PREMIUM
38 Dołączył: 2009-02-19 Wpisów: 2 393
Wysłane:
28 marca 2011 17:23:48
Bartosz, - Mając 10 milionów nie trzymałbym wszystkiego w jednym banku :) Pewnie nawet nie w jednym kraju.
- Sporo banków NIE pobiera opłat za usługę "sprawnego rozliczania się". A ci, co trzymają w banku kasę, tylko po to, żeby się sprawnie rozliczać ryzykują co najwyżej miesięczną pensję. Poza tym ewentualna opłata dotyczy właśnie usługi sprawnego rozliczania się, a nie przechowywania kasy. Chcesz, to bierzesz forsę do domu i tam jej pilnujesz. Jak kupisz porządne drzwi i strzelbę :) to może już nie być czego pilnować ;)
- Co autor proponuje w kwestii zapewnienia firmom dostępu do kapitału w zastępstwie mnożnika? Łatwo jest likwidować, ale co konstruktywnego w zamian? Pytam z ciekawości.
- Co do tego Średniowiecza - prawda, nie pisałeś, że lubisz, ale wymieniamy się opiniami, a nie wzorami matematycznymi. Tak to zinterpretowałem.
- Dlaczego inflacja, a nie deflacja? Bo gospodarka deflacyjna to świat rodem z "Alicji w Krainie Czarów". Lekka inflacja jest zdrowa tak, jak zdrowe jest 36,6 st.C. Hiperinflacja, to gorączka; deflacja oznacza, że stygniesz... :) Dlatego FED pompował kasę w rynek w ramach quantitative easing, bo między innymi bał się deflacji. Teraz to, że balon inflacji poleci, mamy już pewne niemal "jak w banku" :))) Chyba, że balast sektora nieruchomości będzie zbyt ciężki i nie wystarczy wiarygodności na QE3, 4, itd. Wiarygodności, bo kasę się dodrukuje :) Ważne jest to, że pompowanoby kasę nawet, gdyby tego mnożnika nie było. Tylko więcej. Bo nie o mnożnik tu chodziło, a o zlikwidowanie credit crunch. Czyli zatrzymania krwiobiegu (trzymając się już medycznych porownań).
- Stopa rezerw obowiązkowych nie jest przecież jedynym kryterium oceny bezpieczeństwa. Jest jeszcze co najmniej współczynnik wypłacalności i nadzór. To jak ze zwykłym przedsiębiorstwem. Są firmy, które mają grosze w kasie, a są wypłacalne, bo mają po prostu dobrze dopasowane przepływy. Ja czuję się bezpiecznie, gdy sprawnie działa system nadzoru finansowego. W Polsce, akurat nadzór jest niezły. Związek Banków Polskich ciągle stęka, że banki są uciskane, ale uniknęliśmy już paru katastrof. Mało kto to zauważa, ale tym lepiej świadczy to o naszym nadzorze.
- Mnożnik kreacji pieniądza nie jest praprzyczyną kryzysów. Jest nią chciwość. Z każdego narzędzia można zrobić broń, albo przyczynę nieszczęść. Jak się postarasz, to się skaleczysz kartką papieru. Sednem ostatniego kryzysu była sekurytyzacja. To też jest tylko narzędzie, które samo w sobie nie jest ani dobre, ani złe. Chciwość kazała użyć jej w segmencie sub-prime, mnożnik skatalizował całą reakcję, a model Value at Risk spowodował, że zbyt późno zauważono ogień. Trzy narzędzia dopiero zestawione razem zbudowały bombę atomową. BTW: stękanie ZBP jest przejawem owej chciwości.
