0 Dołączył: 2008-11-28 Wpisów: 1 308
Wysłane:
4 stycznia 2012 00:44:45
Ceny mieszkań czy ceny ziemi i transportu ? Spadek ceny ziemi po zajezdni przy Inflanckiej pokazuje tylko do jak niebotycznych wskaźników wyciągano wszystko w hossie - liczba pięter, 90% powierzchnia zabudowy terenu  . To nie tylko spadek ceny ziemi. To przede wszystkim dostosowanie marzeń szalonych deweloperów do gustów kupujących. Część działek poza miastami też już spadła, ze względu na drożejące paliwa i oszczędności w budowie infrastruktury, ale te lepiej skomunikowane trzymają się mocno. Przynajmniej w ofertach. Niech mnie Buldi skoryguje, ale chyba koszty budowy rosną, a nie spadają. Dlatego obstawiam, że ceny mieszkań w takiej Warszawie raczej nie spadną, choć może średnia cena transakcyjna obniży się bardziej ze względu na to, że kupujący szukają okazji i zawsze łatwiej będzie sprzedać tańsze mieszkanie. Bez spadku, i to sporego, cen ziemi ja obnizenia cen w Warszawie do poziomu poniżej 5000 zł, a to by oznaczał wieszczony 30% spadek cen, nie przewiduję. Tylko, że ziemi nie przybywa ...
|
|
0 Dołączył: 2009-07-16 Wpisów: 1 746
Wysłane:
4 stycznia 2012 18:54:48
bankrucik, ja wiem, ze kazdy chcialby miec wille z garazem, a w garazu mercedesa, ale nie kazdy bedzie na to stac. tym bardziej przy tych relacjach cen za mkw do zarobkow, zmienionejj sytuacji kredytowej i zakonczeniu programu RNS. Warszawa to inny swiat - tam pieniadz 'sie kreci' i sa szanse na wyzsze zarobki, wyzsze sa tez ceny utrzymania. Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie...
|
|
0 Dołączył: 2009-09-21 Wpisów: 4 615
Wysłane:
4 stycznia 2012 19:25:19
I jeszcze dochodzi taki czynnik, że kapitał zagraniczny nie będzie już wchodził w mieszkania w Krakowie, jeśli może za pół ceny kupić apartamenty na wybrzeżu Hiszpanii. The recovery in profitability has been amazing following the reorganization, leaving Barings to conclude that it was not actually terribly difficult to make money in the securities market.
|
|
|
|
0 Dołączył: 2011-05-02 Wpisów: 63
Wysłane:
7 stycznia 2012 19:51:17
lajkonik napisał(a):Ceny mieszkań czy ceny ziemi i transportu ? Spadek ceny ziemi po zajezdni przy Inflanckiej pokazuje tylko do jak niebotycznych wskaźników wyciągano wszystko w hossie - liczba pięter, 90% powierzchnia zabudowy terenu  . To nie tylko spadek ceny ziemi. To przede wszystkim dostosowanie marzeń szalonych deweloperów do gustów kupujących. Część działek poza miastami też już spadła, ze względu na drożejące paliwa i oszczędności w budowie infrastruktury, ale te lepiej skomunikowane trzymają się mocno. Przynajmniej w ofertach. Niech mnie Buldi skoryguje, ale chyba koszty budowy rosną, a nie spadają. Dlatego obstawiam, że ceny mieszkań w takiej Warszawie raczej nie spadną, choć może średnia cena transakcyjna obniży się bardziej ze względu na to, że kupujący szukają okazji i zawsze łatwiej będzie sprzedać tańsze mieszkanie. Bez spadku, i to sporego, cen ziemi ja obnizenia cen w Warszawie do poziomu poniżej 5000 zł, a to by oznaczał wieszczony 30% spadek cen, nie przewiduję. Tylko, że ziemi nie przybywa ... Moim zdaniem , wbrew pozorom, to jednak ziemi przybywa. Cały czas trwa odralnianie gruntów, które następnie są dzielone na mniejsze działki budowlane. Podmiejskie gminy powoli uchwalają MPZP poszerzając tereny pod zabudowę a powolny, ale jednak, rozwój infrastruktury transportowej powiększa ilość terenów z rozsądnym czasem dojazdu do miasta.
