PARTNER SERWISU
nmyjxpyw
550 551 552 553 554

Kiedy szczyt hossy?

cad_man
0
Dołączył: 2011-07-29
Wpisów: 1 159
Wysłane: 18 września 2013 22:58:08
Wydaje się, że w najbliższych kilku sesjach (nie liczę jutrzejszej bo będziemy po zielonej stronie) dowiemy się jak rynek realnie będzie wyceniał w perspektywie kilku miesięcy naprzód dzisiejszą decyzję - a co do tego już takiej pozytywnej pewności (przynajmniej ja) nie mam (choćby biorąc pod uwagę powiedzenie: kupuj plotki sprzedawaj fakty)
Byki i niedźwiedzie mają swoje miejsce przy stole, a tylko osły zostają o suchym pysku...
Przyglądaj się jak upór walczy z oporem a zawziętość ze wsparciem - na końcu dołącz do wygranych i zarabiaj

buldi
0
Dołączył: 2009-02-21
Wpisów: 5 068
Wysłane: 18 września 2013 23:09:58
Wydaje mi się że problemy mogą zacząć się już jutro.
A dlaczego?
Ano dlatego, że forex zareagował o wiele gwałtowniej niż amerykański S&P.
Wiem, tak przeważnie nadreaktywnie reaguje, ale to może dodatkowo prowokować zagranicę do realizacji zysków na słabszych rynkach w pierwszej kolejności, a nasz banan jest właśnie w pierwszej kolejności.

lesgs
38
Dołączył: 2012-07-19
Wpisów: 907
Wysłane: 18 września 2013 23:34:06
Mam szereg własnych przemyśleń dotyczących działań Fedu.

Po pierwsze, uważam, że jednym z głównych celów Fedu w walce z kryzysem było niedopuszczenie do upadku prywatnych (w USA) funduszy i planów emerytalnych. Ich upadek mógłby postawić USA na skraju bankructwa. Przyznaję, ze Fed tu się popisał i tragedii zapobiegł. To co mogłoby się stać ilustruje dobrze przykład upadku Enronu, w trakcie którego oszczędności emerytalne straciło tysiące ludzi.

Druga sprawa to inflacja. Miary inflacji nie uwzględniające rynków giełdowych w USA (60-70%? gospodarki) są zwyczajnie nieprawdziwe. Nie to co u nas, gdzie GPW stanowi niewielki ułamek i inflację można liczyć tradycyjnymi miarami. Stwierdzenia B.B. (kiedyś oznaczało to Brigitte Bardot) o łagodnym zachowaniu się inflacji są zwykłą bajką, bo jak nagle wszyscy się zorientują, że koniec pompowania jest bliski, to zalew Dolarów z realizacji zysków musi podwyższyć ceny towarów w USA zgodnie z tradycyjnymi zasadami podaży i popytu. Zasady ekonomii w dalszym ciągu obowiązują i żadne zaklinanie rzeczywistości przez B.B. tego nie zmieni. QE (kiedyś oznaczało to transatlantyk Queen Elisabeth) nie może być neutralne, choćby nie wiem co mówić. Wpompowano w gospodarkę już ponad 1 bilion USD i nadal jest tak słaba, że nie można tego przestać?

Moje wnioski są następujące. Hossy zawsze trwają dłużej niż jest to przewidywane. Ta (oczywiście w USA) również będzie taka. Jak każda hossa, skończy się. Jak? Otóż jest jedna wspaniała książka, opisująca hiperinflację w Niemczech - Adam Fergusson, "When Money Dies". Ówczesny Prezes Narodowego Banku Niemiec Rudolf Havenstein wyrażał przekonanie, że drukując marki zwiększa konkurencyjność przemysłu, gwarantuje pełne zatrudnienie. Havenstein uważał, że podaż pieniądza nie ma żadnego związku z poziomem cen i kursem walutowym. Uważał, że rynek sam wszystko wyreguluje. Umarł z tym przekonaniem i dopiero wtedy można był zaradzić tym wszystkim szkodom, jakie spowodował. Czy niektóre z tych tez nie wydają się znajome? Czas pokaże.

Ciekaw jestem, w jakim stopniu odbije się to na naszym rynku. Uważam, że najbliższe napędzane optymizmem wzrosty zostaną wykorzystane do dystrybucji akcji. Październik może być ponury.


Ann
Ann
0
Dołączył: 2012-04-11
Wpisów: 703
Wysłane: 18 września 2013 23:42:46
buldi napisał(a):
Ann - cieszy mnie Twoje optymistyczne podejście.
Fajnie że nie wszyscy są takimi malkontentami jak ja.
Jest ciekawiej. Angel

Mam trzy pytania odnoszące się do dzisiejszej inwazji pozytywów w wykonaniu nie tylko FED ale i Białego Domu:
Ile czasu zyskaliśmy?
O ile teoretycznie rynek wyprzedza - powinien wyprzedzać rzeczywistość (coraz bardziej wirtualną)?
i
Jak często pierwsze rynkowe reakcje na tak teoretycznie istotne wieści bywają mylące?


