@ Anty & Serpico
Cytat:Zachowanie największego indeksu nie będzie takie samo jak w 2007.
Pełna zgoda. Osobiście uważam, że WIG20 od 2007 r. jest w jakimś trendzie bocznym, pomiędzy dnem z 2009 a szczytem z 2007. Elliottowcy powiedzieliby patrząc na tę moją wizję, ze obecna hossa wogóle nią nie jest

i jest tylko wzrostem w ramach szerokiego boczniaka. Jak dla mnie - Polskę w I połowie 2013 dopadły fale, wzbudzone przez europejski kryzys+ globalny kryzys finansowy. To tak na zasadzie - kamień wrzucony do jeziora, zrobił duże fale w miejscu upadku (Grecja, Hiszpania itd), a te fale słabnąc rozchodziły się coraz dalej i w końcu doszły do łódki z napisem Polska i trochę nią pokołysały. To się w ekonomicznym slangu zdaje się nazywa "efekt drugiej rundy", czy jakoś tak.
Teraz dopiero zaczynamy z tego wychodzić, ale nie liczyłbym na PKB+5% w 2014.
Kłopotem Polski może być to, że nad państwami emerging market wisi w oddali możliwy kryzys płynnościowy.
Wielkie Pieniądze wycofują się z państw typu BRIC (np. Chiny wkrótce mogą po raz pierwszy od 1998 r. zaliczyć deficyt budżetowy). Biorąc pod uwagę spadające ceny surowców i wyrobów nisko przetworzonych,(a więc 2-torowe uderzenie w finansowy standing tych państw: wyjazd kapitału + spadek cen eksportowanych wyrobów własnych) na końcu tego procesu wydaje się w niektórych krajach stać coś podobnego do Azji 1997-98.
To nie będzie problem Polski, ale Polska może oberwać tu rykoszetem. I na dobrą sprawę nim się porządnie rozpędzimy z PKB, może już być "po ptokach" i do żadnej fazy inflacyjnej ożywienia może nie dojść.
Ten proces w EM, na razie powolny (choć reakcja nań jest widoczna np w złym zachowaniu brazylijskiego indeksu Bovespa), może gwałtownie przyspieszyć w przypadku jakichkolwiek działań zdejmujących ekstra płynność przez FED. I głównymi ofiarami procesu jak dla mnie mogą być kraje EM
Ale to wszystko jeśli już w ogóle zaistnieje (czego wcale pewien nie jestem), to najprędzej w 2014 i to raczej w II połowie roku.
FED ma jeszcze narzędzie łagodzące tapering, który i tak na pewno będzie bardzo delikatny - nałożenie opłat na środki bankowe, trzymane na rachunkach w FED, co powinno je wypchnąć ku kredytom bankowym, więc paradoksalnie tapering może tylko zrobić głębszą korektę, zamiast odwrócenia trendu, czego wszyscy się spodziewają i wtedy moje wizje "szlafi trag"

.
Nadal podtrzymuję swoje zdanie: WIG20 dotrze do rejonu 3000-3500 nim to się skończy.
Cytat:Ta hossa też może być inna pod względem zaangażowania ulicy.
I będzie. Ulica, która inwestując samodzielnie "w Internet" się sparzyła w latach 2001-02, zaczęła wracać do akcji dopiero pod koniec 2005 i to w wersji "ja się na tym nie znam, więc dam pieniądze fachowcom" (funduszom) W nowym rozdaniu powinno to więc wyglądać odwrotnie: "sam wiem lepiej, jakie akcje kupić"
"Kupuj akcje, ilekroć zobaczysz na wykresie Wiewiórkę, siedzącą na ramieniu Clowna. To się nazywa Analiza Techniczna" - Dilbert (Scott Adams) :-)