Ja zwiększam zaangażowanie jak tylko mi środki pozwalają. Ze wszystkich moich spółek przez ostatni miesiąc Lotos wzrósł zdecydowanie najmniej, a fundamentalnie wierzyłem (i wierzę) w niego najbardziej. W sensie, że może nie mogłem oczekiwać, że przy pozytywnym scenariuszu będzie rósł jak IDM, ale za to byłem (i jestem) przekonany, że to długoterminowo bezpieczny i stabilny zysk, że żadne trupy z szafy tu nie wypadną.
Ponieważ - jak wspomniałem wyżej - Lotos wzrósł w moim portfelu (w ciągu miesiąca) stosunkowo najmniej, jego względna atrakcyjność jest dla mnie jeszcze większa niż ów miesiąc temu. Sporo "fajnych" spółek zrobiło w tym czasie ze swoją ceną dwa kroki do przodu, a Lotos tylko jeden.
Myślę, że teraz dobrą strategią byłoby zaczekać na moment, gdy odbijemy się od lokalnego dna (co może nastąpić na dzisiejszej sesji) i kupić. Gdyby korekta na Lotosie miała potrwać kilka dni (w co wątpię), zaryzykowałbym nie czekanie na odbicie od dna tylko tak czy owak dokupiłbym przed wynikami. Ja chwilowo nie mam już środków na dokupywanie, a ponieważ Lotos waży w moim portfelu zdecydowanie najwięcej, nie chcę też wyprzedawać dla niego innych posiadanych walorów (aby nie rezygnować z dywersyfikacji). Poza tym jak już coś kupię to się do tego przywiązuję i jakoś ciężko mi się sprzedaje

. Z jednej strony to zawsze jakaś oszczędność na prowizjach. Z drugiej - to moja pięta achillesowa. Ale mam ten komfort, że w miarę regularnie mogę dokupywać akcji za nowe środki. Gdyby sytuacja była inna, może musiałbym zmienić zachowanie w tej kwestii.
Co sam dokupuję? Ostatnio najwięcej Lotosu. Mam taki system, który działa mi całkiem dobrze. Co jakiś czas dokonuję analizy spółek i wybieram kilka o (moim zdaniem) największym potencjale. Później dokupuję nie te które wg analityków technicznych odbiły się od wsparć, przebiły opory lub utworzyły formacje latającego spodka. Stosunkowo najbardziej zwiększam zaangażowanie w tych z wybrańców, które rynek traktuje gorzej od reszty (jeśli nie pojawiają się jakieś nowe uzasadniające to zachowanie informacje). Wiem, że technicznie nie powinno to działać, ale nic nie poradzę, na takim etapie, na jakim był nasz rynek w ciągu kilku ostatnich miesięcy - działało. Działało lepiej niż dokupywanie spółek które już mi w portfelu urosły. Oczywiście to wszystko w sytuacji, gdy nie kupuje się akcji codziennie i nie sprzedaje jednych aby łapać w locie inne, ale wchodzi się w rynek regularnie, co jakiś czas. Tak jest ze mną.
W moim portfelu różne spółki bywały przez rynek traktowane po macoszemu. W ciągu ostatniego miesiąca były to (w kolejności w jakiej rynek je raczył docenić) IDM, Boryszew i Kopex, a teraz pierwszy na liście jest Lotos.
Nie mam pojęcia czy taka strategia może działać w długiej perspektywie. Gdy zmieni się sentyment na rynku - pewnie nie. No i trzeba być w miarę przekonanym do swoich ocen i decyzji, o co przecież wcale nie jest łatwo. Wchodząc w IDM nie można było nie mieć wątpliwości. Gdy ujawniono aferę z Kluzą sam nie wiedziałem czy zwiększać tam zaangażowanie czy nie. No, ale to było właśnie nowe info, które mogło coś zmienić w ocenie atrakcyjności spółki, trzeba było po prostu uwzględnić je we wcześniej opracowanej ocenie i podjąć decyzję raz jeszcze.