Już raz cytowałem i linka nawet na tym wątku podawałem:
forsal.pl/wiadomosci/gieldowe/...Widać jest potrzeba powtórzyć:
Cytat:– Na minimach notowań dynamicznie wzrosła aktywność inwestorów indywidualnych. Było to widać w lutym i przez cały marzec.
Cytat:Śladem inwestorów indywidualnych ruszyły otwarte fundusze emerytalne (OFE)
Cytat:W porównaniu z OFE, które stale są zasilane w gotówkę przez składki emerytalne, mało aktywne na rynku były fundusze inwestycyjne. – Saldo zakupów i sprzedaży akcji w TFI od stycznia do maja szacujemy na około minus 200 mln zł. Fundusze sprzedawały papiery w styczniu i lutym, od marca są po stronie kupna, ale nie wydają dużo i nie spodziewamy się po nich na razie wielkiej aktywności.
Cytat:Na GPW najpóźniej wrócili inwestorzy zagraniczni.
– W lutym i marcu cały czas sprzedawali akcje. W kwietniu przyglądali się rynkowi i zaczęli robić zakupy, które trwały w maju, a szczególnie na początku czerwca.
A więc nie musimy mieć kompleksów. To nie pismacy, a ludzie z domów maklerskich tak opisali sytuację, nie sądzę, żeby byli wkręceni w jakiś spisek. Tym bardziej, że wprost jest też napisane:
Cytat:To był chyba pierwszy raz w historii polskiej giełdy, kiedy klienci detaliczni zagrali lepiej niż profesjonalni. Zaczęli kupować jako pierwsi. Przeważnie było tak, że najpierw kupowali inwestorzy finansowi, rynek rósł i dopiero na górce zakupy zaczynali drobni gracze – mówi szef departamentu sprzedaży instytucjonalnej w jednym z największych domów maklerskich.
Nie kwestionuję potęgi inwestorów zagranicznych. Potrafią nami nieźle bujać. Czasami mam nawet myśli, że bez nich byłoby nam w tym bajorku pod tytułem GPW lepiej i cieplej. Bo absurdalne zależności poziomu WIGu20 od sprzedaży domów w Kentucky potrafią być irytujące.
Ale jest jak jest. Nie mniej jednak, kto tu kogo i kiedy "ubiera" nie jest już takie oczywiste. Osobiście myślę, że duża w tym zasługa internetu - nic (w tym inwestowanie na GPW) nie jest już takie jak dawniej. Dzięki upowszechnieniu portali typu Stockwatch nie musimy już być tylko dawcami kapitału. Myślę, że to gigantyczna zmiana jakościowa w tym sporcie. Być może na dnie tej bessy byliśmy świadkami i uczestnikami rewolucji, której istnienia nie byliśmy jeszcze świadomi. Coś wydarzyło się po raz pierwszy, ale niekoniecznie ostatni.
Autentycznie wierzę, że czasami (podkreślam, że tylko czasami) możemy mieć informacyjną przewagę nad graczami globalnymi, a to dzięki wysiłkowi, który wkładamy w analizę zachowania i w zrozumienie fundamentów poszczególnych spółek. Maklerzy często chyba wolą skupić się bardziej na kreskach, zawsze to mniej wysiłku. Rzucasz okiem na wykres, widzisz na nim wąsy dziadka i analiza gotowa.