Cytat:Jak z gospodarczego średniaka Polska może wejść na wyższy poziom
abstrahujac od ostatnich komentarzy (barwionych politycznie) i recept jak tu "uzdrowic" obecna sytuacje gospodarcza Polski, zastanowilem sie nad glownym pytaniem watku :Jak z gospodarczego średniaka Polska może wejść na wyższy poziom...
i dochodze do wniosku, ze przy obecnej sytuacji geo-politycznej POLSKA NIE MOZE.
dlaczego tak sadze?
Zacznijmy od domu
Uwaga, bede duzo generalizowal ( jestem fanem krzywej gaussa hehe wiec ogol to dla mnie okolo 80 %) dlatego ze chce spojrzec w szerszym kontekscie
jak juz pisal WD:
Cytat:PO, PIS i inne literki to byty całkowicie wirtualne. Dość zamknięta grupa ludzi, która rozdziela publiczne pieniądze, biorąc przy okazji dużo dla siebie i obficie karmiąc znajomków, ustawia się od lat w różnych konfiguracjach pod różnymi kolorami i napisami. Nie dajmy się na to złapać.
Niektorzy tego nie rozumieja, ale konkretne zmiany w naszym obecnym systemie politycznym sa praktycznie niemozliwe….bo zeby w Polsce bylo lepiej, to przedewszystkim musi sie zmienic wladza (ta prawdziwa a nie literkowa….), ktora dba o obywatela i dobro panstwo, a nie o swoje stolki, wplywy, portfele i do tego myslacej w perspektywie kilkuletniej/cyklicznej, podporzadkowanej pod kolejne wybory – zupelnie inna filozofia polityczna, ktora na dzien dzisiejszy jest nieosiagalna.
Pomyslow, pewnego rodzaju latek ktore kleja dziury w przeciekajacej lajbie, jaka jest nasz kraj (czy to bedzie OFE, czy jakies tam inne manipulacje przy systemie emerytarnym, czy zmiany na rynku pracy, czy tez jakas tam strategia gospodarcza, energetyczna, lupki srupki etc.), jest sporo i nawet jak by te przemyslane pomysly wprowadzic to by i mozna dalej plynac na tym statku przy obecnej a moze i nawet wiekszej predkosci.
Pytanie tylko brzmi – czy to wystarczy na dluzsza mete? Wyscig globalny nie koczy sie przy kolejnych wyborach czy tez kolejny programie ramowym UE. Wedlug mnie trzeba myslec w perspektywie najblizszego pokolenia czy dwoch, czyli kolejnych 25-50 lat….czy “reforma” OFE, albo wprowadzenie euro zalatwi nasze sprawy i problemy w perspetkywie nastepnych dekad?
Jak np pisal ucofb
Cytat:Przypuszczam, że trzeba zacząć od prawdziwej reformy szkolnictwa, i nie mam tutaj na myśli tylko szkolnictwa wyższego
Jak dla mnie nie ma co przypuszczac, to jest absolutna podstawa zdrowego rozwoju, nie mowiac juz ze z zalozenia naszego systemu to niby nasze dzieci maja pracowac na nasze godziwe zycie na starosc (patrz emerytury i siwiadczenia socjalne za ktore ktos musi zaplacic). I niby te nasze “elity” to wiedza i niby rozumieja i niby cos tam robia zeby wyksztalcic te przyszle kadry/pokolenia, zeby zylo sie lepiej hehe
Tyle tylko ze z moich obeserwacji (a obserwuje Polske i od srodka, jak tez i od zewnatrz, gdyz od dluzszego czasu mieszkam poza krajem) nasz system szkolnictwa jest w coraz gorszy stanie, nawet mozna zaryzykowac stwierdzenie ze w zapasci
Ludzie ida na studia (nie wspomne juz o edukacji zawodowej, technicznej, ktora rowniez jest bardzo potrzeba a zostala calkowiecie zdegradowana i zaniedbana) ktore ich nic konkretnego nie ucza, i w malym stopniu przygotuwuja do dojrzalego zycia. Produkujemy na potege glabow z dyplomami, a ludzie to juz wogle przestaja myslec za siebie, co druga osoba ma dwie lewe rece (z wylaczeniem klepania esemesow i postow in FB), i lyka wszystko co im serwuja media….Stanu takiego oglupienia spolecznego w duze czesci jest winien systemie edukacji. Nasz systetem jest nastawiony na produkcje ludzi wystarczajaco wyksztalconych zeby obsluzyc nieskapalikowane urzadzenia/maszyny czy tez wprowadzic cyferki do tabelki, a z drugie strony wystarczajaco glupich zeby mozna nimi bylo latwo sterowac za pomoca srodkow masowe przekazu.
Wydaje mi sie ze chociazby 20 lat temu, mimo ze statystycznie mielismy znacznie mniej magistrow, to jednak spoleczenstwo bylo madrzejsze, ludzie potafili wiecej jak tez i wiedzieli wiecej.
Prosze sobie zadac pytanie co nasza nauka i gospodarka dodaje do nauki i gospodarki swiatowej? czy jestesmy krajem innowacyjnym czy w najlepszym razie odtworczym? gdzie sa nasze zdobycze technologiczne (przypomne tylko ze nie tak dawno lamalismy enigme, produkowalismy wlasne samoloty, statki, samochody, motory, radia czy sprzet wojskowy, budowalismy wlasny przemysl perto-chemiczny), wynalazki, patenty, rozwiazania prawne, nie mowiac juz o takich dziedzinach jak kultura i sztuka? jezeli o to chodzi, to my caly czas mozemy sie tylko chwalic przeszloscia