No prawda, większość z Was to faktycznie pesymiści.
Spróbuję odpowiedzieć na Twoje pytania :

Ad.1 Są dwie opcje. Jeśli plan Bena się powiedzie, to mamy bardzo dużo czasu, jeśli nie, to na wiosnę może być tragedia. Na co liczy Ben ? Będzie pompował kasę, dopóki gospodarka sama nie zatrybi. Czy zatrybi ? Trudne pytanie, niemniej jednak pojawia się drugie pytanie. Czy hossa w USA jest spowodowana samym tylko pompowaniem kasy czy być może wynikiem oczekiwanych rezultatów tego pompowania ? Ja tego nie wiem ...

Ad.2. Wg. literatury giełda wyprzedza rzeczywistość o 2-3 kwartały.

Ad.3. Ano często ( patrz ostatnia reakcje po decyzji w sprawie ofe ), ale nie zawsze...

Warto przeczytać w całości artykuł z SW z 2008 roku...

Cytat:
Inwestorzy patrzą zatem w przód i to nie na wskaźniki z minionego roku, tylko na spodziewane zyski w roku nadchodzącym. I sprzedają akcje wiedząc, że firmy będą tracić, czyli ich wartość będzie spadać. Postronnemu obserwatorowi w zorientowaniu się o tym niewiele pomagają także wskaźniki makroekonomiczne (o konsumpcji czy produkcji), gdyż mimo że podawane z mniejszym opóźnieniem i częściej niż raporty kwartalne, także podsumowują minione okresy. Są jednak mocno oderwane od zyskowności firm, na którą niełatwo znaleźć przełożenie ze wskaźnika makro. Inwestorzy nie siedzący w danym biznesie nie wiedzą, gdzie jest break even point w tym czy innym modelu biznesowym i czy spadek popytu o powiedzmy 10% już wpędza firmę w straty, czy jeszcze nie.

Podobnie, giełdy powinny pierwsze zareagować wzrostem, gdy zaczną się odbudowywać fundamenty spółek. Dlaczego? Zarządzający i współwłaściciele pierwsi wyczują zyski, zanim je nawet zauważą, a dopiero po wielu miesiącach pojawią się one w sprawozdaniach spółek. Przez ten czas w gazetach wciąż będzie widać wysokie bezrobocie i niską konsumpcję. Lecz gdy rynek dowie się, że wracają zyski, okaże się, że ceny akcji już od dłuższego czasu rosną. I tak do następnego szczytu. Jak wysoko on będzie i jak długo potrwają wzrosty, nie zależy już jednak od nikogo konkretnego, tylko po prostu od koniunktury.


www.stockwatch.pl/artykuly/pos...

Ann
Ann
0
Dołączył: 2012-04-11
Wpisów: 703
Wysłane: 18 września 2013 23:54:40
No i proszę :

Cytat:
Giełdy w Nowym Jorku, które wcześniej traciły, wystrzeliły w górę i zanotowały nowe historyczne szczyty na wieść o tym, że Fed wbrew obawom rynku nie zdecydował się na ograniczenie skupu aktywów.


www.parkiet.com/artykul/7,1339...

lesgs
38
Dołączył: 2012-07-19
Wpisów: 907
Wysłane: 19 września 2013 00:13:22
@Ann

Cieszę się razem z tobą. W końcu USA na to zasłużyły. Mają największy na świecie kanion, największą na świecie piramidę to i szczyty indeksów powinny należeć do ich.

Sądzę, że ich radość udzieli się nam jutro - może nawet o 2%. Jednak B.B. dodrukowuje Dolary, a nie Złotówki, i prędzej niż później przeważający wpływ na nasze notowania będą miały nasze problemy. Jakbym inwestował w USA, to moja radość byłaby bezwzględna.

bankrucik
141
Dołączył: 2011-03-26
Wpisów: 4 899
Wysłane: 19 września 2013 01:03:53
jeśli rewolucja energetyczna ( tani gaz i ropa łupkowa) nie pomoże i nie zneutralizuje części zagrożeń związanych z drukiem dolarów to będzie kiepsko i wtedy USA grają vabank an drugą sytuację... albo się uda i dzięki inflacji przerzucą za granicę koszt drukowania dolarów i zadłużenia.... albo rozpierniczą własną strukturę społeczną i gospodarkę....


Brak kary w przeszłości rozzuchwala na przyszłość..

teraz również na twitter.com

Szutnik
153
Dołączył: 2011-10-30
Wpisów: 1 886
Wysłane: 19 września 2013 08:18:01
Jestem już nudny, powtarzając po raz 149 to, co poniżej, ale te opowieści o drukowaniu USD i wielkiej inflacji jako konsekwencji niemal zawsze mnie do tego sprowokująAngel

1. Absolutna podstawa: FED "drukuje" nowy kredyt nie banknoty!

2. Z pkt 1 wynika, że aby móc to robić musi znaleźć "nowego głupiego", który się bardziej zadłuży.
W tej chwili owym "głupim" jest głównie państwo. Gospodarstwa domowe są zadłuzone po uszy i ani myślą brać nowy kredyt na jakąś większą skalę, przemysł nie widzi sensu zadłużania się(nadmiar mocy produkcyjnych)i śpi na górze gotówki.