- Właściwie można w ciemno założyć, że nie tylko Twój, ale żaden z autorów nie ma racji. To dlatego, że gospodarka (tak, jak giełda) to tzw. dynamiczny system samodostosowawczy - cutting edge współczesnych badań interdyscyplinarnych. Dlatego teorie ekonomiczne ewoluują i każda z nich trochę działa, a trochę nie. Likwidacja mnożnika niewiele tu zmieni. Trzeba by zlikwidować też sekurytyzację. A potem instrumenty pochodne, weksle, opóźnione terminy płatności, itd... Wszystko, co kreuje pieniądz w gospodarce.
- A propos pochodnych: opcje! To bardzo pożyteczne narzędzie, a polskie firmy srodze się nimi pochlastały. Poniosła je chciwość. To jak - zlikwidować? Tylko co - opcje, czy firmy?
|
|
0 Dołączył: 2008-11-12 Wpisów: 364
Wysłane:
28 marca 2011 18:04:23
Rafsty, -z teoriami jest tak, że wszystkie są bardzo dobre dopóki w realu nie pojawia się w nich człowiek.
- co do rozliczania miałem na myśli firmy, a nie tylko przeciętnego Kowalskiego, bez urazy dla Kowalskich. W zasadzie podstawową instytucją kreacji pieniądza jest bank centralny. W średniowieczu nie było banków centralnych to monarchowie byli bankami centralnymi poprzez psucie monety.
- propozycje autora są w ostatnim rozdziale, także jak przeczytam, chętnie się podzielę.
-QE popieram, rozumiem posunięcia FED, nie mogą sobie pozwolić na zbyt śmiałe eksperymenty, bo jak im się nie uda to będzie masakra. Gdyby FED nic nie zrobił to byłby paraliż i wózek inwalidzki przez kilka ładnych lat. Natomiast, mam nadzieje, że FED w odpowiednim czasie zacznie ten pieniądz z rynków wycofywać, nie dopuszczając do zbyt wysokiej inflacji.
- domyślam się, że nawet w przypadku obowiązku utrzymania 100% stopy rezerw, ktoś by wymyślił sposób do osiągania większych zysków poprzez system bankowy.
- opcje, kontrakty- świetne instrumenty, tylko biorą się za nie ludzie nie mający o tym pojęcia. Mam wrażenie, że w zbyt wielu przedsiębiorstwach panuje strategia "jakoś to będzie".
- Rekomendacje S, S II, T itd. bardzo popieram. Niestety, przez to mogę kupić mieszkanie kilka-kilkanaście metrów mniejsze, ale z punktu widzenia makro, na pewno uchroni Nas przed kolejnym balonem.
W idealny system nie wierzę, w zbytnią regulację też nie, w 100% wolny rynek również nie. Kryzysy były, są i będą. Poprzez odniesienie do książki de Soto chciałem dać impuls do dyskusji na ten temat i pokrewne :)
|
|
PREMIUM
38 Dołączył: 2009-02-19 Wpisów: 2 393
Wysłane:
28 marca 2011 18:51:07
No to impuls podziałał, bośmy sobie fajnie "pogadali" :) Wychodzi mi, że w sumie w dużej mierze mamy jednak podobne poglądy! Ja bym chętnie posłuchał opinii innych jeszcze Userów. Szczególnie znawców ekonomii. Może się czegoś nauczę, bo ja tylko liznąłem. Wprawdzie u Jerzego Pruskiego i Marka Belki, ale za to tylko przez dwa pierwsze lata :((
|
|
|
|
0 Dołączył: 2008-11-12 Wpisów: 364
Wysłane:
28 marca 2011 20:27:04
de Soto jak na razie nie zrewolucjonizował moich poglądów, ale... w wielu punktach ma facet niezaprzeczalną rację.
Co pogadaliśmy, to Nasze :)
Edytowany: 28 marca 2011 20:28
|
|
141 Dołączył: 2011-03-26 Wpisów: 4 899
Wysłane:
29 marca 2011 00:49:03
Frog napisał(a):Aby zwiększyć skalę "polityki prorodzinnej", należałoby pogodzić się z jeszcze większym zadłużeniem kraju (albo niższe wpływy z podatków (ulgi), albo większe wydatki na "becikowe" i inne wynalazki). Wzrost zadłużenia oznacza podwyżki podatków gdzieś indziej i koło się zamyka.