|
|
0 Dołączył: 2008-11-28 Wpisów: 1 308
Wysłane:
8 stycznia 2012 20:00:35
@rafklopo,
Niby chwilowo przybywa. Tylko, że sam piszesz gdzie przybywa. Nawet dobrze skomunikowane tereny podmiejskie to dodatkowy koszt transportu. Mieszkasz na końcu 1 km ulicy, która dochodzi do głównej z autobusem. Przystanek 100 m od wylotu twojej ulicy. Autobus do centrumn jedzie np 40 minut. Albo musisz się przesiąść po drodze. Oczywiście nie musisz codziennie jeździć do centrum, ale gdzieś tam się udajesz. I przynajmniej ów km w tą i z powrotem pokonujesz np odwieźć dzieci. W sumie oznacza to tyle, że jednak tereny "centralne" i "modne" raczej ciągle drożeją, a uwalniane tereny normują tylko ceny, szczególnie w terenie, gdzie są "uwalniane" i "konkurencyjnych" na obrzeżach.
|
|
0 Dołączył: 2011-05-02 Wpisów: 63
Wysłane:
8 stycznia 2012 21:24:06
@Lajkonik Nie do końca się z Tobą zgadzam. Uważam, że wzrost podaży w miejscach mniej atrakcyjnych i związany z tym spadek cen musi wymusić spadki cen również w miejscach bardziej atrakcyjnych, w końcu są to dobra substytucyjne. Mam na myśli działki położone 5, 10 i 15 km od granic miasta np. Warszawy. I taki proces ma miejsce, wiele osób kupowało duże działki rolne aby je odrolnić i podzielić więc podaż systematycznie rośnie( przybywa ziemi" budowlanej"). A spadek ceny 10 km od Warszawy wymusza spadki cen działek położonych bliżej, autobusów podmiejskich też raczej przybywa, a te małe satelity też mają coraz lepszą infrastrukturę, szkoły, usługi itp. Druga sprawa to fakt, iż samorządy są coraz bardziej zadłużone, zbliżają się do progów ostrożnościowych i będą w najbliższych latach coraz bardziej zwiększać podaż działek budowlanych. Grodzisk Mazowiecki w ubiegłym roku ogłaszał chyba sporo przetargów na działki budowlane, ceny wynosiły ok. 50% cen życzeniowych z portali ogłoszeniowych a i tak kilka przetargów trzeba było powtarzać po kilka razy.
|
|
0 Dołączył: 2008-11-28 Wpisów: 1 308
Wysłane:
9 stycznia 2012 01:42:00
Właśnie o tą substycyjność mi chodzi. Ja wiem, że taka Warszawa nie ma waterfrontu czy jakiejś górki, z której widać całe miasto. Również poza nielicznymi i pojedyńczymi kamienicami, brak typowej tkanki miejskiej podobnej do Wiedeńskiej czy Praskiej, która na wieki ma zapewniony prymat w mieście. Ale podaż działek nawet sporo bliżej niż w Grodzisku, nie przełoży się na ceny w samym mieście. Ba tani Grodzisk, nie oznacza tańszego Ursusa chociażby. OK część biurowców wyprowadza się ze ścisłego centrum, ze względu na dojazd, miejsca parkingowe dla pracowników i czynsz. Ale wyprowadzają się blisko, w rejony dobrze skomunikowane. II linia metra zwiększy atrakcyjność terenów położonych wzdłuż niej,a więc i centrum. Natomiast dla mniejszych miejscowości, gdzie miasto mieści się w okręgu o promieniu 3-4 km ma to z pewnością znaczenie. Oczywistym jest, że podaż nowych działek powstrzyma marsz cen średnich, szczególnie w popularnym segmencie. Jednak nie widzę perspektywy spadku cen ziemi, nawet w odległych dzielnicach, o 30%-50% co byłoby warunkiem obniżenia cen mieszkań czy domów. Musiałby być kryzys trwalszy i mocniejszy niż na przełomie 2008/2009. Kryzys "ducha".
