1ketjoW napisał(a):
Widzisz, Getback płacił więcej za nabywane portfele wierzytelności, bo twierdził, że je efektywniej będzie windykował. Inkaso przeczy temu twierdzeniu z założenia. Sprzedajesz zakupione wierzytelności i kto inny je windykuje. Nie ma więc mowy o efektywniejszej windykacji niż konkurencja. Teraz zastanówmy się jak Getback wyliczał swoje 20% więcej niż zakładał z portfeli wierzytelności jakie kupił. Skoro więcej windykował to rozumiem, że miał więcej gotówki niż zakładał i to o 20% więcej. Za 3 kwartał 2017 r. odzyski wyniosły ca 360 mln zł. 20% więcej to ca 72 mln.
W inkaso nic nie sprzedajesz. Dlatego właśnie to się nazywa inkaso. Resztę opisałem już w poprzednich postach.
1ketjoW napisał(a):
Nie twierdzę, że nie ma sensu. Twierdzę, że nie ma sensu twierdzenie Prezesa Getback-a, że windykuje się efektywniej niż konkurencja i sprzedawanie portfeli wierzytelności jednocześnie aby poprawić swój cash flow.
j.w.
1ketjoW napisał(a):
Generalnie nie widzę większego sensu w startowaniu w przetargu na zakup wierzytelności jeżeli nie mam powyższych elementów w organizacji. To jak mam zamiar windykować. Musze kogoś znaleźć kto kupi mój portfel wierzytelności. Ryzykowne podejście jak dla mnie z punktu widzenia operacyjnego. Mogę nikogo nie znajdować za cenę która mnie satysfakcjonuje i środki nie pracują. Lokali windykatorzy wiedzą, że nie mam struktur i ile mniej więcej zapłaciłem. Kokosów na tym raczej nie zrobię jako firma.
Nikt nie kupuje portfela. Startowanie w przetargu ma sens, ale wiąże się z ryzykiem.
Obawiam się, że kompletnie mylisz typy oraz etapy windykacji. W jakiś magiczny sposób powiązałeś inkaso z windykacją sądową oraz komornikiem, co nie ma sensu. Nie wiem jakie masz doświadczenia z windykacją, więc może ostatni raz, krótko: windykacja dzieli się na kilka etapów, nie musi być sekwencyjna, można przechodzić pomiędzy etapami, niektóre pomijać oraz wracać do nich wielokrotnie. Co do zasady można uznać, że są 2 tryby:
1. Polubowna
2. Sądowa
Pierwsza jest to "miękka" windykacja - call center, jakiś terenowy jedzie, ugody, list, nic strasznego. Same przyjemne rzeczy. Druga jest gorsza, ponieważ wchodzi sąd, komornik (a z nim negocjuje się gorzej niż z call center) oraz
kancelaria prawna. Możliwe, że to z ostatniego powodu wydaje Ci się, że inkaso jest związane z komornikiem i sądem, chociaż wcale nie musi być. Duże firmy mają własne kancelarie, które strukturalnie są autonomicznymi spółkami. Firmy windykacyjne (te duże) ogólnie mają strasznie pokręcone struktury, nie tylko przez dużą ilość funduszy wchodzących w skład grupy. Nie będą wchodził w szczegóły, ale nie ma nic dziwnego w tym, że najpierw dostaniesz propozycję ugody od Getback z ładnym logo, a później wezwanie do sądu z innym logo. Logo kancelarii
należącej Getback lub ewentualnie świadczącej usługę
na rzecz Getback. To natomiast w żaden sposób nie koliduje z oferowaniem ugody (w liście z logo Getback)! Ba! Nie ma nic dziwnego w sytuacji, w której jedna sprawa obsługiwana jest już przez komornika, a druga jeszcze przez miłą panią z call center, która proponuje pomoc w wyjściu ze spirali zadłużenia.;) Uzyskanie od klienta ugody (niezależnie od pozostałych rzeczy) jest bardzo korzystne dla firmy windykacyjnej. W momencie, gdy podpiszesz ugodę, przestaje mieć znaczenie zadłużenie początkowe (kwota, terminy przedawnienia) a ma znaczenie
jedynie ugoda. Technicznie oznacza to, że udało Ci się wydłużyć czas prowadzenia działań o 10 lat.*
Dalej piszesz o wzięciu kosztów na etapie wyceny portfela. Obawiam się, że koszt można pominąć w tym równaniu, ponieważ ponosisz go operacyjnie jako spółka, a to jest niezależne od ceny, którą zapłacisz za portfel. Ma to wpływ na stopę zwrotu i cenę, którą chcesz zaoferować za portfel, a nie na wartość portfela jako taką.
W mojej ocenie nie spięła im się płynność. Były prezes to showman, który dostał do zbudowania start-up na dużym lewarze i mocno konkurencyjnym rynku, więc snuł wizje i bagatelizował problemy. Co miał zresztą zrobić?:) Spółka przyjęła agresywny sposób rozwoju, na dużym lewarze,
zakładając, że spłaty będą rosły szybciej niż koszty obsługi długu. Nie dostali finansowania bankowego, jedna emisja obligacji im się osunęła i teraz jest kłopot, bo nie ma jak rolować długu. Jeśli wytnie się z wypowiedzi prezesa elaboraty na temat ich geniuszu, to zasadniczo prostym tekstem mówi, że jest problem z kasą na dług oraz inwestycje. Nawet kwoty się zgadzają. Pewnie na końcu również miał rację - bez miliarda spółka raczej nie popłynie, ale rozwój zdechnie, bo wszystko pójdzie na bieżącą obsługę. Założenie o dużo lepszej windykacji zapewne nie okazało się prawdziwe, a nawet jeśli było, to zmaterializowało się drugie ryzyko - potrzeby kapitałowe. I o tym mówi też p.o. prezesa z centrali. Jak Integer. Pewnie pierwsze założenie nawet nie jest tak dużym problemem, jak drugie. W końcu ktoś powiedział "sprawdzam" i okazuje się, że król jest nagi.
Jestem w stanie nawet uwierzyć, że regularnie dostawał dane, które potwierdzały jego założenia, które dodatkowo były prawdziwe, ale źle interpretowane.:)
*To trochę bardziej skomplikowane i są niuanse prawne, ale ogólnie można to w ten sposób rozumieć.