W raportowanym kwartale Polimex zweryfikował budżety kontraktów drogowych i nie tylko, na skutek czego powstałą olbrzymia strata, która zjadła 1/4 wartości księgowej spółki. Z 380 milionów straty brutto, 297 pochodzi z aktualizacji budżetów z segmentu drogowego. W innych segmentach także pojawiły się aktualizacje Polimex w korektach budżetów nie uwzględnił naliczonych przez GDDKiA kar za nieterminowe wykonanie prac, co oznacza tylko, że spółka się nie spodziewa poniesienia kosztów, ale czy spodziewa się słusznie to nie wiadomo.
Tak głębokie przeszacowania to prawdopodobnie efekt pracy nowego prezesa spółki. Żeby cokolwiek zrobić trzeba wiedzieć na czym się stoi. Przeszacowania budżetów wynikają z umów długoterminowych, gdzie przychody wykazuje się proporcjonalnie do poniesionych kosztów, ale jeśli spółka oczekuje straty to musi to wrzucić w wynik okresu od razu po zdefiniowaniu takiego faktu. Kolejne przeszacowania mogą się pojawić jeśli ceny materiałów wzrosną, albo znów trzeba będzie wykonać prace dodatkowe.
W przypadku tej spółki wynik nie jest najważniejszy, a ocena płynności i możliwości obsługi zadłużenia.
Obecny poziom zadłużenia Polimexu to 73%, a jeszcze kwartał temu było to 64%. Zmiana nastąpiła na skutek utraty kapitału własnego(wynik okresu) i wzrostu zobowiązań. Pierwszy raz od dłuższego czasu kapitał obrotowy stał się ujemny. Ponadto 263 miliony to niezakończone projekty deweloperskie, więc ciężko uznać je za szybko zbywalne. Zobowiązania krótkoterminowe przekraczają poziom aktywów obrotowych. Około stu milionów należności zamieniło się w gotówkę, ale część z niej wydatkowano wobec czego saldo środków pieniężnych wzrosło tylko o 65 milionów. 173 milionów kredytów stało się wymagalne w trakcie roku. Saldo kredytów krótkoterminowych wzrosło jednak bardziej, co oznacza, że zaciągnięto około 30 milionów nowych kredytów netto. Jak pokazuje rachunek przepływów z działalności finansowej tak się faktycznie stało, przy czym zapłacono tylko w tym okresie około 23 miliony odsetek.
Spółka zachowuje się jakby nie miała kłopotów z płynnością, bo rachunek przepływów z działalności inwestycyjnej wskazuje na wydatkowanie 20 milionów złotych na aktywa trwałe. Słabo też idzie spółce program dezinwestycji. Ze sprzedaży aktywów mamy raptem 10 milionów złotych. Stan nieruchomości inwestycyjnych się nie zmienił.
Przepływy operacyjne wyniosły 72 miliony złotych i pochodziły głównie z obniżenia kapitału pracującego spółki.
Podobnie nic się nie zmieniło jeśli chodzi o sprzedaż spółek zależnych. Torpol i Sefako mają zostać sprzedane w I/II kwartale przyszłego roku, czyli już po wygaśnięciu umowy standstill. Pośpiechu brak.
Spółce grozi upadłość jeśli nie zrestrukturyzuje zadłużenia, albo nie upłynni aktywów finansowych. Wycena wszystkich spółek łącznie w bilansie to 384M. Na koniec roku było to 70 milionów więcej, w związku z czym musiały nastapić przeszacowania wartości. Z raportu jednostkowego wynika, że nie dotknęło to ani Sefako, ani Torpolu.
Kontrakty drogowe jeszcze się nie skończyły, więc z pewnością GDDKiA nie zapłaci całości wartości kontraktów. Oczywiście za prace dodatkowe nie chce płacić, a odzyskanie ich na drodze sądowej może być trudne. Żeby założyć sprawę sądową trzeba wnieść opłatę sądową czyli 5%WPS. Przy problemach z płynnością ciężko oczekiwać, aby Polimex wniósł 12 milionów do sądu, jak mu obligacje i kredyty zapadają.
Rozmowy z wierzycielami trwają. Spółka chce część długu konwertować na akcje. Wartość nominalna jednej akcji to 1PLN, ale na walnym można przegłosować obniżenie. Rozważana jest także "normalna" emisja akcji. Tylko dlaczego dopiero teraz? Polimex podpisując kontrakty musiał wiedzieć jakie będą potrzeby kapitałowe, więc jak wróciła hossa w roku 2010 to wtedy trzeba było myśleć o emisji akcji przy cenie rynkowej 4PLN, a nie 50 groszy. Emisja poniżej wk jest roztrwanianiem wartości akcjonariuszy. Kolejna sprawa, że Rating ostrzegał już w 2010r, że z może wystąpić potrzeba dokapitalizowania.
Spółka chce pozyskać z emisji gotówkowej 300 milionów i drugie tyle z konwersji akcji. Przy cenie nominalnej będzie to 600 milionów nowych akcji, czyli rozwodnienie będzie ponad dwukrotne. Ciężko oczekiwać aby nowe akcje były sprzedawane "ulicy", więc raczej w grę wchodzi inwestor branżowy, albo bezpośrednio przez spółkę, albo po konwersji długu przez któregoś z wierzycieli. Spekuluje się, że może to być rosyjski VIS, albo NDI. Bieżącą płynność wspomoże także pożyczka od ARP 160 milionów i zaliczki od Opola i Kozienic 260M. To razem daje kwotę ponad 400 milionów, co wraz ze środkami pieniężnymi w kasie da około 560M gotówki, co nie wystarczy jednak na spłatę kredytów, nie mówiąc już o obligacjach.
Jeśli uda się poprawić płynność i spółka dogada się z wierzycielami, to będzie można mówić o wycenie wewnętrznej. Portfel zamówień na następny rok to 4 miliardy złotych.
Niestety nie potrafię oszacować prawdopodobieństwa dogadania się z wierzycielami. Spóła zachowuje się tak, jakby problemów nie było, więc albo wszystko jest dogadane, albo zarząd jest do zmiany, bo bagatelizuje problem.
W akcjonariacie są Instytucje finansowe, więc można było się spodziewać starannego patrzenia na ręce zarządu przez Radę Nadzorczą spółki. Jej działania niestety trzeba ocenić negatywnie, bo wydaje się, że działanie ograniczyło się tylko do zmiany zarządu z Prezesem Jaskułą na czele. Przecież budżety kontraktów nie okazały się za ciasne w tym kwartale. Jak sprawowano nadzór i egzekwowano raportowanie? Skoro kontrolę sprawuje ING OFE, to można liczyć na nieco łagodniejsze patrzenie przez banki i rolowanie kredytów. W części pewnie będzie mógł to zrobić sam ING Bank. Kluczowe decyzje pewnie zapadną w III kwartale, bo umowa o nieegzekwowaniu wierzytelności obowiązuje do listopada.
Niewiadomych jest niestety sporo, a posiadanie akcji to hazard. Wszystko zależy od banków, które udzielały kredytów i obejmowały obligacje.
Powyższa treść przez 60 dni była zarezerwowana tylko dla osób posiadających abonament.