serpico napisał(a):I wracamy do sedna sprawy. Jeszcze niedawno pisałeś, że
Szutnik napisał(a):Ja się mogę mylić w ocenie bezpieczeństwa polskiego długu. Ale rynek się nie myli.
czyli patrząc na wzrost indeksu S&P w latach 2009-2013 z poziomów ok. 680 do 1850, co daje nam procentowy przyrost około 270% w ciągu 4 lat (przy inflacji 2009=2,7%, 2010=1,5%, 2011=3%, 2012=1,7%, 2013=1,2%) to albo RYNEK się pomylił, albo mieliśmy na przełomie tych 4 lat, jak to ładnie określiłeś
Cytat:oszałamiającego postępu w produktywności, w porówaniu do przeszłości
bo na pewno tak spektakularny wzrost nie jest zasługą inflacji.
Pisząc o dewaluacji pieniądza, miałem na myśli utratę jego siły nabywczej. Jeżeli moje dochody poruszają się na poziomie inflacyjnym, a wartości dóbr wyrażone w indeksach, w tym wypadku akcji, zwiększają się o kilkadziesiąt procent rocznie, sprawiają, że to co zarabiam czy mam na koncie traci na wartości.
Reasumując, stawiam tezę, że to co widzimy na indeksach nie ma nic wspólnego z RYNKIEM, a jest czystą spekulacją i przerzucaniem kapitału skupionego w wąskim gronie instytucji/osób. Raz jest to rynek obligacji, raz towarów, a w chwili obecnej akcji. Celem tego jest odebranie posiadanych dóbr społeczeństwu, poprzez obniżenie ich siły nabywczej, przy zachowaniu ich wartości nominalnej.
Cieszę się, że nie użyłeś jeszcze bardziej demagogicznego argumentu, a przecież mogłeś

(np. tak, jak w starym, sowieckim kawale.
Pani pyta dzieci w przedszkolu:
- Kto jest największym przyjacielem dzieci?
- Towarzysz Ławrientij Beria!, śmiało odpowiada Wania,
- A dlaczego?
Bo gdy dzieci przyszły złożyć mu życzenia z okazji święta rewolucji, powiedział „Won!” a przecież mógł zastrzelić!)
Mogłeś przecież pojechać już czystą demagogią i zapytać np. tak: DAX wzrósł 14.01.2014 o 158,6 pkt, o ile w tym dniu wzrosła produktywność państwa niemieckiego lub firm niemieckich?
Nie pojechałeś aż tak, więc chwała Ci za to!
Nie ma to jak udawać, że się nie wie, że komentarz o produktywności dotyczył wykresu SPX za 30 lub 50 lat, prawda?
A w nieco krótszym dystansie czasowym, może raczysz zauważyć, zamiast tendencyjnie ten fakt pomijać, bo niewygodny, że SPX przebywał w pasie 500-1600 pkt przez ostatnie 15 lat (1997-2012)?
I jak to skomentujesz? Inflacja rosła , potem spadała, potem znowu rosła i znowu spadała? Sam dobrze wiesz, że to nieprawda i np. w latach 2000-2002 był spadek indeksów w USA przy równocześnie rosnących agregatach pieniężnych M1-M3…. Więc co z tą Twoją rolą inflacji?
Demagogia za demagogię, jeśli tak sobie życzysz, teraz Twoja kolej – kombinuj, jak z tego sensownie wybrnąć
Cytat:Jeżeli moje dochody poruszają się na poziomie inflacyjnym, a wartości dóbr wyrażone w indeksach, w tym wypadku akcji, zwiększają się o kilkadziesiąt procent rocznie, sprawiają, że to co zarabiam czy mam na koncie traci na wartości.
Oczywiście całkowicie tu pomijamy sprawę wzrostu zysków amerykańskich przedsiębiorstw, przekraczających wszystkie miary inflacji za dany okres, bo jest nam ona również bardzo niewygodna w naszym wywodzie o roli inflacji, jako jedynego czynnika sprawczego….Po co sobie robić problemy?
Cytat:Reasumując, stawiam tezę, że to co widzimy na indeksach nie ma nic wspólnego z RYNKIEM, a jest czystą spekulacją i przerzucaniem kapitału skupionego w wąskim gronie instytucji/osób. Celem tego jest odebranie posiadanych dóbr społeczeństwu, poprzez obniżenie ich siły nabywczej, przy zachowaniu ich wartości nominalnej.
Ależ cały rynek akcji od ponad 400 lat jest jedną wielką grą w „Czarnego Piotrusia” (lub większego durnia od siebie, mówiąc mniej elegancko) – ostatni kupujący na szczycie zostają z Piotrusiem w ręku. Tyle lat na rynku i jeszcze tego podstawowego faktu nie zaakceptowałeś

?
To przecież podstawowa cecha rynku – ktoś musi przepłacić za towar, by ktoś inny miał z handlu zysk, albo odwrotnie: ktoś musi sprzedać poniżej wartości, by kupujący na tym zarobił!
Jedyny problem w tym, jak sprawić, bym to ja był tym zarabiającym.
Dwaj ludzie kupują/sprzedają akcje i obaj są przekonani, że robią dobry interes, ale tylko jeden z nich się w tym momencie nie myli, to przecież jasne od momentu powstania pierwszej giełdy w historii!
Masz pretensje do rzeczywistości o to, że ktoś na handlu musi zawsze stracić?
Ty też możesz kupić 1 kg ziemniaków bezpośrednio od rolnika za 80 gr zamiast dawać zarobić tym ohydnym pośrednikom i kupować w sklepie po 1,50 zł. Przecież oni „oszukali” was obu i nie robiąc nic, zarobili 70 groszy!
Wredni spekulanci! Wysysają krew z pracującego ludu miast i wsi! Pod stjenku ich i dawaj, ratatata!
Aha i zapomniałbym o najważniejszym – w jakiż to sposób wzrost cen akcji przyczynia się do wzrostu inflacji, odczuwanej przez konsumenta? Mógłbyś mi to przybliżyć? Rozumiem wzrost cen surowców, ale tu akurat masz pecha, bo ich ceny ostatnio spadają, tak plus minus od dwóch lat. A co z tym ma wspólnego wzrost cen akcji?
"Kupuj akcje, ilekroć zobaczysz na wykresie Wiewiórkę, siedzącą na ramieniu Clowna. To się nazywa Analiza Techniczna" - Dilbert (Scott Adams) :-)