3. Aby pojawiła się inflacja CPI, banki komercyjne muszą wpierw znacząco zwiększyć akcję kredytową (przekazać ten kredyt od FED dalej). Komu? Gospodarstwom, już uginającym się pod ciężarem długów nieruchomościowych i kart kredytowych? Przemysłowi, śpiącemu na górze pieniędzy w oczekiwaniu na ruszenie popytu? Zwiększenie akcji kredytowej będzie poważnym sygnałem końca kryzysu - do tego momentu mamy jeszcze lata, nawet w "przodujących" w kryzysie USA!

4. Spłacanie kredytów (delewarowanie się) przez sektor prywatny działa deflacyjnie! Gdyby FED nie "drukował" dominującą tendencją byłaby Deflacja - gdy sektor prywatny (jako całość, czyli gospodarstwa + przemysł)więcej spłaca niż pożycza, mamy spadek agregatów pieniężnych czyli w konsekwencji "wzrost ceny pieniądza" względem towarów, (albo spadek cen towarów).
FED powstrzymuje Deflację, "zadrukowywując ją". To Deflacja a nie Inflacja jest teraz głównym zagrożeniem!!!! I będzie nim do czasu spłacenia znaczącej części zadłużenia przez sektor prywatny!!!

5.Deflacja nie jest problemem w normalnych warunkach. To fajnie płacić mniej w sklepie. Problemem jest, gdy warunki nie są normalne, tak jak teraz. A nie są normalne z racji olbrzymiego zadłużenia.
Gdy przedsiębiorca dostaje mniej za swój towar, tnie koszty, w tym i płace pracowników. W silnej deflacji robią tak wszyscy i to mocno, a tymczasem pracobiorcy mają swe długi do spłacenia i tych długów nikt równolegle nie obcina....
Spróbuj spłacać taki sam dług, gdy stopniowo tną ci dochody - droga do bankructwa otwarta, prawda? A co się stanie, gdy będzie setki tysięcy takich bankructw gospodarstw indywidualnych? Gospodarstwa domowe są zadłużone po uszy...
No właśnie - to jest ten czarny scenariusz, którego chce uniknąć FED - ten scenariusz to Zapaść Deflacyjna, którą w dużym uproszczeniu tu opisałem.
Kryzysy wynikające z nadmiernego zadłużenia zawsze mają w tle charakter deflacyjny - patrz Wielki Kryzys 1929-33, gdzie właśnie doszło do Zapaści Deflacyjnej

6. Z tego wszystkiego jest jeden istotny wniosek - nie będzie znaczącej inflacji CPI bez zwiększenia akcji kredytowej dla sektora prywatnego. Aby do tego doszło albo gospodarstwa muszą spłacić swe olbrzymie zadłużenie i odzyskać normalną zdolność kredytową (za ile lat??? bo to na pewno nie kwestia miesięcy!!!), albo musi nowa ruszyć rewolucja technologiczna na taką skalę, by przedsiębiorstwa na tempo wymieniały park maszynowy, godząc się z ostrym braniem kredytu, by nie zostać w tyle za unowocześniającą się konkurencją.

Nawiasem mówiąc, osobiście chciałbym zobaczyć ten wzrost inflacji z drugiego powodu (rewolucja technologiczna) jak najprędzej - to będzie dowód, że kryzys się naprawdę skończył i popyt "przeskoczył" problem zadłużenia na trwale!. Ba - ja się o to modlę.
"Kupuj akcje, ilekroć zobaczysz na wykresie Wiewiórkę, siedzącą na ramieniu Clowna. To się nazywa Analiza Techniczna" - Dilbert (Scott Adams) :-)

lesgs
38
Dołączył: 2012-07-19
Wpisów: 907
Wysłane: 19 września 2013 10:10:15
@Szkutnik
Twoje rozumowanie jest logiczne. Opiera się jednak na założeniu, że mamy do czynienia z kryzysem podobnym do tego, który wystąpił w latach 1929-33. Wtedy jednak gospodarstwa domowe nie były wszystkie tak mocno zadłużone, giełda w USA nie była tak wszechobecna (chociażby poprzez plany emerytalne), rynki finansowe nie były tak złożone. Fed wtedy mógł też obawiać się powtórzenia niedawnego scenariusza inflacyjnego z Niemiec. Są to odmienne warunki wyjściowe.