Uwierz mi, że ilość ulg podatkowych i podwyżka VAT nie ma najmniejszego wpływu na ilość posiadanego potomstwa (dotyczy mnie i wszystkich których znam). Polityka prorodzinna w każdej formie kosztuje ułamek tego, co jest nam zabierane poprzez składki i podatki na tzw. transfery socjalne (czyli utrzymanie rzesz beneficjentów socjalnego systemu gospodarczego - vide to o czym mówi Rybiński).
To jest piramida finansowa i próby zwiększenia przyrostu naturalnego (o ile będą udane) jedynie opóźnią moment kiedy to się wysypie.
Żaden kraj UE nie poradził sobie ze spadkiem liczby urodzeń. Polityka przyjmowania emigrantów okazała się fiaskiem. Pogodzili się z tym i zaczęli oszczędzać (trochę za późno, ale jednak). Szkoda że naszemu rządowi brak odwagi. tak ale z wydatkami i co za tym idzie z podatkami... jest jak z inwestycjami w domowym budzecie. jesli zaciągasz kredyt a inwestujesz to masz szanse spłacić z przyszłym zysków, jeśli to co pożyczasz , przejadasz a nie inwestujesz to potem nie masz z czego oddać masz rację, że jeżeli nie chcesz mieć dzieci to żadna ulga cię nie przekona, natomiast znam wielu takich co maja 1,2,3 dzieci i chcieliby więcej ale boją kosztów. więc im by te ulgi pomogłu dzieci to taka inwestycja w przyszłość dla którego tutaj akurat warto żeby panstwo zainwestowało.
Brak kary w przeszłości rozzuchwala na przyszłość..
teraz również na twitter.com
|
|
PREMIUM
38 Dołączył: 2009-02-19 Wpisów: 2 393
Wysłane:
29 marca 2011 01:28:06
Napisałem parę postów wyżej, że przykład krajów na zachód od Odry pokazuje jasno i dobitnie, że to nie bodźce finansowe decydują o liczbie dzieci w gospodarce. Frog zresztą napisał to samo o Polsce.
Ergo: takie ulgi finansowe są bez sensu, bo najwyraźniej nie działają na potencjalnych rodziców. Czyli są to pieniądze wyrzucone w błoto, a nie inwestycje. Cała idea to uleganie błędnym stereotypom. Strasznie mocno zakorzeniona w umysłach, bo bardzo atrakcyjna emocjonalnie. Szkoda, że ludzie kupują takie ckliwe historie zamiast krytycznie myśleć.
Jeśli miałbym w jakikolwiek sposób wspierać dzieci to poprzez inwestycje w te, które się już urodziły bez żadnych zachęt. Czyli w ich edukację. Nie zaś w same zachęty do "robienia" dzieci.
|
|
1 Dołączył: 2010-05-12 Wpisów: 212
Wysłane:
31 marca 2011 08:31:49
"Jest taki moment, gdzie będą oczekiwania do firm, szczególnie koncenów naftowych Orlenu i Lotosu, aby stosowały, mówiąc łagodnym językiem, umiarkowane marże, a bardziej otwarcie oczekiwanie, by były one na możliwie niskim poziomie, by nie podbijać cen, bo przecież ceny paliw przenoszą się na wszystkie inne produkty" - powiedział Pawlak w radiowych Sygnałach Dnia. http://stooq.pl/n/?f=441045A ja bym zaproponował przy takich cenach ropy na obnizkę akcyzy za paliwo. Bardzo by to pomogło polskiej gospodarce, złapała by swiezy oddech. Podatki na benzynie powinny byc w miare elastyczne. Ale rząd woli zarzynac polskich przedsiębiorców i takich momentach jeszcze podnosi im cenę benzyny.
