W funduszach jest dywersyfikacja i nikt się nie ekscytuje ruchem pojedynczego waloru, tym bardziej, że o decyzjach z reguły decyduje komitet inwestycyjny. Zarządzający kierują się bardzo wieloma czynnikami, w tym także swoim interesem. Zwracają uwagę na płynność walorów i możliwość wyjścia w przypadku fali umorzeń, zgodność ze statutem funduszu itp. Najważniejsza jest analiza fundamentalna i ocena perspektywy oraz zarządu, analiza techniczna z tego co wiem jest mniej popularna.
Idea nawet po materializacji wszystkich ryzyk, czyli kar i umorzeń wydaje się wciąż niedroga. Problem w tym, że spółki ze stajni Leszka Czarneckiego często cechowały się agresywną księgowością - ostatnio widzieliśmy to w przypadku odpisów na Idei i mówił o tym sam Czarnecki na taśmach. Stąd nie powinien dziwić nikogo dość wstrzemięźliwy stosunek do liczb w sprawozdaniach. Zaufanie traci się szybko, a odrabia długo. Podzielam zdanie Darka z analizy, że tym razem Deloitte przy pełnym audycie półrocznym się spisał i wyciągnął wszystko co było na tamten moment.
Problem w tym, że modele mogą być nadal niedostosowane, bo w listopadzie było zamieszanie i być może znów mamy zbyt długie okresy rozliczania instrumentów w czasie, czy uwzględniony zbyt mały odsetek wcześniejszych terminacji produktów. To ryzyko, które się zmaterializuje albo nie. Sam bank informował, że jego portfel kredytów się starzeje, a przy braku wzrostu starzeć się będzie nadal i może to skutkować nadal większymi odpisami od historycznych.
Tylko teraz to wyceną Idea Banku powinna rządzić wycena Getin Nobla i parytet wymiany akcji. Pamiętać należy o tym, że GNB jest znacznie większy i to on powinien być psem. Problem w tym, że pies jest kulawy (2 fixy) i odniesienie wcale nie jest proste. Getinu niestety nie znam, a tam trzeba niestety w wycenie uwzględniać systemowe ryzyko kredytów frankowych.
W moim prywatnym systemie inwestycyjnym banku w tej chwili nie ma, bo w średnim terminie zachowuje się gorzej od rynku. Może się tam znajdzie jak będzie się zachowywał lepiej :)