Grecja i Grecja....Tak sobie myślę,z dużą dozą niepokoju,czy aby czasem świat finansowy nie bierze już na serio pod uwagę ryzyka niewypłacalności innych słabych ogniw strefy euro?
Ktoś już o tym pisał,o ile upadek Grecji można porównać do upadku banku Bear Stearns,to ewentualne bankructwo Hiszpanii porównywalne jest z plajtą Lehman Brothers..W strefie euro dodatkowo jest system naczyń połączonych,dłużnik jest wierzycielem.Trudno sobie wyobrazić niekontrolowaną plajtę 5-tej gospodarki Unii.

Początek bessy?Pod warunkiem,że uznamy poprzedni ruch,od lutego 2009 za hossę

.Sztuczne oddychanie,sztuczna hossa.Kto stał za reanimacją systemów finansowych,kto jeśli nie twórcy tych "piramid"-banki centralne z wielkim Benem na czele obecnie.
Nie lubię,bo stoi to w sprzeczności z pozycją,jaką zajmuję na rynku,a jestem w akcjach(długoterminowo,hehe

),ale wypada przypomnieć,że rynek Nasdaqa ma jeszcze trochę miejsca,żeby udowodnić,że to tylko korekta,(czytaj:sobie pospadać)chodzi mi o długoterminową linię trendu spadkowego,dopiero niedawno ją pokonał.(szczegóły-wątek up or Down).Tam czeka prawdziwy test.Przebicie tej linii od góry(zostało jakieś 4 %)będzie dla byków jak cios matadora.
Jeśli duże byki wiedzą,co się kroi,wykorzystają chwilowe próby dźwignięcia do zamykania pozycji.Szaraczek jeden z drugim sie dowie na końcu.
Wszystko wskazuje,że 2010 nie będzie dobrym rokiem dla indeksów(nie znaczy wszystkich spółek-i tego się trzymam).
"Fortuna favet fortibus"