|
|
0 Dołączył: 2008-09-23 Wpisów: 1 244
Wysłane:
31 marca 2011 09:43:36
Ja bym się tak polską gospodarką z tej strony tak bardzo nie przejmował.. coś na pewnym etapie rozwoju naszej pseudokapitalistycznej gospodarki poszło nie tak jak trzeba.. może właśnie to, że jest ona pseudokapitalistyczna, zdominowana przez biurokrację, tysiące bzdurnych przepisów, etc.. Ceny bardzo wielu produktów w Polsce są na wyższym poziomie niż w krajach zachodnich, gdzie siła nabywcza konsumenta jest wiele wyższa i nasz konsument to wytrzymuje.. mniej zamożni oczywiście mają możliwość zaopatrzenia się w sklepach dla biedoty typu biedronka.. ci bardziej inteligentni (inteligentni inaczej) w sklepach dla zamożnych, gdzie mogą kupić sobie wszytko 20-30% drożej, ale za to jaką ma się satysfakcję kupując najdroższy cukier w kraju po 6,60 zł.. to musi być niesamowite uczucie.. Firmy pomimo biurokracji, obciążeń podatkowych i innych bzdurnych przepisów zarabiają na nas krocie.. i jakoś się wszystko świetnie kręci.. oficjalnie poza finansami państwa.. bo nasze rządy ograniczają się głównie do administrowania - to zadanie wzięli sobie bardzo mocno do serca i zwiększają permanentnie liczbę urzędników.. z 570 tys. przed ostatnimi wyborami jest już ponad 620 tys sztuk.. No i oczywistym następstwem tego jest kolejny wzrost obciążeń podatkowych.. Unia Europejska przewiduje maksymalną stawkę podatku VAT na poziomie 25%.. my mamy zaledwie 23%.. więc mamy możliwość podniesienia jej do poziomu adekwatnego dla naszego kraju.. Takie np Niemcy mają żenująco niską stawkę VAT na poziomie 19%.. moim zdaniem totalny obciach.. Niemcy jak widać nie przywiązują tyle uwagi do prestiżu państwa co my.. My za dwa lata będziemy mieć VAT na poziomie 25% i zrównamy się z takimi potęgami jak Szwecja.. Zresztą Niemcy to dziwny kraj.. mają bezpłatne autostrady.. Polska nie ma wiele autostrad, ale za to są płatne i zgodnie z polityka budowania prestiżu Polski w Europie i na świecie.. odpowiednio drogie.. w tym standardzie to chyba nawet najdroższe na świecie.. tutaj kolejny punkt dla rządu.. prestiż - tak trzymać.. Ale za to paliwo jest dziwnie tanie w Polsce.. w Niemczech litr benzyny kosztuje ok 6,2 zł a u nas tylko 5 zł..  bardzo dziwne moim zdaniem.. zwłaszcza jak popatrzeć na ceny innych produktów, które są u nas wyższe niż w Niemczech to ta różnica w cenie paliwa wydaje się podejrzana..  miejmy nadzieje, że i w tym będziemy liderem w UE.. zapewne to tylko jakieś niedopatrzenie i cena zostanie odpowiednio skorygowana jak ostatnio cukier.. więc radzę już zacząć robić zapasy paliwa.. Czterema najdroższymi słowami na giełdzie są: "Tym razem będzie inaczej".. Fala wzrostowa rodzi się w strachu, rośnie w wątpliwościach, dojrzewa w optymizmie i umiera w euforii.. „All animals are equal but some animals are more equal than others“
|
|
0 Dołączył: 2008-12-30 Wpisów: 3 427
Wysłane:
31 marca 2011 23:57:40
bankrucik napisał(a): dzieci to taka inwestycja w przyszłość dla którego tutaj akurat warto żeby panstwo zainwestowało.