|
|
0 Dołączył: 2011-05-02 Wpisów: 63
Wysłane:
9 stycznia 2012 15:30:15
Ja jednak będę się upierał, że tańszy Grodzisk to też tańszy Pruszków. Tańszy Pruszków to tańsze Włochy i Ursus. Tańsze Włochy i Ursus to tańsza Ochota a na końcu Śródmieście. Potrzeba tylko czasu, podaż jest spora i cały czas rośnie, ja wierzę w spadki cen ziemi budowlanej o 30-50%. A jak będzie to czas pokaże.
|
|
0 Dołączył: 2008-11-28 Wpisów: 1 308
Wysłane:
9 stycznia 2012 16:49:48
Zbyt daleko idące porównanie. Oczywiście jakiś wpływ jest, ale nie tak prosty. Jeżeli mieszkania w centrum stanieją o 10%, a dalej o 20% to, przy dzisiejszych cenach, nie jest to wystarczający bodziec do sprzedawania w centrum by za różnicę (ja wiem, że ona nie wyniosi 10% tylko sporo więcej :)) przenieść się dalej. Generalnie. Ziemi w zabudowanych dzielnicach nie przybywa, choć Warszawa to po wojnie "zielone miasto" i na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że jestjeszcze dużo placów. Twój wpływ Grodziska na "centrum" jest tak niewilki i rozciągnięty w czasie, że w międzyczasie będzie kilka szczytów koniunktury = dołków/górek na rynku. Mało tego. Znam po prostu przykłady niby udanych inwestycji (z punktu widzenia samego mieszkania/domku) poza głównym nurtem, które zakończyły się klapą deweloperów i zupełnie średnie projekty w "modym" otoczeniu, które okazują się sukcesem.
|
|
0 Dołączył: 2011-05-02 Wpisów: 63
Wysłane:
9 stycznia 2012 17:53:16
Oczywiście, że różnica 10-20% nie jest motywacją aby sprzedać i przenieść się kawałek dalej. Ale może już być wystarczającą motywacją aby kupić tam gdzie jest już taniej. Czyli spowodować spadek popytu na droższą lokalizację, czyli zapewne i spadek ceny po jakimś czasie. W Warszawie cały czas jest dużo wolnych działek, powstają całe osiedla naprawdę blisko Centrum, np. XIX dzielnica czy olbrzymie osiedla na przemysłowym Żoliborzu czy Woli. Moim zdaniem rezerwy są tak olbrzymie, że liczba ludności by mogła wzrosnąć o 50%-100% bez konieczności poszerzania granic miasta. Sam Żerań to pewnie kilkadziesiąt tysięcy mieszkań, dodatkowo Białołęka czy Bielany, oraz upadające/ upadłe zakłady przemysłowe położone często w super lokalizacjach. Ale najważniejszym czynnikiem który wpłynie na spadki cen mieszkań moim zdaniem jest gigantyczna rentowność developerów. W tak prymitywnej, w gruncie rzeczy, działalności jak pośrednictwo pomiędzy firmą budowlaną a nabywcami mieszkań rentowność w wysokości 80% i więcej jest nie do utrzymania na dłuższą metę. Zysk nadzwyczajny musi przecież spadać do zera.
