Vox napisał(a):@anty teresa
Cytat:Czy ktoś ma jakikolwiek dowód na to, że bank działał w złej wierze? Że wiedział o szykujacej się utracie płynności? Ja nic takiego nie słyszałem.
Nie mam co do tego żadnych wątpliwości... Wepchnąć jak najwięcej, oszukując ludzi.... Po trupach do celu... Oczywiście udowodnienie tego może być karkołomne... Ale prawdopodobnie możliwe. Potrzebne są zeznania świadków - poszkodowanych... Być może pracowników..."świadków koronnych"....
Jasnym jest, ze bank chciał uplasować obligacji jak najwięcej, bo banki po to istnieją aby zarabiać. Nie po to żeby doradzać, czy zarządzać pieniędzmi klienta, tylko po to żeby generować gotówkę dla właściciela. Bank niczym nie różni się tutaj od innych spółek. Sprzedaż jak to sprzedaż - wiadomo, że handlowiec nazywany doradcą finansowym dba o własną prowizję i nic więcej.
Najważniejsze w tym aspekcie jest tylko to czy wiedzieli, że GetBack to rodzaj piramidy i że klienci na tym stracą. Moim zdaniem nie wiedzieli, bo z zewnątrz naprawdę spółka wyglądała dobrze, a wyglądała tak bo audytor klepał takie sprawozdania.
Vox napisał(a):Cytat:Ja mam zarzut do IB, że działał w nieprzejrzysty, wprowadzający w błąd, a w zasadzie w podstępny sposób.
Przedstawiciel IB nie informował o trybie zakupu obligacji, o istnieniu jakiegoś PDM, o potrzebie jakiejś dodatkowej zgody itp; utrzymywał mnie w przekonaniu, że obligacje kupuję bezpośrednio z IB.
I tak to należy argumentować w Sądzie. Można liczyć na to że Sąd wyda wyrok po myśli klienta, który jest stroną słabszą w tej umowie, a więc należy mu się większa ochrona.
Argumentacja że wszystko odbyło się tutaj zgodnie z prawem jest mocno naciągana.
Wie to nawet IB, skoro zawiązał rezerwy na potencjalne roszczenia.
Ale dlaczego bank musiałby informować, kto jest pośrednikiem? To z punktu widzenia działalności i klienta nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko produkt. Jak już pisałem nie raz na tym wątku działania jakie podejmował IB były niestety dla obligatariuszy legalne. Nieetyczne, ale legalne. Gdyby były nielegalne to nikt nie zmieniałby ustawy o oborcie.
Jak też pisałem wcześniej klienta z bankiem ws obligacji nie łączyła żadna umowa. Na każdy produkt bankowy jest przecież umowa, nawet na prowadzenie rachunków bieżących. Tutaj tej umowy nie było. De facto klient zawierał umowę z GetBackiem, a nie z bankiem.
Rezerwy na roszczenia to zupełnie inna sprawa. Ja rozumiem, że to są takie sprawy gdzie faktycznie bankier wykroczył poza prawo i przykładowo bank wysłał przelew bez zgody klienta, albo bez jego podpisu.
Vox napisał(a):
Bank jest instytujcją zaufania publicznego, a skoro tego zaufania nadużył, powinien ponieść konsekwencje,
do utraty licencji bankowej włącznie.
Podobny los powinien spotkać audytora.... Odszkodowanie i zakaz działalności w Polsce.
Zaufanie publiczne - wielu posługuje się tym hasłem, ale warto sobie zdać sprawę czego ono dotyczy, a dotyczy działalności bankowej. Mianowicie tego, że zdeponowane w banku środki wrócą do klienta, że bank nie obciąży ich nadmiernym ryzykiem i pozostanie wypłacalny
www.knf.gov.pl/?articleId=5475...Czy innym jest działalność doradcza. Takowa też w bankach występuje. Tylko, że w przypadku obligacji bank nie pełnił roli doradczej, bo gdyby pełnił to byłaby umowa na taką czynność za którą klient by płacił. W bankach przecież są np umowy o zarządzanie aktywami, gdzie właśnie następuje dywersyfikacja ryzyka i bank w pewnym sensie bierze odpowiedzialność za środki klienta, ale odpowiedzialność za wynagrodzeniem. W przypadku plasowania obligacji GetBack bank był dostarczycielem leadów do faktycznego pośrednika jakim był PDM.