Zakładasz też, że zadłużone po uszy gospodarstwa domowe najpierw muszą spłacić swoje zadłużenie, co przy niezmiennych płacach staje się trudne, ale pieniądze przeznaczone – według ciebie - na to i na akcję kredytową przez Fed nieoczekiwanie nie stymulują zachowań ekonomicznych gospodarstw domowych, ale są dalej inwestowane w aktywa. Nie rośnie akcja kredytowa, wiec dodatkowe środki wraz z tymi, które śpią w przemyśle, stają się przedmiotem obrotu finansowego. Wtedy rysuje się scenariusz – banki tamte długi spiszą na straty, i banki zarobią na swoje inaczej. Albo, zamiast spłacać długi inwestujemy w aktywa, bo zyski z inwestycji pozwolą nam łatwiej spłacić długi. Albo, po jakimś czasie ustawowo umorzymy długi i powrócimy do sytuacji wyjściowej ale strat nie będzie bo inwestycje w aktywa je skompensują. Fed nie ma kontroli nad tym, do czego wykorzystane będą pompowane środki. Dlatego, zamiast stymulować gospodarkę poprzez wywołanie umiarkowanej inflacji, cały nawis inflacyjny ukrywa się w aktywach, akcjach, itp. Dlaczego – bo tak jest łatwiej. Po co tworzyć złożone organizacje udzielające kredytów z badaniem zdolności kredytowej etc. skoro wystarczy te same środki zainwestować np. na giełdzie. Wystarczy 10 dobrych traderów zamiast setek ludzi. To wynik wybujałego indywidualizmy i prywaty w USA.

Twój scenariusz zakłada dobrowolne podjęcie przez prywatne instytucje finansowe USA odpowiedzialności za gospodarkę całego państwa. Jednak ważniejsze są zyski i własne, indywidualne dobro. Tak zostało ukształtowane społeczeństwo USA i tych cech nie da się łatwo zmienić. Vide próby wprowadzenia powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych w USA. Terroryzm też przestał być jednoczącym straszakiem. Zauważ, że w ostatnich latach zamachy i strzelaniny były dziełem ludzi mających obywatelstwo USA.

To mogła by zmienić rewolucja społeczna na równi z jakimś przełomem technologicznym.

Szutnik
153
Dołączył: 2011-10-30
Wpisów: 1 886
Wysłane: 19 września 2013 10:46:08
@ lesgs

Cytat:
Opiera się jednak na założeniu, że mamy do czynienia z kryzysem podobnym do tego, który wystąpił w latach 1929-33.


A nie mamy? Drobne porównanie - całkowite zadłużenie wszystkich podmiotów w USA w 1929 295% PKB, w 2008 332% PKB...

Cytat:
Wtedy jednak gospodarstwa domowe nie były wszystkie tak mocno zadłużone


Były, były. Olbrzymie i powszechne pożyczki na rozwój gospodarstw rolnych, które to gospodarstwa załatwiła "Dust Bowl" (wywiewanie ziemii ornej) i w efekcie masz plajtę. Dodaj do tego plajty zadłużonych przedsiębiorstw (dziś o wiele mniej zadłużonych) i giełdę, gdzie drobni grali "na depozytach" (czyli brali akcje na nawet 10krotny kredyt w stosunku do środków własnych)

Cytat:
Zakładasz też, że zadłużone po uszy gospodarstwa domowe najpierw muszą spłacić swoje zadłużenie

To warunek podstawowy powrotu popytu ze strony tej grupy. Będziesz brać nowe kredyty, gdy stare cię gniotą? Jednostki tak, ale czy masy tak zrobią?

Cytat:
Wtedy rysuje się scenariusz – banki tamte długi spiszą na straty, i banki zarobią na swoje inaczej.


Nie zarobią inaczej, bo same mają problemy. Po cofnięciu Glass -Steagall banki ochoczo spekulowały pieniędzmi z wkładów (w dużym uproszczeniu) i obecnie ich księgi są w fatalnym stanie, bo to w dużej części były kompletnie niepłynne derywaty tzw. Level 3. Gdyby nie były w takim stanie, kto zawieszałby wycenę instrumentów wg mark-to market?
Banków nie stać na "spisanie długów na straty", jak sugerujesz.

Cytat:
Dlatego, zamiast stymulować gospodarkę poprzez wywołanie umiarkowanej inflacji, cały nawis inflacyjny ukrywa się w aktywach, akcjach, itp


Pudło - znacząca część tych pieniędzy, pożyczonych przez FED...zaraz wraca na rachunki w FED, oprocentowane na 0,25% rocznie. Dzięki temu banki zachowują "techniczną wypłacalność" czyli wielkość ich strat nie przekracza wartości aktywów własnych.
Część rzeczywiście idzie w obrót na rynkach finansowych, ale głównie w...obligacje. Akcje to tylko nieiwelki procent z tego.

Cytat:
Po co tworzyć złożone organizacje udzielające kredytów z badaniem zdolności kredytowej etc. skoro wystarczy te same środki zainwestować np. na giełdzie. Wystarczy 10 dobrych traderów zamiast setek ludzi. To wynik wybujałego indywidualizmy i prywaty w USA.


Pomieszanie z poplątaniem. Poczytaj sobie co to takiego Primary Dealers i Discount Window w FED i kto i na jakiej zasadzie dostaje do ręki "pieniądze z QE". Na razie budujesz hipotezy, nie mające pokrycia w rzeczywistości.

Cytat:
Jednak ważniejsze są zyski i własne, indywidualne dobro.