|
|
|
|
0 Dołączył: 2008-11-28 Wpisów: 1 308
Wysłane:
9 stycznia 2012 18:24:40
No właśnie. Co ciekawsze i większe kąski są już wyjmowane. Białołęka to nie Wola, nie mówiąc o centrum, a Grodzisk to już zupełnie inna bajka, choć być może dobry dojazd do centrum, szybkim pociągiem, zabierze w przyszłości mniej czasu niż z Białołęki jakimś autobusem  - wiem, że tam też jest pociąg. Dobrze, że piszesz iż można zagęścić miasto. Przed wojną w Warszawie mieszkało ponad milion ludzi na ternie kończącym się tuż np. za placem Zawiszy. Warszawianka była praktycznie na wsi, a parcelowano okolice między Al. Niepodległości, a Puławską do Malczewskiego. Ja też uważam, że Warszawa powinna być "dogęszczona". Czyli, że ceny na obrzeżach powinny spadać, niezależnie od działań władz miejscowości położonych po 25-50 km od PKiN. Dlatego tak niewielki ma wpływ ceny w Grodzisku na owe tereny w wielkiej Warszawie (nie piszę o aglomeracji). Bo tu ziemi nie przybywa. W Krakowie, Wrocławiu czy Poznaniu też nie. Zjawisko, które opisujesz ma dodatkowo jeszcze jeden aspekt. Ludzie "uciekający" z miasta mogą i dziś, bez uchwalonych planów, przekształcić teren w budowlany. Zawsze jest jeden problem - uzbrojenie terenu. Zamiana przeznaczenia terenu w planie nie oznacza jego uzbrojenia. Ktoś te koszty poniesie, albo czegoś będzie brakowało. Więc jest to kolejny dowód na brak substycyjności. Tak jak nie do końca teren miejski, który można zabudować biurowcami może znaleźć swój substyt w terenie podmiejskim, gdzie wyznaczane są działki mieszkaniowe, tak centrum logistyczne nie zostanie zlokalizowane w centrach miast czy miasteczek.
|
|
140 Dołączył: 2011-03-26 Wpisów: 4 899
Wysłane:
10 stycznia 2012 19:42:54
przypominam jedną starą maksymę dla ceny nieruchomości mają znaczenie 3 rzeczy:..... 1.położenie, 2. położenie.... 3. położenie.... i tyle a pod tym położeniem kryją się różne rzeczy.... infrastruktura wypoczynkowa, infrastruktura kominukacyna, handlowa itd... sąsiedztwo, trzeba tylko pamiętać , że nawet w przypadku nieruchomosci nic nie jest dane na wieki... to jest zmienne zależnie od polepszenia lub pogorszenia się warunków... natomiast sorry ale śmieszą mnie porównywania cen działek w śródmieściu z działkami w okolicznych wsiach albo miasteczkach położonych kiedyś w pracy liczyliśmy czas stracony przez 4 osobową rodzinę ktora mieszka 30 min jazdy samochodem od śródmieścia....( przykład wzieliśmy z kolegi ktory skuszony tańszą ziemią przeprowadził się w miejsce z dojazdem ponad 40 min gdy wczesniej mieli 10 min, 2 dorozsłych i dwójką dzieci ktora ma jeszcze inne zajecia niż tylko szkołe i telewizor)) tą śą setki dni w skali życia, spędzone w korkach, dojazdach, ogromne koszty, conajmniej 2 auta w rodzinie, a jak dzieci dorosną to pewnie z 3 .... nikt tego nieliczy... i kusi sie na działkę na zadupiu bo tansza, potem przychodzi proza codziennego życia z płaczem i kosztami... potem się dziwi ze kiedyś płacił 800 zl za paliwo a teraz 1600 zl.. i tak dalej
Brak kary w przeszłości rozzuchwala na przyszłość..
teraz również na twitter.com
Edytowany: 10 stycznia 2012 19:44
|
|
0 Dołączył: 2009-07-16 Wpisów: 1 746
Wysłane:
10 stycznia 2012 20:03:11
mieszkajac w duzym miescie tez spedza sie duzo czasu w komunikacji publicznej, bo tez wszedzie musisz dojechac: do szkoly, do pracy, na zakupy spozywcze, na zakupy inne, na sport, do kina itd - idealnie nie ma inna rzecz, to ze faktycznie trzeba mocno sie zastanowic z czym wiaze sia dana lokalizacja mieszkania/domu. Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie...
