył: 2008-09-09
Wpisów: 688
Wysłane: 30 września 2008 19:50:12
3some Zależało od tego czy amerykańskie kontrakty odbiły3some Taka to już pokręcona psychologia rynków, co nie znaczy, że następnego dnia odbiją również, oby.

WatchDog
50
Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25
Wpisów: 8 588
Wysłane: 30 września 2008 20:17:40
Snake, bo to tak właśnie wygląda. Rynki to jeden wielki kłębek emocji, i na hossie i na krachu.
Reszta to tylko wyobraźnia, że coś się za tym kryje. A jest tylko trejding. I tak z dni się robią tygodnie, z tygodni miesiące i tak dalej...

Prawdziwa bida to jest na bessie, jak obroty są mikroskopijne, spadeczki po 0,5% dziennie i tak jedziemy 6 miesięcy albo i dłużej.

owner
6
Dołączył: 2008-09-16
Wpisów: 2 876
Wysłane: 30 września 2008 21:23:42
w usa zapowiada sie ladne zamkniecie. ciekawe jak to przeniesie sie na jutrzejsze notowania na gpw i kolejne w usa. prawde mowiac bardziej bym sie cieszyl jakby byly mniejsze wzrosty ale regularne a nie skoki po +-5% co sesja .zobaczymy. czas pokaze.
EEX

Użytkownicy przeglądający ten wątek Gość


1 2 3 4

Na silniku Yet Another Forum.net wer. 1.9.1.8 (NET v2.0) - 2008-03-29
Copyright © 2003-2008 Yet Another Forum.net. All rights reserved.
Czas generowania strony: 0,914 sek.

gipghoob
onogxmja
xsjskcqb
Portfel StockWatch
Data startu Różnica Wartość
Portfel 4 fazy rynku
01-01-2017 +75 454,67 zł +377,27% 95 454,67 zł
Portfel Dywidendowy
03-04-2020 +60 637,62 zł 254,44% 125 556,00 zł
Portfel ETF
01-12-2023 +4 212,35 zł 20,98% 24 333,09 zł
zqlcikkt
bufgtidw
cookie-monstah

Serwis wykorzystuje ciasteczka w celu ułatwienia korzystania i realizacji niektórych funkcjonalności takich jak automatyczne logowanie powracającego użytkownika czy odbieranie statystycznych o oglądalności. Użytkownik może wyłączyć w swojej przeglądarce internetowej opcję przyjmowania ciasteczek, lub dostosować ich ustawienia.

Dostosuj   Ukryj komunikat