No kurdę,jakbym głupoty Leninowskiej komuny czytał... To z naszych podatków mamy opłacać rzemiosło dzieciorobów???  -No jeszcze czego,a co mnie cudze dzieci obchodzą,jak ktoś narobił ponad miarę , to JEGO PROBLEM , a nie Państwa,trzeba myśleć na czas,a nie potem wołać do innych po kasę... bankrit-w pisaniu durnot ma I miejsce na SW,nawet przed nielubianą przez wszystkich czarownicą...
Edytowany: 31 marca 2011 23:58
|
|
13 Dołączył: 2009-08-06 Wpisów: 5 508
Wysłane:
1 kwietnia 2011 08:34:45
pop napisał(a):bankrit-w pisaniu durnot ma I miejsce na SW,nawet przed nielubianą przez wszystkich czarownicą... miej umiar w tej krytyce
|
|
|
|
0 Dołączył: 2010-06-29 Wpisów: 716
Wysłane:
1 kwietnia 2011 20:23:11
bankrucik napisał(a): masz rację, że jeżeli nie chcesz mieć dzieci to żadna ulga cię nie przekona, natomiast znam wielu takich co maja 1,2,3 dzieci i chcieliby więcej ale boją kosztów. więc im by te ulgi pomogłu
dzieci to taka inwestycja w przyszłość dla którego tutaj akurat warto żeby panstwo zainwestowało.
Akurat ulgi w połączeniu z wysokim fiskalizmem państwa (podatki) są największym złem systemu jaki panuje obecnie zarówno u nas jak i w całej UE. A powinno być tak: Niskie podatki (akcyza to też podatek) i ZERO ulg. Przy takiej konstrukcji nie będzie żadnych uprzywilejowanych grup - z uwagi na niskie podatki każdy człowiek będzie miał więcej pieniędzy w kieszeni i wyda je według własnego uznania. Przecież każdy z nas ma inne potrzeby, jest na innym etapie życia, itd... Nie rozumiem więc dlaczego uważasz że urzędnik państwowy lepiej wyda Twoje ciężko zarobione pieniądze niż Ty sam? Ja nie chcę aby ktoś za mnie decydował na co wyda większość mojej pensji. Żeby komuś dać (np ulgę) komuś trzeba zabrać - a przy okazji Państwo za ten sztucznie wymuszony obieg pieniędzy pobiera "opłatę manipulacyjną" (jak to ktoś wcześniej słusznie zauważył). W obecnej chwili podatki są na naprawdę wysokim poziomie - a i tak wciąż rosną - kolejne rządy tłumaczą to wzrostem wydatków, biurokracji (już dawno przekroczyliśmy poziom 0,5 mln urzędników!!) itd, Reasumując - państwo powinno utrzymywać tylko naprawdę niezbędne instytucje zapewniające: bezpieczeństwo (policja), obronność (silna armia) i sprawny wymiar sprawiedliwości (niezależne sądownictwo).
Edytowany: 1 kwietnia 2011 20:25
|
|
0 Dołączył: 2010-06-29 Wpisów: 716
Wysłane:
1 kwietnia 2011 20:52:30
rafsty napisał(a): Państwo socjalistyczne. To takie, które swoim obywatelom dużo daje z tego, co najpierw im zabrało (po potrąceniu "opłaty manipulacyjnej"). Sam piszesz, że nasze państwo niewiele daje. Gdzie tu socjalizm?