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
17 lutego 2012 07:49:54
Tak mnie naszło w piątek z rana, że kurczę - nieruchomości mogą się już nigdy nie podnieść. A nawet dalej tracić na wartości. Nie będą już miały dawnych cech, a wszyscy będą zachodzić w głowę, co się stało. Oto co się może stać.
W przeszłości ewolucja funkcji i korzyści postępowała jakoś tak: Schronienie i dach nad głową -> Ochrona dobytku -> Grupowanie się w osady, miasta -> Korzyści z lepszej lokalizacji w ramach osady -> Prestiż lokalizacji, budynku, powierzchni -> Wygoda i odgrodzenie się od mnożących się pobratymców
Nieruchomości były dobrą inwestycją, bo postępowała budowa miast i gromadzenie się ludzi wokół uwspólnionych zasobów, które były jednostkowo tańsze dla odbiorcy. I praca była na miejscu. Teraz infrastruktura dostarcza zasoby wszędzie i praca możliwa jest też wszędzie.
W gospodarce i technologii mamy dwa nowe trendy: 1. gwałtowna cyfryzacja treści -> wszystko zaczyna być dostępne wszędzie, nie trzeba jeździć żeby coś załatwić, pracujemy z domu, kupujemy z domu, sprzedajemy też z domu, do gromadzenia nie potrzeba powierzchni, nie trzeba tego chronić bo nikt nie ukradnie 2. mobilność -> robiąc to wszystko nie musimy siedzieć w domu, bo mamy cały nasz cyfrowy dobytek zawsze ze sobą (w chmurze), daje się skutecznie pracować w wielu zawodach siedząc kawiarni, w pociągu, na plaży
Wnioski (przypominam - piątkowy nastrój) - ludzie systematycznie przenoszą się z realu do wirtualu i zaczynają przedkładać dobra niematerialne nad materialne - spadnie zapotrzebowanie nie tylko na przepych, luksus i pierdółeczki na ścianach, ale przede wszystkim na powierzchnię mieszkalną, jako że przez większość czasu siedzi się i tak z głową w ekranie, więc można to robić na 20 m2 zamiast na 90 m2, a jak się nie siedzi to się wychodzi, różnicy nie ma [za to mniej do sprzątania]
Itp, itd. Nieruchomości rosły, bo... rosły, dawały zwrot z inwestycji, wzrost wartości i rosły dalej. Taki wehikuł napędzany ciągłym popytem i otoczony opinią dobrej, pewnej inwestycji. Widzę zagrożenie dla tego modelu, bo widzę jak może zmienić się popyt.
Edytowany: 17 lutego 2012 07:50
|
|
0 Dołączył: 2009-08-15 Wpisów: 167
Wysłane:
17 lutego 2012 11:25:36
No to jak już nawet WD zwątpił, to jestem przekonany, że mamy właśnie dno bessy na nieruchomościach. Teraz tylko do góry ;-)
|
|
0 Dołączył: 2011-09-15 Wpisów: 360
Wysłane:
18 lutego 2012 01:23:24
Jak by się nad tym zastanowić to jest w tym sporo racji. Rodziny są coraz mniej liczne więc potrzeba mniej powierzchni mieszkalnej. Koszty utrzymania nieruchomości są coraz większe takie jak podatki prąd i opał,więc średnia powierzchnia tez poszybuje w dół. Koszty transportu też rosną bardo szybko więc ludzie wolą mieszkać w centrum niż na obrzeżach nawet kosztem mniejszej powierzchni. Błyskawiczny rozwój handlu przez internet prowadzi do kasowania wielu ogniw w handlu, powstają duże hurtownie sprzedające do odbiorcy końcowego z pominięciem detalu zlokalizowanego w lokalach i lokalikach handlowych. Dostawę towaru przez internet też można usprawnić wystarczy tutaj wspomnieć o paczkomatach. Ja widzę to tak jest sens inwestowania w lokalizacje w centrum aglomeracji i ewentualnie w nieruchomości w miejscowościach turystycznych, ale to też ostrożnie. Tak sobie myślę, że chyba najlepiej jest kupić kawał ziemi posadzić tam las i poczekać 50-100 lat:)
|
|
0 Dołączył: 2009-07-16 Wpisów: 1 746
Wysłane:
18 lutego 2012 19:19:44
mysle, ze tu wypadaloby rozgraniczyc nieruchomosci na te w miescie i poza nim. tak jak wspomnial WD - wiele zawodow wykonywac mozna w domu. co do tej przestrzeni mieszkalnej, to tez nie przesadzalbym z minimalizmem - dla singli faktycznie bez sensu jest posiadanie duzego mieszkania, ale wiekszosc wczesniej czy pozniej zaklada rodzine. Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie...
