Co powiecie na temat tej wypowiedzi. Już od dłuższego czasu śledzę co ma do powiedzenia ten Pan, bo mówi dosyć sensownie i ma bardzo wyważone wypowiedzi.
ft.onet.pl/126465,21831,zwykla...Zwykła sprzedaż lepsza od interwencjiInterwencje na rynku walutowym, rozumiane jako ręczne sterowanie rynkiem, w dłuższej perspektywie są nieskuteczne. Powodują tylko krótkoterminową poprawę, a z czasem i tak niekorzystny trend jest dalej kontynuowany. Świadomość potencjalnej interwencji może w pewnym stopniu zmniejszyć odwagę spekulantów, przyczyniając się do ograniczenia niekorzystnych zmian.
Najczęściej działania takie są również bardzo kosztowne, aczkolwiek nie tak bardzo jak to się powszechnie uważa. Za przykład podaje się tu Rosję, która od sierpnia ubiegłego roku rzekomo wydała aż jedną trzecią swoich rezerw (około 200 miliardów dolarów) na obronę rubla. Faktem jest, że interwencja ta nie była skuteczna i rosyjska waluta dalej się osłabiała, co potwierdza tezę, że nawet państwa z ogromną ilością rezerw walutowych, nie są w stanie wpłynąć w długim terminie na rynek. Można natomiast zauważyć pewne nieporozumienie dotyczące kosztów tej operacji. Otóż po pierwsze, Rosja zamieniła te 200 miliardów dolarów na ruble - po niższym, z dzisiejszego punktu widzenia kursie, a one przecież nie wyparowały. Po drugie, Rosjanie ciągle posiadają dwie trzecie swoich rezerw w dolarach, które bardzo zyskały na wartości. Dlatego per saldo, koszty są tu znacznie niższe niż się powszechnie sądzi.
Co warto zatem robić podczas kryzysu walutowego? Najlepiej jest zachować zimną krew i zdrowy rozsądek. A ten podpowiada, że jeśli ktoś w wyniku nieuzasadnionej paniki lub spekulacji chce przepłacać za jakiś towar, to po prostu należy mu go sprzedać. Jeśli ocena długoterminowych perspektyw Polski jest pozytywna i wszystkie poważne analizy pokazują, że przy kursie powyżej 5 złotych za euro, złoty jest znacznie niedowartościowany, to należałoby wykorzystać tą okazję i zacząć go po tej cenie kupować.
Dlatego sugerowałbym potraktowanie tego bezprecedensowego załamania na rynku walutowym jako potencjalnej okazji do sprzedaży euro po bardzo korzystnym kursie - a uwzględniając planowane wpływy ze środków pomocowych Unii Europejskiej, jest co sprzedawać. Z tego czysto zdroworozsądkowego punktu widzenia, nawet gdyby nasza waluta dalej się osłabiała w wyniku globalnej paniki na rynkach finansowych, oznaczałoby to możliwość sprzedaży następnych transzy euro po jeszcze lepszym kursie i w efekcie istotne zyski dla budżetu. Kiedy skończy się panika i inwestorzy ponownie zaczną mieć apetyt na ryzyko, atrakcyjność Polski znacznie wzrośnie i złoty znowu zacznie się umacniać.
Należy jednak wyraźnie odróżnić nieskuteczne interwencje na rynku walutowym, podejmowane w celu zmiany niekorzystnego kursu, od zwykłego wykorzystania nadarzającej się okazji do sprzedaży waluty po atrakcyjnym kursie. Celem tutaj nie powinno być obniżanie za wszelką cenę kursu euro, ponieważ z rynkiem bardzo trudno jest wygrać, tylko jego sprzedaż po jak najwyższej cenie. Sprzedaż taka wznieciłaby również trochę niepokoju wśród graczy na rynku walutowym, którzy wiedzieliby, że na wyższych poziomach czekałoby wiele, i to bynajmniej nie wirtualnych, miliardów euro do zamiany na złote.
Cezary Rękawek
ft.onet.pl/126465,cezary_rekaw...
Powoli do celu