Wyniki Tepsy za Q2 przejrzałem. Bo przeczytać te sto kilkadziesiąt stron nie jest łatwo, a ja telefonistą nie jestem. W każdym razie plus za porządny kawał tekstu, który jaki by nie był cukrowy i lukrowany, pokazuje jednak conieco o rynku oraz o sposobie myślenia Tepsianych menedżerów.
Do mnie jednak najbardziej przemawiają liczby. Skończył się wzrost, niestety, bo nawet najlepszy, flagowy produkt czyli Neostrada rośnie już zaledwie jednocyfrowo (6% rok do roku). A rynek komórkowy zaczął już siadać, toteż jedyne co mnie interesuje to pomysły na ochronę marży - bo rynek się nasycił, konkurencja rośnie, ceny spadają. Na wynikach też to widać: od 3 lat trwa powolny spadkowy trend przychodów, który w ostatnim roku nieco przyspieszył. Wbrew temu co pisze zarząd w komentarzu, wcale nie uważam żeby ciągle luksusowa, dominująca pozycja TPSA na rynku dała się przełożyć na nowe usługi. Ta spółka ma grację indyka i powab gęsi, a klienci kochają ją nienawidzieć. Zresztą każdy z nas miał lub ma styczność z jakimś kawałkiem Tepsy i w sumie tylko Orange trzyma jako taki poziom obsługi klienta, marketingu i szybkości działania. OK, zgadzam się, że firma przeszła długą drogę, zwolniła 30 tys. osób, wprowadziła nowy system call center, zrebrandowała się, ale średnio mnie to kręci, bo ja czuję, że jej pracownikom klient po prostu przeszkadza. Dla akcjonariuszy to było OK gdy była posucha i monopol, natomiast lata szybko lecą i jesteśmy w tak bardzo konkurencyjnym otoczeniu, że odpływu na dłuższą metę nie da się zahamować.
Ale nawet gdyby na infolinii pracowały same Pamele Anderson, a w salonach Jenny Jameson (albo na odwrót

) to nic się nie poradzi na ogólnoświatowy negatywny trend dla koncenów telekomunikacyjnych: spadek przychodów przez spadek cen (ostatnio tańszy roaming - i zdechła kolejna kura znosząca złote jaja), upowszechnienie przesyłania głosu przez internet i ogólnie rozwój VoIP. Za parę lat nie będziemy już płacić za rozmowy od minuty, tak jak nie płacimy za internet od minuty. UMTS w komórce za stałą opłatę miesięczną i brak limitu przesyłu - to wizja bardzo nieodległa, która oznacza też dużo mniejsze zyski w branży telekomów. Dlatego ja nie wkładałbym tutaj pieniędzy, bo widzę powolną erozję wartości.
O samych wynikach nie ma co brzęczeć, bo trendy są łagodne i zmiany niewielkie. Tylko jedno mi się rzuca w oczy, za II kwartał (bo te dane sobie wyodrębniamy z półrocznego raportu) grupa wykazuje 700 mln zł zysku, ale jednocześnie przygotowuje do wypłaty 2 mld zł dywidendy i wypłaca je 2 lipca, a wartość księgowa spada o 1,6 mld złotych. Jednocześnie rośnie wskaźnik ogólnego zadłużenia i troszeczkę spada rating (wbrew wskaźnikom operacyjnym, które zdaniem zarządu się poprawiły). Dla mnie widać wyraźnie, że biznes hamuje, zaczyna oddawać zainwestowaną i wygenerowaną gotówkę. Pytanie którędy będą dalej szły te przepływy i jaka jest wartość wewnętrzna akcji. Wg naszego StockWatch'owego modelu wycen - kurs ją znalazł. Czyli rynek nie spodziewa się tutaj niczego innego, jak dalszego dryfu z trendem.