(no dobra niebieski laser, jakies opatrunki z sysntetycznej celulozy czy cos tam ktos wykminil - i co? co z tego mamy, gdzie to jest, kto na tym zarobil?)
Jak patrze na dzisiejsza mlodziez to rece same opadaja, polowa ma kompletne siano pod deklem, nic nie wie o swiecie, wie tylko tyle ile im masmedia powiedza. Jak dla mnie jest to jasna wskazowka ze wsrod naszych “elit” nie ma intencji aby poprawic sytuacje, a wrecz przeciwnie….
Okej, zaluzmy teraz ze w kraju sie poprawi, ludzie zmadrzeja, przejza na oczy, wybiora lepszych, bardziej kompetentnych politykow, ktorzy wprowadza te wszytskie madre reform, i nasz PKB bedzie rosl na papierze 5% w skali roku, przez dekade (z moze dwie, a co pomarzyc mozna jak juz bajdurzymy hehe)….na sama mysl wszyscy maja juz gile w nosie i wizje swietlanej przyszlosci…czyzby?
Czy nawet nasza madra polityka krajowa jest w stanie zapewnic nam realny wzrost i godziwa przyszlosc dla nas i dobry start dla naszych dzieci?
Mi sie wydaje ze jest to warunek konieczy, ale alsolutnie niewystarczajacy do sukcesu (necessary but not sufficient).
Wystarczy spojrzec na mape geograficzna (podrasowana o teblice mendelejewa) i sytuacje geopolityczna zeby byc powsciagliwym co do perspektywy sietlanej przyszlosci i naszego awansu z gospodarczego sredniaka na wyzszy (nieokreslony) poziom.
O losach naszego kraju od mniejwiecj juz 2 wiekow decyduja swiatowe potegi, czy naprawde myslicie ze z rokiem 45 lub 89 to sie zmienilo? Zmienily sie kolory (z czerwonego, na zielony $$$, na niebieski), mamy innych kumpli z ktorymi sie poklepujemy po plecach na zjazdach (juz nie partyjnych a lokalnie-globalnych), ale niestety dalej jestesmy zalezni od obcych interesow.
Czy to bedzie Rosja (gaz i ropa, podstawowe zrodla energy, bo nasz wegiel jest przeciez nieoplacalny heheh), Londyn, czy Brukseli/UE (Niemcy daja ojro wiec wyciagamy reke, a jest wiadomo ze reka bioraca jest zawsze podrzedna w stosunku do reki dajacej), czy mysliwce, ofsety i inne mega inwestycje i obronnosc (opieka) wujka Sama, nasz kraj jest zalezny od tych potenatow globalnych….Jak przyjdzie co do czego (jakis konkretny kryzys swiatowy, zmiany wplywow, powazniejsza wojna, opcji jest duzo i nie musza byc wogle logiczne czy tez zaplanowane a w perspektywie 1-2 pokolen nieuniknione) i tym “duzym chlopcom” juz sie nie bedzie podobal zwiazek z nami (po prostu z ich perspektywy bedzie niekorzystny), to nas kopna w dupe jak juz to robili wczesniej - sentymentow nie bylo i nie bedzie…..
Czy wtedy madra polityka krajowo zagwarantuje nam sukces na globalnej arenie? Nie wiem, ale nie sadze, karty sa juz rozdane a my przy tym stole nie siedzimy, tylko podajemy drinki (38 mln ludu i PKB wielkosci duzej korporacji).
Konczac juz te dywagacje, moja starsza corka miala wczoraj rozpoczecie roku szkolnego, 1 klasa….musze powiedziec ze dalo mi to duzo do myslenia…probowalem sobie przypomnice jak to bylo ze mna cwierc wieku temu, jak to wtedy wygladalo….i sie tak zastanawiam czy aby na pewno jest az tak lepiej, jak to nam sie mowi, czy statystyczna corka statystycznego Polaka ma teraz lepszy stat w zyciu niz 25 lat temu jej statystyczni rodzice?…niby odpowiedz od razu powinna byc ze ona, przeciez dokonal sie taki postep, tak sie wzbodacilismy jako kraj, spoleczenstwo, tyle mozliwosci teraz mamy, jest przeciez o niebo lepiej….czyzby?
Czy miara sukcesu obecnie jest to ze mamy 1000 km drog wiecej (za to pare tys mniej kolejowych...rownowaga musi byc

) jezdzimy takimi fajnymi samochodami (to co ze na lizingu lub na kredyt, ale klima jest), ze mamy ipody i bezprzwowodow internet (od ktorego nie ma mozliwosci sie juz uwolnic…)? Czy czujemy sie bezpieczniejsi, optymistyczniej patrzymy w przyszlosc, czy mamy mniej problem, i chyba najwazniejsze – czy jestesmy szczesliwsi? (cokolwiek ta miara szczescie jest, ale ja odrzucam idea ze wszystko mozna przeliczyc na pieniadze, i ze jak mamy wiecej banknotow to powinnismy byc szczesliwsi...)
Chyba kazdy musi sobie sam zadac te pytania i wyciagnac wlasne wnioski...
Ja nie narzekam na swoj byt, mam lepiej niz mieli moji rodzice (poki co

), i tez moja corka ma poki co lepiej niz mialem ja w jej wieku....ale tez uwazam ze nie naleze od tych statystycznych 80% z krzywej gaussa...a z moich obserwacji wynika ze statystycznie nie jest za fajnie, perspektywy tez nie sa kolorowe....dlatego poki co musze stwierdzic ze POLSKA NIE MOZE
pozdrawia wszystkich dumny, ale zatroskany, tata pierwszoklasistki