Nie sprawdzałem jeszcze czy to nie błąd jakiś "w druku" z tymi cyferkami.
Ale jeśli nie, przeszedł mi do głowy taki pomysł.
Załóżmy (czysto hipotetycznie), że jakiś fundusz chce dokupić ileś tam udziałów w posiadanej już przez siebie firmy.
Załóżmy (czysto hipotetycznie), że za akcję dokupienia odpowiada ktoś z głową na karku.
Czy wówczas dokonanie transakcji sprzedaży kawałeczka tortu i poinformowanie wszystkich wokół o tym fakcie nie jest niezłym rozwiązaniem?
Ale to takie hipotetyczne gdybanie oczywiście.
Taki myk można by wykonać tylko parę razy, później już ludzie zaczęliby kojarzyć fakty. Ale - prawdę powiedziawszy - na tyle bo to nam małym namąciło w głowach - że może następnym razem - jeśliby rzeczywiście się z czegoś wyprzedawali, otrzymaliby za to tylko wyższą cenę.
Czyli jednak taki myk można by robić dużo razy, bo i tak częściej po komunikatach wyprzedawaliby się naprawdę, a inwestorzy indywidualni walczyć z rachunkiem prawdopodobieństwa za bardzo by nie chcieli.
Podsumowując, mam nadzieję, że nasze "Towarzystwa" takich cyrków nie robią. Strasznie by to nam utrudniło życie, nieprawdaż?
Pod paragraf chyba by się to łapało, ale jakoś by z tego wybrnęli pewnie (nie do udowodnienia).
Czyli jeśli dokupią teraz 1,99 punktów procentowych (

) akcji, nie dowiemy się prawdy, ale jeśli więcej, spiskowa koncepcja się potwierdzi.
Żeby nie było niedomówień - za bardziej prawdopodobne uważam, że będą dalej pomalutku sprzedawać. Ale co, w tej sytuacji będą nas co chwila informować o jakichś groszach?