Najwyraźniej Ty wszystko, co zarobisz, zaraz rozdajesz ludziom na ulicy...Angel
Zachowujesz się od nich znacząco inaczej? Jeśli tak głęboki pokłon i czapki z głów.

Cytat:
Albo, po jakimś czasie ustawowo umorzymy długi i powrócimy do sytuacji wyjściowej


Nie rozumiesz, że Twój dług jest zarazem czyimś kredytem, udzielonym Tobie, a to jak dwie strony tej samej monety, jedna bez drugiej nie istnieje. Umorzenie długu = umorzenie kredytu. Ktoś to musi sfinansować, ująć w swych księgach stratę (bo mu nie zapłacisz) itd.
Umarzając komuś długi, pogarszasz sytuację tego, kto mu pożyczył.
Umarzając ludziom długi musisz jednocześnie dawać pieniądze bankom, aby się nie przewróciły...
"Kupuj akcje, ilekroć zobaczysz na wykresie Wiewiórkę, siedzącą na ramieniu Clowna. To się nazywa Analiza Techniczna" - Dilbert (Scott Adams) :-)


bankrucik
141
Dołączył: 2011-03-26
Wpisów: 4 899
Wysłane: 19 września 2013 11:15:14
@ Szutnik te drukowane "kredyty" jednak wypływają na gospodarke.... ceny nieruchomości rosną... ceny akcji rosną... a inflacja CPI nie rośnie bo tam się właśnie ujawnia pośredniobinky postęp technologiczny i spadające ceny surowców łupkowych.... a dodatkowo bezrobocie nie spada bo większość ludzi potrafi zrobić prostą pracę, tylko prostą pracę.. a tą prostą pracę zastępuje postęp techniczny.....mamy wzrost popytu na specjalistów ale 80% ludzi specjalistami żadnymi nie zostanie ze względu na ograniczenia umysłowe albo w wykształceniu.... dodatkowo mamy deflację cen pracy... prostej pracy..

i się robi problem....społeczny

masz rację, że FED boi się deflacji i z nią walczy... tu się zgadzam... jak deflacja przestanie być problemem to dzięki inflacji będą próbowali "eksportować" część swoich problemów.. i załatwią 2 tematy za jednym zamachem.... tylko ja się zastanawiam czy im się to uda... bo po prostu ten problem wynika z postępu technologicznego.. w dużej części ( deflacja wynagrodzeń a przez to ograniczenie popytu na towary pomimo ogólnego spadku ich ceny)


Brak kary w przeszłości rozzuchwala na przyszłość..

teraz również na twitter.com
Edytowany: 19 września 2013 11:19

Salak
2
Dołączył: 2012-10-31
Wpisów: 565
Wysłane: 19 września 2013 21:22:08
@Szutnik
troche tego nie rozumiem, wiec musze Cie pociagnac za jezyk binky
Szutnik napisał(a):


1. Absolutna podstawa: FED "drukuje" nowy kredyt nie banknoty!

2. Z pkt 1 wynika, że aby móc to robić musi znaleźć "nowego głupiego", który się bardziej zadłuży.
W tej chwili owym "głupim" jest głównie państwo. Gospodarstwa domowe są zadłuzone po uszy i ani myślą brać nowy kredyt na jakąś większą skalę, przemysł nie widzi sensu zadłużania się(nadmiar mocy produkcyjnych)i śpi na górze gotówki.
.....
Problemem jest, gdy warunki nie są normalne, tak jak teraz. A nie są normalne z racji olbrzymiego zadłużenia.
....
Spróbuj spłacać taki sam dług, gdy stopniowo tną ci dochody - droga do bankructwa otwarta, prawda?


Ad 1. podobno "money is debt and debt is money", wiec jest tu jakas fundamentalna roznica?
Ad 2. "W tej chwili owym "głupim" jest głównie państwo"...czyli kto, skad pasntwo ma pieniadze?
chyba z podatkow od obywateli i biznesu, inaczej chyba nie wyczaruja (a moze Ben moze Think )...
wiec logicznie na to patrzac, panstwo dalej zadluza obywateli (bo biznes mozna zamknac albo przenies i tyle, a obywatel panszczyzne musi odrobic).
Wiec jak panstwo bedziech chcialo (a podobno ameryka nie zawiedzie swoich kredytorow, jak juz to obama powtarzal wielokrotnie) splacic ten powiekszajacy sie dlug, to musi wiecej pieniedzy sciagnac z obywateli jak i z biznesu...a przciez oni nie chca tego robic, bo to niby zabija gospodarke to raz, a dwa skad maja wiecej od ludzi wyciagnac jak ludzie nie maja wiecej (tj. znaczna wiekszosc nie ma, a 1% sie plawi jak nigdy, ale oni placa najnizsze podatki hehe) i sa zadluzeni po uszy?...wiec odwrocmy ta sytuacje ktora przedstawiles : "Spróbuj spłacać taki sam dług, gdy stopniowo tną ci dochody", na "Spróbuj spłacać powiekszajacy sie dług, gdy dochody pozostaja mniejwiecej stale" (bo jezeli gospodarstwa sa zadluzone po uszy i nie chca zaciagac dalej, bezrobocie drastycznie nie spada, to skad ma byc niby wiecej pieniedzy w budzecie?)...czy to nie jest rowniez otwarta droga do bankructwa?
nie wiem, ekonomista nie jestm, tak tylko dywaguje....
inna opcja jest obciecie wydatkow co obecnie ameryka robi (sequestration tak?), ale to tez ma wymierne konsekwencje w gospodarce bo panstwo mniej wydaje i niby nie stymuluje gospodarki - nie ma kasy na sypiace sie infrastruktura, nastepuje obciecie wydatkow na edukacje, na ich obronnos jak oni to mowia, mniejsza pomoc socjalna itd...to sa mniejsze pieniadze w realnej gospodarce tak czy nie? wiec w moim prostym rozumowaniu, nie moge doscj kto i kiedy splaci ten kredyt, i kiedy niby "warunki ktore nie są normalne, tak jak teraz", sie znormalizuja i wyjdzie to wszystko na prosta...

