# LeM | 2008-11-28 21:35 | IP: 193.239.80.*
A propos JPM
Tajemnicą poliszynela jest, że JP Morgan w czerwcu i lipcu przygotował strategię gotowca, która miała zabezpieczyć przed dalszym umocnieniem złotego. Jak wiadomo wszyscy trąbili włącznie z JPM, że złoty będzie się umacniał w związku z tym przygotowana strategia była niesymetryczna.
Brokerami tego produktu były polskie banki min in Millenium (być może również inni “doradcy finansowi” ale tego nie wiem), które kasowały prowizje za ten produkt . Jak łatwo zauważyć były zainteresowane jak największą sprzedażą. Zapewne nikomu nie przyszło do głowy wykładanie klientom jakie niesie ryzyko ów produkt, zwłaszcza, że był dość skomplikowany jak twierdzą znawcy rynku opcyjnego.
No więc banki goniły ten produkt jak komiwojażer hipoteki w Stanach dwa lata temu.
[...]
Jak się, zachował kurs złotego wszyscy wiemy. Nie wykluczone z resztą, że przy wydatnej pomocy dealing roomu JPM, który dokładnie wiedział jakie pozycje są pootwierane na opcjach walutowych bo sam je otwierał w imieniu tego stada baranów do golenia zwanego klientami.
Zabezpieczenie okazało się miną atomową, która niektóre spółki wywróci do góry nogami. [...]
Teraz najciekawsze.
JPM znając wartość strat “swoich klientów” otworzył mega pozycję na FW20. Ptaszki ćwierkają, że połowa szortów należy do nich.
Najprawdopodobniej uznał, że skala umoczenia odbije się solidnie na indeksach i kontraktach.
Dodatkowo siedzi zapewne na parach złotowych - stąd być może pożyczka 10 mld Euro dla NBPu (może jako straszak a może do aktywnej obrony waluty - zobaczymy)
Tak to wygląda rzetelność instytucji finansowej spod znaku JPM
Więcej szczegółów jak wyglądały tego typu “zabezpieczenia” u Malina:
http://jacekmaliszewski.blox.pl/html[...]
LeM | 2008-11-29 16:02 | IP: 193.239.80.*
[...]
Teraz dalsza cześć układanki i możliwego wpływu opcyjnego zamieszania na indeksy giełdowe.
Jak wiemy z komunikatów za brokerką opcyjnych zabezpieczeń stoją Millenium, Pekao SA, Fortis, ING - wszystkie notowane na GPW. Czy to pełna lista? Zobaczymy po następnych komunikatach.
Pozornie te instytucje mają sporo kasy do zgarnięcia. Ale czy na pewno? Jeżeli okaże się, że pierwotnym emitentem tego produktu był kto inny (JPM?) to w przypadku niespłacenia zobowiązań przez firmę, która kupiła ten produkt powstaje zobowiązanie pomiędzy brokerem a emitentem pierwotnym.
Załóżmy w uproszczeniu, że firma która jest warta 10 mln PLN ma zobowiązania na 150 mln i ich nie spłaca. Ze zlicytowanego majątku bank-broker odzyskuje 10 mln, ale brakujące 140 mln musi zwrócić emitentowi pierwotnemu z własnych pieniędzy (o ile nie był jakoś ubezpieczony od takiej ewentualności)
Skala zjawiska nie jest na razie znana ale myślę, że można domniemywać, że sporą część zobowiązań nasze banki będą musiały jednak zwrócić ze swojej kasy.
Ile ważą banki w naszych indeksach nie trzeba tłumaczyć. Czy ewentualne krótkie pozycje JPM na naszym rynku nie wyglądają teraz sensowniej?
Dodajmy, że emitent pierwotny jest żywotnie zainteresowany osłabianiem się złotego właśnie do momentu wygasania opcji czyli do 20 grudnia. Wszyscy będziemy mogli obserwować co się będzie działo ze złotym do tego czasu.
LeM | 2008-11-29 16:30 | IP: 193.239.80.*
[...]
Skąd wiem, że były aktywnie sprzedawane?
Tak się składa, że jestem strategiem w agencji reklamowej obsługującej jeden z banków. Stąd wiem jak wyglądają komunikaty B2C i B2B takich instytucji bo je sam tworzę na podstawie briefów od klienta. Będę zapewne smażył się w piekle za to. Niemniej briefy jakie dostajemy są takie jakie są.
Co do podpisów i tezy, że “widziały gały co brały”.
O ile mogę się zgodzić, że taka teza jest uprawniona w stosunku do produktów FMCG to banki są instytucjami zaufania publicznego a doradca finansowy jeżeli chce się tak nazywać powinien działać również jeśli nie wyłącznie w interesie klienta a nie swojego pracodawcy i swoim (prowizje, bonusy). (Na marginesie brak uregulowań w sprawie nazwy tej profesji i warunków jej stosowania są grandą do kwadratu.)
Czy w takim przypadku programy aktywizujące sprzedaż ww osób, prowizyjne systemy motywacyjne, programy bonusowe nie stoją w jawnej sprzeczności z interesami klientów ww “doradców” o etyce zawodowej nie wspominając.
Czy lekarz przepisujący dany lek (często droższy i gorszy od innego dostępnego na rynku) pod wpływem programu lojalnościowego producenta tego leku może powiedzieć “widziały gały co brały” bo jest ulotka w pudełku gdzie pacjent może wszystko przeczytać? Czy lekarz taki działa etycznie i w interesie pacjenta? To już chyba zostało wyjaśnione jakiś rok temu i nazwano to korupcją.
Czy podobne zasady nie powinny dotyczyć sales force’u banków i innych instytucji finansowych? I czy nie powinny być zebrane w kod postępowania stanowiący część prawa? Wg mnie powinny. [...]