Państwo socjalistyczne to takie które prowadzi rabunkową politykę wobec swoich obywateli (vide wysokie podatki - nie tylko bezpośrednie). Następnie pieniądze te są dalej redystrybuowane do rozmaitych instytucji - oczywiście po drodze przejadana jest znaczna część naszych pieniędzy (rozbudowana biurokracja), które oddaliśmy do wspólnego kotła budżetowego w postaci podatków. Przy okazji wmawia się temu społeczeństwu, że wszystko jest przecież "cacy" bo za darmo (np szkolnictwo, służba zdrowia) i co zastanawiające większość społeczeństwa w to wierzy - jakby nie mając świadomości, że przecież i ta służba zdrowia i to szkolnictwo jest utrzymywane z podatków które to społeczeństwo samo odprowadza do skarbu państwa... rafsty napisał(a):Mam tylko jedną radę. Nie obraź się, ale mam wrażenie, że to Twoja pierwsza książka nt. makroekonomii. Poczytaj coś jeszcze, co pokazuje sprawy z innej strony. Dowiedz się co to jest merkantylizm, ekonomia klasyczna, keynesizm, monetaryzm, marksizm itp. Tylko niech to będzie z jakichś sensownych źródeł. Boże broń, żeby to były fora internetowe! :)
Rafsty, z całym szacunkiem:) co Ty mu za pozycje polecasz??:) marksizm? merkantylizm? keynesizm? No chyba, że czysto edukacyjnie:) Socjalizm to zło samo w sobie - zawsze znajdzie się jakaś garstka cwaniaków, która na atrakcyjnych hasłach rozdania wszystkiego (łatwo rozdaje się nie swoje pieniądze) dochodzi do władzy i ...rozdaje , przy okazji sowicie opłacając siebie samych. Socjalizm to utopia... W dodatku cholernie kosztowna utopia... rafsty napisał(a):Ja czuję się bezpiecznie, gdy sprawnie działa system nadzoru finansowego. W Polsce, akurat nadzór jest niezły.
Każda ingerencja państwa w wolny rynek zaburza jego równowagę czyli przynosi trudne do przewidzenia skutki, których to finalny wydźwięk jest zazwyczaj negatywny. Doskonały przykład mamy teraz z cukrem - limity produkcji, limity skupu buraków cukrowych - czyli regulacje czysto biurokratyczne, centralne planowanie rodem z czasów Związku Radzieckiego albo PRL-u. I to właśnie te regulacje doprowadziły do obecnej sytuacji. Dla mnie to doskonały przykład na ośmieszenie gospodarki centralnie planowanej... zwanej też socjalistyczną lub socjaldemokratyczną lub socjalną lub... itd itp, którą z uwielbieniem stosuje Unia Europejska... (niestety)
Edytowany: 1 kwietnia 2011 20:56
|
|
PREMIUM
522 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-10-24 Wpisów: 11 191
Wysłane:
1 kwietnia 2011 22:24:58
RAfSty, Patrząc na dane Eurostatu to jednak bogata Europa ma zdecydowanie większą dzietność niż biedna i południowa.  kliknij, aby powiększyć
|
|
0 Dołączył: 2009-02-21 Wpisów: 5 068
Wysłane:
1 kwietnia 2011 22:38:48
Jasny gwint, nie wiedziałem że tak źle z Nami. Do dzieła Rodacy!
|
|
PREMIUM
522 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-10-24 Wpisów: 11 191
Wysłane:
1 kwietnia 2011 22:44:38
A i jeszcze jedna ciekawostka z Eurostatu... Największe PKB per capita mają.... Państwa Skandynawskie, czyli najbardziej socjalne. Tam też jest najniższe bezrobocie.... I mają największe obciążenia podatkowe...
Edytowany: 1 kwietnia 2011 22:46
|
|
0 Dołączył: 2010-09-01 Wpisów: 70
Wysłane:
1 kwietnia 2011 23:06:45
Jedynie Norwegia się wybija ze względu na wydobycie i eksport surowców naturalnych. Finlandia i Szwecja mają podobne pkb/osobę jak inne kraje zachodniej europy o małej ilości mieszkańców.