pozdrawiam

kasztan
0
Dołączył: 2013-08-31
Wpisów: 205
Wysłane: 19 września 2013 22:26:26
A ja proszę o wytłumaczenie jednej kwestii. Muszę to sobie uporządkować. Pieniądze, które FED przekazuje instytucjom finansowym w zamian za skupywane od tych podmiotów obligacje, trafiają na konta tychże instytucji finansowych. Tak się dzieje co miesiąc od roku w kwocie 85 mld USD. Ok, sprawa jasna. Instytucje te zamiast udzielać podmiotom gospodarczym kredytów, nie rozpoczynają akcji kredytowej. Dlaczego? Przecież mają na to kapitał. Same gromadzenie pieniędzy jest bez sensu, żeby się rozwijać, należy inwestować. Co ma być impulsem do tego, aby te pieniądze, poprzez udzielone kredyty, trafiły na rynek, tj. do przedsiębiorstw?

Szutnik napisał wyżej, że przemysł śpi na górze pieniędzy. Tzn., że nie wszyscy potrzebują tych pieniędzy, które są w rękach instytucji finansowych, mających udzielać przemysłowi kredytu. Czyli, są firmy, które mają kasę, ale nie inwestują, ponieważ czekają na popyt. Skąd ma się pojawić popyt na produkty, skoro gospodarstwa domowe są zadłużone? Odpowiadam sobie tak, że aby pojawił się popyt, musi spaść bezrobocie, bo konsumenci muszą mieć kasę na wydatki i w pierwszej kolejności spłatę pierwotnie zaciągniętych kredytów. Z kolei, żeby spadło bezrobocie, firmy muszą zacząć inwestować i tworzyć nowe miejsca pracy. Nie robią tego, pomimo, że mają gotówkę. Dlaczego?

Cały program QE polegać miał na walce z potencjalną deflacją. Wiele osób krytykuje Bernanke za to, że rozpoczął ten program. No ale co jeszcze w takim razie może zrobić FED, aby wesprzeć gospodarkę? Czy nie za wiele krytyki skierowanej pozostaje w stronę FEDU, zamiast do polityków, których zadaniem jest tworzenie warunków dogodnych do prowadzenia interesów i rozwijania przedsiębiorczości w społeczeństwie. Np. poprzez racjonalną i przyjazną politykę fiskalną? Pieniądze Fedu nie rozwiążą przecież problemów fiskalnych, nie wyręczą państwa w jego zadaniach.

Podsumowując, popyt pojawi się wtedy, kiedy konsumenci będą mogli spłacać swoje kredyty i mieć nadwyżkę w postaci środków na wydatki. Co zatem należy zrobić, aby zadłużeni konsumenci mogli spłacić zobowiązania? Stworzyć nowe miejsca pracy. Ale jak tego dokonać, skoro firmy nie inwestują albo nie robią tego w takim zakresie, na jaki jest zapotrzebowanie, usprawiedliwiając się tym, że nie ma popytu? A więc, jak z tym walczyć?

lesgs
38
Dołączył: 2012-07-19
Wpisów: 907
Wysłane: 19 września 2013 23:02:59
W jakiś sposób działania Fedu przypominają błędne koło. Dlatego, że nie widać końcowego rozwiązania. Dość proste byłoby zwyczajnie spisać pieniądze nie do odzyskania na straty. Nawet płacąc bankom i instytucją finansowym za umorzenie zadłużenia lub jego większej części zamiast kolejnych QE. Wtedy zaczynamy od nowa z czystą kartą. Ale, czy mogą na to zgodzić się duże instytucje finansowe USA? Wątpię. Wymagałoby to całkowitej zmiany paradygmatu społeczeństwa USA i wstrzymało rozwój gospodarczy (oni rosną na obrotach i kredycie).

Dla mnie B.B. powiedział wyraźnie - to co robię nie za bardzo działa, ale teraz nie mam innego wyjścia.