|
|
140 Dołączył: 2011-03-26 Wpisów: 4 899
Wysłane:
20 lutego 2012 20:21:14
WatchDog napisał(a):Tak mnie naszło w piątek z rana, że kurczę - nieruchomości mogą się już nigdy nie podnieść. A nawet dalej tracić na wartości. Nie będą już miały dawnych cech, a wszyscy będą zachodzić w głowę, co się stało. Oto co się może stać.
W przeszłości ewolucja funkcji i korzyści postępowała jakoś tak: Schronienie i dach nad głową -> Ochrona dobytku -> Grupowanie się w osady, miasta -> Korzyści z lepszej lokalizacji w ramach osady -> Prestiż lokalizacji, budynku, powierzchni -> Wygoda i odgrodzenie się od mnożących się pobratymców
Nieruchomości były dobrą inwestycją, bo postępowała budowa miast i gromadzenie się ludzi wokół uwspólnionych zasobów, które były jednostkowo tańsze dla odbiorcy. I praca była na miejscu. Teraz infrastruktura dostarcza zasoby wszędzie i praca możliwa jest też wszędzie.
W gospodarce i technologii mamy dwa nowe trendy: 1. gwałtowna cyfryzacja treści -> wszystko zaczyna być dostępne wszędzie, nie trzeba jeździć żeby coś załatwić, pracujemy z domu, kupujemy z domu, sprzedajemy też z domu, do gromadzenia nie potrzeba powierzchni, nie trzeba tego chronić bo nikt nie ukradnie 2. mobilność -> robiąc to wszystko nie musimy siedzieć w domu, bo mamy cały nasz cyfrowy dobytek zawsze ze sobą (w chmurze), daje się skutecznie pracować w wielu zawodach siedząc kawiarni, w pociągu, na plaży
Wnioski (przypominam - piątkowy nastrój) - ludzie systematycznie przenoszą się z realu do wirtualu i zaczynają przedkładać dobra niematerialne nad materialne - spadnie zapotrzebowanie nie tylko na przepych, luksus i pierdółeczki na ścianach, ale przede wszystkim na powierzchnię mieszkalną, jako że przez większość czasu siedzi się i tak z głową w ekranie, więc można to robić na 20 m2 zamiast na 90 m2, a jak się nie siedzi to się wychodzi, różnicy nie ma [za to mniej do sprzątania]
Itp, itd. Nieruchomości rosły, bo... rosły, dawały zwrot z inwestycji, wzrost wartości i rosły dalej. Taki wehikuł napędzany ciągłym popytem i otoczony opinią dobrej, pewnej inwestycji. Widzę zagrożenie dla tego modelu, bo widzę jak może zmienić się popyt.
