~miwik
Jak ma kto odbierać, to nie ma spadków. Jak grubas podtrzmujący kursy odbiera sam od siebie to traci tylko nikłą prowizję. Może nawet lekko podbić kurs, by kogoś ubrać, nieprawdaż ?
~discopolo
Dzisiejsze dane nie są ważne ? Jednostkowo może nie, ale wpisują się w całokształt, a ten w ostatnim tygodniu dla USIaków wygląda dość fatalnie.
Pozytywy :
mniejsza niż przwidywano liczba nowych wniosków o zasiłki, ale to ciągle 530 tys ludzi zwolnionych w tym okresie. Tzn., że wiele rzeczy się ciągle zmienia, firmy padają,restrukturyzują, niewypalają biznesy. Czyli tygiel, to dobrze, ale póki co o wiele więcej ofiar niż zwycięzców. Czyli słaby pozytyw.
Drugi to wyskoki wskażnik nastrojów konsumenckich. Wiesz nastrój to ja też miewam dobry, tylko jak zajrzę do pustej lodówki

to mi mija. Ale jakby mnie chwilę wcześniej spytali to byłby super.
Negatywy :
Zmniejszenie zamówień na dobra trwałego użytku. Znaczące, szczególnie po wzroście, i to sporym, miesiąc wcześniej. Czyli ten sentyment z pozytywu słabo przenosi się na handlowców.
Wzrost zapasów ropy i benzyny - nie trzeba tłumaczyć, mniej towarów - mniej transportu, wakacje w domu i przed TV zamiast podrózy to też dowód, że sentyment sobie, a real sobie.
Spadek sprzedaży domów uzywanych. Ludzie się mniej przeprowadzają, bo wszędzie tak samo ciężko o pracę. Ceny za wysokie ? Może być kolejne tąpnięcie.
Wzrost sprzedaży nowych domów o 0,7% w porównaniu do zrewidowanych w dół danych za lipiec.

I to, gdy rząd amerykański jeszcze tylko przez 2 miesiące ma dawać zasiłek w kwocie 8000 $ na pierwszy dom. Przecież to farsa. A ciągle jest jeszcze podaż ponad 7 miesięczna nowych domów na sprzedaż. Kto i po co ma budować na masową skalę.
Najważniejszy negatyw: podtrzymanie pompki dla gospodarki. Jest dobrze, ale programy pomocowe trzeba utrzymać i przedłużyć. Wydrukowaliśmy mln nowych dolarów, ale bez wydrukowania kolejnych się nie obędzie. Czyli, że jest żle w gospodarce, a słowa o światełku w tunelu coraz jaśniejszym, mają tylko krzepić poprawiać samopoczucie konsumentów.
Podsumowując oni pojadą jeszcze w dół. Z pewnością nie będzie takiego zjazdu jak rok temu, bo wszyscy wiedzą czym się to kończy, gdy naraz na zbyciu są wszystkie papiery. Ale fundamentalnie nie widać powodów do wzrostu.
P.S. Grubasy już nawet zagrożenie wojną z Iranem wyciągneli, żeby tylko utrzymać pewne ceny na powierzchni. Bo chętnych do ubierania nie widać.