Salak
2
Dołączył: 2012-10-31
Wpisów: 565
Wysłane: 19 września 2013 23:16:32
a to jeszcze tak wpadlo w oko, dla rozluznienia atmosfery ;)
"Krótki kurs systemu monetarnego" salute
www.martinlechowicz.com/?p=blo...{%2210202104093793724%22%3A562544933810733}&action_type_map={%2210202104093793724%22%3A%22og.likes%22}&action_ref_map=[]

ja sie w tym wszytskim juz gubie Eh?

buldi
0
Dołączył: 2009-02-21
Wpisów: 5 068
Wysłane: 20 września 2013 08:07:23
Dobre thumbright

buldi
0
Dołączył: 2009-02-21
Wpisów: 5 068
Wysłane: 20 września 2013 21:31:37
Ann napisał(a):

...........Generalnie, jeśli chodzi o OFE i inne poczynania naszego rządu, to czuję się tak, jak to pięknie buldi napisał parę postów wyżej :

Cytat:
"Czuję się jak bym był ogoloną do zera owcą, która może tylko beczeć i czekać aż jej wełna odrośnie"



Ja tylko w kwestii formalnej, chciałbym dodać, że powołałem się na cytat WD sprzed ok 5 lat.
Nie do końca dokładny, bo nie znalazłem go już w tych tysiącach stron, ale w takiej formie w jakiej utkwił w mojej pamięci. Angel
Edytowany: 20 września 2013 21:33

lesgs
38
Dołączył: 2012-07-19
Wpisów: 907
Wysłane: 22 września 2013 09:31:06
Do @Szkutnik
Trudno mi się odnieść na raz do wszystkich twoich uwag, nie mam też na to zbyć wiele czasu. Nie mniej, jedna z nich wydała mi się szczególnie istotna i świadcząca o różnicach pomiędzy kryzysem w USA obecnie i w latach trzydziestych.

Twój Cytat 1:
Opiera się jednak na założeniu, że mamy do czynienia z kryzysem podobnym do tego, który wystąpił w latach 1929-33.

Twoja Uwaga 1:
A nie mamy? Drobne porównanie - całkowite zadłużenie wszystkich podmiotów w USA w 1929 295% PKB, w 2008 332% PKB...

Twój Cytat 2:
Wtedy jednak gospodarstwa domowe nie były wszystkie tak mocno zadłużone

Twoja Uwaga 2:
Były, były. Olbrzymie i powszechne pożyczki na rozwój gospodarstw rolnych, które to gospodarstwa załatwiła "Dust Bowl" (wywiewanie ziemi ornej) i w efekcie masz plajtę. Dodaj do tego plajty zadłużonych przedsiębiorstw (dziś o wiele mniej zadłużonych) i giełdę, gdzie drobni grali "na depozytach" (czyli brali akcje na nawet 10krotny kredyt w stosunku do środków własnych)

Otóż:

Według artykułu „Household Debt and Economic Recovery Evidence from the U.S. Great Depression” EHES WORKING PAPERS IN ECONOMIC HISTORY | NO. 36, http://ehes.org/EHES_No36.pdf.

„Household indebtedness more than doubled in the 1920s, from 15 percent of GDP in 1920 to 32 percent of GDP in 1929”

Według obecnych danych z en.wikipedia.org/wiki/Househol... wskaźnik ten osiągnął wartości szczytowe w 2007 (ok. 92%) i obecnie nieco spadł do ok. 85%.

Z kolei liczba gospodarstw domowych według tabeli U.S. Households by Size, 1790–2006 www.infoplease.com/ipa/A088423... wrosła z ok. 35 Mln w 1930 r. do 114,4 Mln w 2006 r.

Same te dane wskazują, że sytuacja gospodarstw domowych w USA jest obecnie znacznie poważniejsza w wielkość i powszechność tego zadłużenia mogą wskazywać na inny charakter obecnego kryzysu. Sama kwota całkowitego zadłużenia zrobiła się astronomiczna, nawet uwzględniając realną wartość Dolara w obu datach.

Twoje uwagi dotyczące zadłużenia wszystkich podmiotów i gry na depozytach (nb. typowe dla obecnego kryzysu, gdzie brokerzy dopuszczali lewary nawet 20:1) potwierdzają jedynie wielką rolę jaką odgrywa w gospodarce USA giełda i ułomności danych pomijających dane giełdowe.