oj oj .... wg mnie jest dokładnie odwrotnie niż napisałes; - właśnie postępuje coraz wieksza koncentracja ludzi w duzych ośrodkach miejskich ( popatrz na zmiany demograficzne, upadają małe i srednie miasteczka,wyludniają się wsie, zycie skupią sie w aglomeracjach, pytanie czy będzie ich 6- czy 9, bo tam jest rozrywka, komunikacja, wygody,a przed wszystkim praca ! i większy wybór, tak się dzieje na całym świecie. poczytaj o strategii europy, już nawet w kolejnych latach można powiedzieć połozyli pass na terenach zwanych b i c europy, bedzie mniej środków na wyrownywanie szans ( strategię opracowywali jeszcze przed kryzysem wiec nie można mówic ze to z braku srodków) - ludzie chcą mieszkać coraz lepiej i na wiekszych metrażach, wiekszość naszych budynków jest budowana po wojnie więc standardy też ma powojenne i nadaje sie do generalnego remontu albo wyburzenia, co więcej ludzie potrzebuja wiekszej powierzchni bo mają wiecej dóbr... kto kiedyś myslał o odzielnym pomieszczeniu na garderobe. głód mieszkan nowych jest ogromny tylko kasy brak na razie, - ludzie są prózni więc będą kupować coraz większe nieruchomości tak jak kupują coraz większe auta mimo ze wiecej spalaja i ciezej zaparkowac -chwilowe spowolnienie wymiany starych mieszkan na nowe spowolniło bo jest kryzys i kiepsko z kredytem, jeśli wyjdziemy to znowu wszyscy zaczną kupowac mieszkania... - ci co zainwestowali w mieszkania swoje oszczędnosci (a nie kredyty) nie narzekają bo stracili relatywnie najmniej - wystarczy pórownac z TFI, giełda, lokatami strukturozywanymi, ubezpieczeniami itd i jeszcze bardziej utwierdzili sie w przekonaniu że na ciezkie czasy lepsza jest realna nieruchomosci niż sterta papieru w roznej postaci i najwazniejsza rzecz nie oceniajcie runku jako całości.... sorry ale porównywanie rynku duzych miast do małych i srednich miast i miasteczek to kompletne nieporozumienie... ceny w wawie, krakowie i innych wróca do tych poziomow ( chocby wskutek inflancji)pytanie kiedy, natomiast ci ktorzy kupili w małych miastach czy miasteczkach mieszkania na gorce to mogą nigdy nie wrócic do poziomu pierwotnego... albo za 30 lat..
Brak kary w przeszłości rozzuchwala na przyszłość..
teraz również na twitter.com
|
|
0 Dołączył: 2009-02-18 Wpisów: 398
Wysłane:
20 lutego 2012 21:44:06
W Polsce najbardziej "wsiowym" poza Rumunią kraju UE następują migracje ze wsi do miasta ale jednocześnie spada liczba ludności ogółem więc miasta nie odczują wzrostu (no może poza kilkoma wyjątkami - Warszawa, Kraków, Wrocław).
Jeżeli państwo zaczęłoby prowadzić rozsądną politykę budownictwa czynszowego to ceny mieszkań zaczęłyby mocno spadać. Polska nie może mieć mieszkań droższych niż Niemcy bo nas na to nie stać. Już to co zbudowano i sprzedano w latach 2006-2008 nieźle przyblokowało wiele rodzin. Są zadłużeni do końca życia. Najgorsze że zapłacili więcej niż te mieszkania są obecnie warte.
15 lat temu też miałem zamiar wyprowadzić się za miasto. Wtedy jeszcze nie miałem dzieci. Zacząłem liczyć gdzie będę w stanie kupić działkę i najbliżej był Józefów (pod Warszawą przy linii otwockiej). Pomyślałem ile czasu zajmie dojazd do pracy, dowiezienie dzieci do jakieś dobrej szkoły i zrezygnowałem z chatki z ogrodem. Teraz nie żałuję. Dopóki dzieci nie dorosną lokalizacja blisko centrum jest zdecydowanie lepsza. Później można się wyprowadzić na wieś (o ile finanse i praca pozwala - a telepraca coraz częściej daje takie możliwości).
