ostatnio dane mi było obejrzeć mnóstwo mieszkan wystawionych do sprzedaży. zajęcie niewdzięczne, gdyż pochłaniające mnóstwo czasu i nerwów. najczęściej największy mankament mieszkania jest skrzętnie ukrywany w ogłoszeniu i wychodzi na jaw tylko podczas wizyty. z reguły towarzyszy temu "och... no właśnie..." z ust właściciela/pośrednika.
pominę nyże przedstawiane jako pokój, pominę "ogrzewanie elektryczne" w postaci jednego małego grzejnika na kółkach.
do przebojów należy zaliczyć natomiast:
1. mieszkanie w starej kamienicy otoczonej ogródkami, tonącej wśród zieleni krzewów i drzew, z oczkiem wodnym. cud. mieszkanie jak mieszkanie, dwustronne, z małym tarasem. nie mogłem znaleźć łazienkę. okazało się, że łazienka znajduje się w piwnicy, do której można trafić tylko wychodząc z mieszkania na klatkę schodową i wciskając się w malutkie drzwi pod schodami. potem tylko już zejść schodami w dól i trafiamy do przestronnej łazienki wysokością 1,60...
2. mieszkanie w kamienicy, cicha uliczka starego miasta. wchodzimy do przedpokoju. jedyne drzwi prowadzą do ... łazienki, która jest przechodnia i z której można trafić do kuchni i pozostałych dwóch pokoi.
a wyceniają ludzie takie mieszkania dość licho, nieraz powyżej 6000 zł/mkw
(osobom zainteresowanym kupnem udostępnię adresy

)