Inna uwaga dotyczy „Dust Bowl”. Dotyczyła ona tylko terenów Teksasu i Oklahomy, tzw. „Panhandles”. To była klęska o rozmiarach setek tysięcy ludzi i uwieczniona powieściami i filmami. Była to epopeja, ale dla gospodarki USA miała znaczenie tylko lokalne. Ponadto miało to miejsce począwszy od 1933 r. do 1940 r. a nie u progu Wielkiego Kryzysu. Największy wskaźnik upadłości gospodarstw rolnych w USA w okresie Wielkiego Kryzysu (>3%) wystąpił w Stanach Minnesota, Wisconsin i w obu Dakotach. Nie dysponuję tu odnośnikiem, ale widziałem mapę USA z zaznaczeniem takiego wskaźnika dla wszystkich Stanów. Warto podkreślić, że gospodarstwa z terenu „Panhandles” to tereny bardzo ubogie i jeszcze dzisiaj odznaczające się niskimi wskaźnikami dochodów ludności. Zapewne niewiele z tych gospodarstwa w ogóle miało zdolność kredytową. Dlatego traktuję odwołanie się w dyskusji do tego elementu jako posłużenie się znanym i epatującym faktem do próby udowodnienia niezwiązanej z tym tezy, bazując na wrytych w pamięć sztampowych skojarzeniach. To jest interesujące od strony psychologicznej, ale skutki klęski „Dust Bowl” zostały wzmocnione kryzysem, ale nie stanowiły jego elementu sprawczego. Wybacz.
Edytowany: 22 września 2013 09:33

Ann
Ann
0
Dołączył: 2012-04-11
Wpisów: 703
Wysłane: 23 września 2013 23:03:16
Cytat:
Indeks małych spółek najwyżej od pięciu lat


www.parkiet.com/artykul/7,1340...

@lesgs

Być może po rozszerzeniu głównego indeksu ( Wig30 ) i tam tą hossę zobaczysz wave

@Szutnik pisze :

Cytat:
Nawiasem mówiąc, osobiście chciałbym zobaczyć ten wzrost inflacji z drugiego powodu (rewolucja technologiczna) jak najprędzej - to będzie dowód, że kryzys się naprawdę skończył i popyt "przeskoczył" problem zadłużenia na trwale!. Ba - ja się o to modlę.


Takie moje małe pytanko. Hossa w Stanach trwa już jakiś czas, czy wiążesz ją z jakąś konkretną "rewolucją technologiczną" ?

lesgs
38
Dołączył: 2012-07-19
Wpisów: 907
Wysłane: 24 września 2013 08:16:02
@Ann

Ciekawy jest wykres w dzisiejszym Parkiecie. Porównuje on notowania WIG20 i WIG30 od początku roku. Poziom uzyskiwany przez WIG30 różni się od tego na WIG20 - jest przesunięcie notowania punktowego ku górze. Natomiast zachowanie się obu indeksów jest bardzo podobne, co może wskazywać na nadal dominującą rolę najwyżej kapitalizowanych spółek na GPW - a te reprezentują raczej sektory tradycyjne. W publikacji znalazł się taki passus:

"Gdyby WIG30 funkcjonował do początku roku, straciłby około 1%. WIG20 spadł w tym czasie o prawie 7%. Różnica wynika z faktu, ze do WIG30 dołączyły spółki, które wcześniej były motorem napędowym WIG40."

Otóż 10 nowych spółek waży w WIG30 tylko 13,7% (moje obliczenia na podstawie tabeli opublikowanej przez GPW w prezentacji z końca lipca 2013 r.), ok. czyli 1/7 wagi indeksu. Ich wzrost musiałby być wielki, gdyby miały zrównoważyć spadki WIG20 od początku roku. Dlatego sądzę, że różnica bierze się bardziej ze zmian metodologii obliczania indeksu niż wpływu nowych spółek.
Obliczyłem, że pierwsze osiem spółek w WIG30 waży ok. 62% (dziewiąty na liście jest nowy w indeksie LPP z 3,5% - z tej samej tabeli).

Dlatego do możliwości zobaczenia hossy w poprzednich notowaniach podchodzę ostrożnie. W sumie niewiele się zmieniło. Proste obliczenie wskazuje, że gdyby nowe spółki miały wygenerować hossę, to na każdy 1% wzrost indeksu musiałyby wzrosnąć o ok. 7% przy braku zmian pozostałych spółek. To mało prawdopodobne; może gdyby nagle nasz wzrost gospodarczy powrócił do 5-6% rocznie.

Użytkownicy przeglądający ten wątek Gość


550 551 552 553 554

Na silniku Yet Another Forum.net wer. 1.9.1.8 (NET v2.0) - 2008-03-29
Copyright © 2003-2008 Yet Another Forum.net. All rights reserved.
Czas generowania strony: 1,715 sek.

qtipnjwu
lvtodejz
fbxhzsye
Portfel StockWatch
Data startu Różnica Wartość
Portfel 4 fazy rynku
01-01-2017 +77 078,09 zł +385,39% 97 078,09 zł
Portfel Dywidendowy
03-04-2020 +60 637,62 zł 254,44% 125 556,00 zł
Portfel ETF
01-12-2023 +4 212,35 zł 20,98% 24 333,09 zł
jmirbhqo
izhlerrq
cookie-monstah

Serwis wykorzystuje ciasteczka w celu ułatwienia korzystania i realizacji niektórych funkcjonalności takich jak automatyczne logowanie powracającego użytkownika czy odbieranie statystycznych o oglądalności. Użytkownik może wyłączyć w swojej przeglądarce internetowej opcję przyjmowania ciasteczek, lub dostosować ich ustawienia.

Dostosuj   Ukryj komunikat