Nie wierzę w znaczące wzrosty cen nieruchomości. Dodatkowo myślę, że oprócz spadku cen działek spadną również realnie ceny budowy ze wg na koniec środków z UE w przyszłym roku. Firmy budowlane i przemysł materiałów budowlanych mocno odczuje zmniejszenie inwestycji. Zacznie się walka o kontrakty i spadną ceny wykonawstwa. Będzie również sporo fachowców szukających pracy. Jeżeli chcecie budować domu to 2013-2014 powinny być idealne. Później być może UE podniesie się z kolan i gospodarka być może ruszy.
Na wsi na razie ziemia rolna idzie w górę po 2 latach dobrych cen dla rolnictwa. Powoli jednak sytuacja się zmienia. USA wracają z produkcji roślin na biopaliwa do pszenicy, Ukraina i Rosja cały czas zwiększają produkcję roślinną. Wkrótce rolnictwo będzie mniej zyskowne i ceny ziemi się ustabilizują a może nawet spadną.
Nieruchomości w miejscowościach turystycznych też nie dają kokosów bo sezon w Polsce jest krótki. W górach można poszaleć na nartach 3 miesiące w roku, podobnie jak nad jeziorami a nad morzem jeszcze krócej. Południe Europy ma sezon letni przez pół roku podobnie jak kraje alpejskie w zimie.
To już chyba lepiej kupić jakąś grecką wyspę zwłaszcza, że ceny ostatnio atrakcyjne
|
|
0 Dołączył: 2008-11-28 Wpisów: 1 308
Wysłane:
20 lutego 2012 22:50:55
W "sporze" WD, Bankrucik wziąłbym stronę Bankrucika, choć mam podobne przemyślenia do WD. Tylko, że wnioski inne. Co do mniejszej powierzchni mieszkań, to ... łatwiej zadbać o mniejsze. Ot co. Wszyscy to mamy z wiekiem. Ale i marzenia o luksusie. Dlatego mieszkanie 90 m2 dla zamożnego starszego małżeństwa w centrum, w dobrym domu to luksus albo mądry wybór z ich punktu widzenia, bo wcześniej mieszkali w 500 metrowej rezydencji pod miastem czy 250 domku tuż za centrum. Innemu starczy 60 m2. Natomiast meritum jest inne. Ludzie lubią się gromadzić, lubią przebywać ze sobą. Dlatego centra miast i dobrze skomunikowane dzielnice pozostaną modne. W pewnych miastach dojdzie położenie - wyspa, skarpa, brzeg morza czy rzeki, widok z wysokościowca. Wszystko co robimy wirtualnie robimy dzięki urządzeniom, które ktoś wytworzył, nasze życie na codzień ułatwiają maszyny, któe stworzył człowiek. Czyli nie ma wirtualu bez realu. Wirtual to rewolucja technologiczna przyśpieszająca rozwój ludzkości, ale bez realu wirtual nie będzie istniał. Dlatego nie uważam, że nasze potrzeby się skurczą. Porównajmy ilość lokali w Warszawie za komuny i dziś. To się nie da porównać. Sklepy w realu będą istnieć, bo są potrzebne. Dziś dawne centrum miasta zastąpiły centra handlowe przykryte dachem. To akurat może się zmienić, ale na co ? To czego jestem pewien o fakt, że nie każda nieruchomość musi rosnąć, tak jak nie każda spadać. W sumie ilość ludzi na Ziemi wzrasta czyli m2 na głowę ubywa  Nieszczęściem Polski jest brak przyrostu naturalnego, szczególnie jeżeli uwzględnimy fakt, że część przyrostu tylko na papierze, bo dzisiejszy Polacy, urodzeni na świecie, już tam pozostaną o ile u nas się nie poprawi. Może się poprawi ? Na dodatek, choć brak ciepłego morza i super gór to teren spokojny, bez trzęsień ziemii, klimiat umiarkowany, ziemia żyzna. To może jednak tu zamieszka nadprodukcja Chińczyków, Wietnamczyków czy Hindusów ? Dlatego w skali ogólnej o wartość nieruchomości się nie martwię. W skali Polski może będzie trochę gorzej, ale też nie będzie tak źle jak zasugerował WD
Edytowany: 20 lutego 2012 22:52
|
|