|
|
0 Dołączył: 2009-01-04 Wpisów: 257
Wysłane:
1 kwietnia 2011 23:34:39
Tak szybki spadek narodzin w Polsce latach 90-97 jest naprawdę szokujący. I zastanawiam się czy w 2010 roku bardzo zbliżył się już do 1
|
|
PREMIUM
38 Dołączył: 2009-02-19 Wpisów: 2 393
Wysłane:
2 kwietnia 2011 04:38:15
@mila: Z tym socjalizmem to się chyba nie zrozumieliśmy... :) Co do polecania "pozycji" - owszem chodzi o edukację, nie promocję. Co do ingerencji państwa - nie, nie każda ingerencja jest zła. Państwo powinno występować w roli bezstronnego arbitra, jak sędzia podczas meczu. Ty piszesz o policji i wymiarze sprawiedliwości, ja o o nadzorze finansowym. To podobne idee - porządek prawny i porządek finansowy. A wolny rynek z zasady nie jest w równowadze. Jest, jak pogoda. I o to chodzi. Co nie znaczy, że mamy wyrzec się parasola. Cukier, to rzeczywiście piękny przykład przeregulowania. Ale geneza tego zjawiska nie tkwi w chęci centralnego planowania. To efekt ulegania grupom nacisku, które obchodzi ich partykularny interes, a nie planowanie. Tak to niestety jest, że jak się chce szybko zrobić dobrze jednym, to się w końcu robi źle wszystkim. Do tego (jak piszesz i z czym się zgadzam) za ich własne pieniądze. I masz podwójną rację co do akcyzy. To bardzo wredny podatek, bo od akcyzy liczony jest jeszcze VAT. Podatek do podatku. @Anty_Teresa: Co nie zmienia faktu, że zdaje się, wszyscy w Europie mamy problem z demografią. Zwłaszcza w opozycji do tzw. frontier markets. Nie znam dokładnych danych, nie interesuje mnie aż tak ten temat, więc jeśli masz jakieś liczby, to może się czegoś dowiem o świecie :) Jednakże Skandynawia to chyba jest przykład lekko nieprzystający. Dlaczego to wyjaśnię za pomocą anegdoty: Parę lat temu była nagonka w mediach na PKP, że tyle kasy trzeba do tego badziewia dokładać i że powinni coś z tym zrobić, żeby wychodzić chociaż na zero. Na co jakiś oficjel z tegoż PKP stwierdził, że nie rozumie tych pretensji, bo przecież Deutsche Bahn też jest deficytowa... Kto nie rozumie na czym polega różnica w dopłacaniu do jednego i drugiego, niech się przejedzie jednym i drugim. A bez metafor: uważam, że przyczyną przewagi Skandynawii jest poczucie społecznej stabilizacji, a nie stricte finanse. Tam po prostu życie jest poukładane "po całości". A te wszystkie becikowe, ulgi na pieluchy i inne improwizowane odpały są, jak ta reforma cukrowa. Pomysł na zasadzie "aby dziś", jak poniższe: > Jest Małysz - budujmy skocznię! > Kubica? To tor F1! > Euro 2012? - To drogi na gwałt. Przez rezerwat, ale co tam. Bo TIRy jeżdżą. > Emigracja do Anglii - lotnisko! Tylko nie wiadomo gdzie. > Hipermarkety wyzyskują pracowników? To handlu w niedziele zakazać! A w poniedziałek, niech sobie wyzyskują. > ZUS leży plackiem? Zróbmy OFE! OFE drogie (a było policzone, że tak będzie; pamiętam!)? To do ZUSu kasę z powrotem! > Coś tam z wynajmem było. - Umowy minimum na trzy lata niech będą w takim razie. Sam zostałem uszczęśliwiony w ten sposób, bo potrzebowałem akurat na pół roku. > Dwóch kolesi wzięło łapówkę? To w całym kraju zakazać automatów hazardowych. Jeszcze tłumaczyć to tym, że jakaś ekspedientka w barze całą pensję w to przegrywała! Żałosne. > Ach! Dzieci mało? To ulgi i becikowe. A szkoły jednocześnie pozamykać. Bo dzieci mało! > I VAT podnieść, żeby się żyło dostatniej. Bo kasy nie ma... Bez ładu i składu.  To i dzieci mieć strach. Może za siedem (sześć!) lat podstawówka będzie płatna? Bo Vincent (raczej następca) będzie akurat robił zrzutę na KRUS.
