nocnygracz napisał(a):mila napisał(a): Obserwując obecny kryzys pieniądza fiducjarnego na pytanie czy wróci pieniądz oparty na parytecie złota (lub srebra) można spokojnie odpowiedzieć pozytywnie - pozostaje jedynie kwestia kiedy to nastąpi. Im szybciej tym lepiej.
Bez wojny nie ma na to szans. Wzrost gospodarczy świata przewyższa wzrost ilości będącego w obiegu złota (lub srebra). To byłby ślepy zaułek. Nie mówiąc o samym wprowadzeniu pieniądza kruszcowego: skąd tyle złota na dzień dobry?
Nikt by nie chciał pozbywać się kruszca bo z góry byłoby wiadomo, że jego wartość będzie rosła. Handel by podupadł. Sam pieniądz byłby towarem deficytowym. Wrócilibyśmy do barteru?
hmmm... a czyż obecny system monetarny nie prowadzi wprost do wojny?
Przecież od lat 30-tych ubiegłego wieku pograżamy się w spirali długu (duży udział ma w tym Pan Keynes i jego naśladowcy - zgodnie z jego teorią deficyt budżetowy w państwie to rzecz pożyteczna).
Banki tworzą wirtualne pieniądze z kapelusza, na które nie mają żadnego pokrycia w depozycie.
Rządy państw po likwidacji parytetu złota mogą drukować do woli pieniądze, które wpompowane w rynek pod pretekstem ożywienia popytu tak naprawdę doprowadzają jedynie do wzrostu inflacji czyli w efekcie spadku wartości pieniądza i jego siły nabywczej. Pomijam już fakt że państwo najzwyczajniej nie potrafi efektywnie wpompować pieniądza - doskonałym przykładem są dotacje z UE, które niszczą przedsiębiorczość zamiast ją wspierać. Tu się należy małe wyjaśnienie - czym są dotacje z UE? Już wyjaśniam: aby jakikolwiek podmiot w naszym kraju skorzystał z dofinansowania to nasz rząd musi przekazać do Brukseli składkę. Dopiero z tej składki urzędnicy w Brukseli mogą nam przekazać z powrotem te pieniądze, ale uwaga! tylko po spełnieniu określonych warunków. Czy to jest uczciwe?
To tak jakbym ja poprosił np swojego kolegę z pracy daj mi chłopie swoją pensję, a oddam Ci ją jak spełnisz określone warunki (część sobie i tak zatrzymam bo przecież obsługa biurokracji kosztuje).
Pieniądz oparty o jakiś wartościowy kruszec ma realną wartość - natomiast pieniądz fiducjarny to kawałek papieru bez żadnego pokrycia. Na pieniądzu fiducjonarnym najlepiej wyszły rządy państw bo mogą w każdej chwili drukować pieniądze, zwiększyć deficyt budżetowy na pokrycie wyborczych obietnic. A kto spłaci rosnący dług - o to akurat nikt się nie martwi, bo za kilka lat przecież i tak będzie rządziła inna ekipa.
Bańka rosnącego długu wcześniej czy później pęknie. A wtedy spokojnie na ulicach na pewno nie będzie.
Co do niechęci do pozbywania się pieniądza opartego o parytet kruszcowy to nie bardzo rozumiem tej tezy, przecież byłby on środkiem płatniczym, jak ktoś chciałby kupić np ubranie to normalnie płaciłby nim. Trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś wolałby zamarznąć w zimie zamiast kupić futro.
Cytat:Wzrost gospodarczy świata przewyższa wzrost ilości będącego w obiegu złota (lub srebra).
Największa zaleta pieniądza opartego o parytet złota (lub srebra) jest to że nie mozna go szybko wpompowac w rynek dowolnej ilości - złoto trzeba wydobyć, przetworzyć, a to jednak trochę kosztuje i wymaga czasu. Natomiast wpomopowanie nic nie wartego pieniądza fiducjarnego nie nastręcza większych trudnosci zarówno technologicznych jak i finansowych (co prowadzi oczywiście do spadku wartości pieniądza). Po drugie kruszec (z uwagi iż jego ilość w obiegu zmienia się bardzo powoli) ma skłonności raczej do deflacji czyli wzrasta siła nabywcza pieniądza - skoro wzrasta siła nabywcza pieniądza to mogę więcej towarów kupić za te same pieniądze, czyli pobudzam wzrost gospodarczy. Po drugie towary ulegają zniszczeniu lub utylizacji (chleb zostaje zjedzony, żarówka spala się, ołówek wypisuje się) lub starzeją się technologicznie i stają się bezużyteczne (np elektronika użytkowa - komputery, sprzet RTV) więc de facto znikają z rynku, a pieniądz nadal na nim pozostaje.