Dosyc prawdopodobne co piszesz, lajkoniku. Mam podobne odczucia, jak też informacje od ludzi którzy siedzą od wielu lat w AT i też im tak wychodzi. Osobiście powoli redukuję, dziś sprzedałem 1/3, za miesiąc pewnie zrobię to samo a resztę trzymam na LT (kilkuletnia perspektywa). Jeżeli chodzi o USA to ostro dosyc piszę bo cały czas jestem zszokowany tym że fatalne dane są odbierane przez rynek jako "pozytyw". Dla mnie to po prostu jakiś gigantyczny szwindel, optymizm budowany na siłę podczas gdy sytuacja u nich jest naprawdę zastraszająca. Owszem, nie znaczy to że za chwilę nastąpi jakaś gigantyczna katastrofa i świat się zawali, bardziej szokujący jest brak żadnych, absolutnie żadnych widoków na trwałą poprawę po ich stronie Wielkiej Wody. Równia pochyła, w którą sami się w dużej mierze wkręcają. Ciekawy jestem ilu ludzi nabierze się na te optymistyczne dane i wtopi sporą kasę albo zarobi, ale tylko nominalnie bo dolar zostanie za kilka lat śmieciem.
Jest kilka zagrożeń, które mogą spowodowac ogromny wstrząs na dolarze w wymiarze epickiej katastrofy. Nie twierdzę że tak będzie, ale samo to, że są to zagrożenia REALNE przyprawia o maleńką gęsią skórkę...
na przykład:
1. Ogromny nawis instrumentów pochodnych, derywatów + fakt że spora częśc z papierów dotyczących surowcow jest gwarantowana przez instytucje z Chin. Duże banki manipulują rynkami jak się patrzy a instytucje lokalne tracą (podobny problem jak z opcjami u nas parę miesięcy temu). Chińskie władze zasugerowały ostatnio że mogą wymówic częśc tych instrumentów pochodnych, jeżeli będą one rażąco niekorzystne dla lokalnych firm i banków. Dla wielu banków na zachodize, przede wszystkim tych największych oznaczałoby to kolosalne straty. Dla przykładu, łączna wartośc instrumentów pochodnych na świecie to ok. 650bln$ wobec niecałych 50bln$ całego światowego PKB. W razie jakiegoś większego przesunięcia czy załamania na pochodnych straty mogą byc o niebo większe niż przy bańce na rynku nieruchomości.
2. carry trade na dolarze. Dolar jest pierońsko tani co zachęca do używania go jako waluty do lewara na rynki zewnętrzne wobec USA. pożycz dolara na 0,25 % i włóż w obligację rządową czy korporacyjną na dalekim wschodzie dającą 7-10%. Zysk bez ryzyka. Tak używano jena w latach 90tych i aż do niedawna. Ale Japonia miał ogromny eksport, miała więc przychody równoważące i finansujące wyprzedaż własnej waluty. USA takiego bufora nie mają, carry trade może ściągnąc dolara na dno zmuszając FED do podniesienia stóp, a wtedy z kolei kulec zaczynają rząd i tamtejsze banki... i pętelka się zaciska.
3. Programy typu medicare i medicaid rozbiją deficyt budżetowy w stanach do poziomu 20-30 % pkb w perspektywie 10 lat, którego to deficytu nie zechcą już finansowac Chiny i Japonia. Hiperinflacja gwarantowana.
4. Już koło nowego roku/na wiosnę stimulusy przestają działac i przednówek 2010 okazuje się kolejnym załamaniem popytu i PKB, bezrobocie rośnie do 15% (według europejskich metod statystycznych ok 22%) i scenariusz patrz punkt 3
To tylko krótkie przykłady na scenariusze na najbliższe 5-10 lat... pewnie jest jeszcze parę ale trzeba by było pomyślec...
Jest jeszcze inny scenariusz - jest punkt 3 albo 4 ale przychodzi ktoś taki jak Volker i robi porządek jak w latach 80tych. Ofiar w sektorze finasowym będzie co niemiara (właściwie KAŻDA większa instytucja padnie) ale system dostanie carte blanche. Tak czy inaczej, z zielonym się raczej pożegnamy w przeciągu 10 lat albo będzie o jedno zero mniej warty.
"Dollar will fall like a stone" - Peter Schiff
"I'm selling all my dollars" - Jim Rogers