|
|
PREMIUM
38 Dołączył: 2009-02-19 Wpisów: 2 393
Wysłane:
2 kwietnia 2011 04:53:23
A propos myślenia długoterminowego - moja mama zadała mi ostatnio poniższe pytanie. Utożsamia mnie z makroekonomią, a ja mikro- tylko niestety, więc może ktoś z Was wytłumaczy to również mnie.
Po co nam więcej dzieci, skoro nasza gospodarka nie potrafi zagospodarować ludzi, których już ma obecnie? Wyeksportowaliśmy kilkaset tysięcy bezrobotnych do UK i okolic. Oni tam zasuwali/zasuwają na rachunek innej gospodarki. Mimo tego u nas bezrobocie ciągle wysokie i już się cieszymy, na desant do Niemiec i Austrii. Wszystko zamiast tu pracować, tu się bogacić i tu kumulować oszczędności, żeby potem z nich korzystać.
Tylko nie mówcie, że teraz to teraz, a dzieci potrzebujemy za x lat, jak dorosną. Dorosną i co? Wyjadą? Nie? To gdzie będą pracować? Kto im będzie płacił, skoro nasze emerytury mają być głodowe? A nie mamy, jak odłożyć, bo w gospodarce nie ma pracy. I już nie ma na nic pieniędzy podobno.
|
|
PREMIUM
522 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-10-24 Wpisów: 11 191
Wysłane:
2 kwietnia 2011 06:43:35
@RafSty Trzeba zdefiniować co rozumiemy przez problem z demografią. Jeśli mówimy o wzroście populacji danego kraju, to tutaj problemu nie ma. Populacje zachodnie rosną. Niektóre jak angielska, hiszpańska czy francuska nawet szybko. Jedynym wyjątkiem są Niemcy, gdzie ilość obywateli się w ciągu ostatnich 5 lat skurczyła.  kliknij, aby powiększyćProblem z kurczeniem się obywateli mają generalnie kraje biedne i rozwijające się jak: Bułgaria Polska Rumunia Oczywiście wzrost populacji łączy się ze wzrostem średniej długości życia. Można demografię rozpatrywać jako zdolność odtwórczą społeczeństwa. W skrócie, jak kobieta rodzi 2 dzieci to jest to próg odtwarzania.W tym sensie faktycznie nie jest najlepiej. W zeszłym roku tylko Irlandia miała dzietność pozwalającą zwiększać zasoby ludzkie.Francja miała zdolność do odtwarzania, natomiast kolejne Państwo, czyli Norwegia już się pod tym względem kurczy. Ważne są jednak kierunki zmian. Problem pewnie został zauważony i próbowano temu przeciwdziałać. Współczynnik dzietności rośnie szybko w Belgii, Bułgarii, Estonii, Francji, Holandii, Szwecji, czy Irlandii. Najszybciej jednak w Szwecji. Spada w Portugalii, Austrii i Niemczech. W Polsce w ostatnich 5 latach odnotowano wzrost, ale nie na tyle duży, aby poprawić to co zostało utracone wcześniej. Tendencje są dla większości krajów korzystne.  kliknij, aby powiększyćNo właśnie. Cechy Szwedów tzn. poczucie stabilizacji nie wyjaśniają tak szybkiego wzrostu. Niemcy też takie poczucie pewnie mają, a nie rosną. W Szwecji i Francji są programy prorodzinne, z tego co mi wiadomo, ale głowy sobie uciąć nie dam :)
|
|