Bardzo fajnie to opisałeś.
Sam się zastanawiam jaki scenariusz jest obecnie bardziej prawdopodobny?
Gdyby w grę wchodził boczniak jadowity - niedługo lub nawet już - należało by zacząć pakowanko do woreczka, natomiast skutki pakowania na początku bessy.....?
Mam wiele wątpliwości mimo że taki ze mnie niedźwiedź.
Z jednej strony tak jak napisałeś porównując wartości C/WK i C/Z jest wciąż zbyt tanio by rozpocząć grobowego walca.
Taniość jednak to pojęcie względne.
Na rynku tanio może być (niezależnie od poziomu wskaźników) w chwili gdy rysują się jakieś perspektywy, natomiast to co serwują nam serwisy informacyjne może doprowadzić do depresji najbardziej uśmiechniętego byka.
Wpadliśmy chyba w kryzysowy korkociąg, który z przejściowego staje się coraz bardziej strukturalny.
Do dzisiaj nie znaleziono jego rozwiązania, a działania jakie są podejmowane uspakajają jedynie chwilowo rynki pogrążając dodatkowo swoimi kosztami głębie prawdziwych przyczyn zapaści.
Brzegu na tym czarnym ocenie nie widu.
Z drugiej strony - jak Sieko pisze - w realu sam widzę że coś drgnęło.
Jest lepiej niż dwa lata temu. Firmy zaczynają egzystować w miarę "normalnie", tylko co w przypadku kiedy banki znów poprzykecają kurki? Ile dużych firm jest w stanie dzisiaj zbudować dalszy wzrost na organiczny - niezlewarowany sposób?
Anty - rozwaliłeś mit indeksu.
I słusznie bo WIG a jeszcze bardziej WIG20 to tylko pomysł człowieka który kiedyś wymyślił jak to wagowo ująć i tak się przyjęło.
Dla jasności indeks cenowy też nie jest wg mnie dobrym rozwiązaniem. Uważam wręcz że wagi jak nie kapitalizacji to obrotów powinny być uwzględniane ale zapewne obecna forma WIGów daleka jest od zobrazowania rzeczystej sytuacji na rynku.
Innymi słowy sam jestem w rozterkach.
Próbując wypośrodkować - wychodzi mi że obecnie rynki zasługują na długotrwałego boczniaka w trakcie którego w przypływie emocji możemy obserwować różne różniste odchylenia indeksów generujące mnóstwo fałszywych sygnałów.
Jednak na tak skrajnie pozytywne emocje jak pod koniec ubiegłej hossy jest wg mnie znacznie za wcześnie. Rynki ( a szczególnie nasz ) wciąż dojrzewają i wydaje mi się, że wraz z przypływem nowych, młodszych i mądrzejszych inwestorów bedą w najbliższej przyszłości dyskontować coraz mniej, a tym samym być coraz bliżej realnych wycen.