To ja swoje 3 grosze w kwestii Indonezji.
Zdradzę Wam tajemnicę: kiedy turyści z zagranicy przyjeżdżają do Polski częściej niż szefów firm spotykają na swoich ścieżkach studentów sprzedających na straganach okulary słoneczne. Mam nadzieję, że na tej podstawie nie troszczą się o mój dochód rozporządzalny. Już widzę jak w Kalifornii jeden z drugim rozprawiają o Polsce w sposób równie zatroskany jak różni forumowicze o Indonezji:
"Ale tam średnia wieku samochodu to 15,9 lat... PKB per capita mają 5 razy niższy niż u nas, a do tego nie jest to jakiś szczególnie ludny kraj. Liczba mieszkańców spada, perspektywy demograficzne kiepskie... Graniczą i z Rosją i z Ukrainą, a może Rosja będzie chciała przejść przez Polskę, żeby zaatakować Ukrainę z drugiej strony? A co jeśli Polska się na to nie zgodzi? Nie, tam się nie da robić biznesu. Dostali nawet jakieś restrykcje w dostępie do czipów Nvidii. W sumie to nie dziwota, ta cała sztuczna inteligencja to i tak nie dla nich, co - chcą sobie zainstalować te czipy w swoich 15,9 letnich Skodach? Zaraz, chyba się zagalopowałem, co to w ogóle jest Skoda?"
Jeśli ktoś czegoś nie wie o Indonezji czasem szybsze może być sprawdzenie tego w Google niż podzielenie się na forum swoją niewiedzą.
Każdy z 1 % najlepiej zarabiających ludzi w Indonezji zarabia nie mniej niż 115 931 USD rocznie brutto. Aby być wśród 10 % najlepiej zarabiających musisz tam zarabiać 34 678 USD brutto (w przeliczeniu prawie 12 000 PLN miesięcznie).
Tylko te 10 procent lepiej sytuowanych Indonezyjczyków zarabia łącznie więcej niż wszyscy Czesi albo Portugalczycy razem wzięci (zarówno Czechy jak i Portugalia to rynki bardzo dla XTB ważne). Oczywiście jeśli uwzględnimy parytet siły nabywczej na życie każdemu z tych Azjatów zostaje dużo więcej niż tyle samo zarabiającemu Europejczykowi.
Źródło danych o zarobkach:
finance.yahoo.com/news/much-ea...Ludziom troszczącym się o tabuny biednych na motorowerach w Indonezji odradzam otwieranie tego linka - oszczędźcie sobie nerwów. Artykuł ma tytuł: "Here’s How Much You Need To Earn To Be ‘Rich’ in 30 Major Countries Around the World". Szczęśliwi nie znający języka angielskiego, ja niestety znam (ostrzegał Himilsbach, że nie warto się uczyć, ale myślałem, że jestem mądrzejszy). Nie wiem jakim prawem autorzy sobie wykoncypowali, że na liście 30 "major countries" umieszczą jakieś Indonezje czy Brazylie, ale żadnej wzmianki o Polsce.
darebar napisał(a):Ja nie wiem, kto gra w Indonezji na giełdzie. PKB per capita wynosi tam ok. 5000 USD, czyli mniej więcej cztery razy mniej niż u nas. Może to Singapurczycy i Malezyjczycy tam grają, bo indonezyjski i malajski to w zasadzie jeden język.
Jest jeszcze szansa, że robią to wysokiej klasy specjaliści z całego świata, którzy mieszkają na Bali. Szacuje się, że na tej indonezyjskiej wyspie mieszka ich ok. 100 tysięcy.
darebar napisał(a):Zupełnie niezrozumiały jest dla mnie pomysł ekspansji zamorskiej XTB w Indonezji (już w roku 2025) i Brazylii. Plan wejścia do obu krajów przedstawiany jest niczym wyprawa Argonautów po złote runo. W rzeczywistości jednak to próba zaistnienia na całkowicie różnych pod względem kulturowym i gospodarczym rynkach.
Różnice kulturowe powiadasz. To oczywiste, ale jest kilka ale. Dla porównania nie tak dawno otwarty oddział XTB w Zjednoczonych Emiratach Arabskich notuje rekordowy rozwój na tle pozostałych oddziałów XTB na świecie. Tam to dopiero jest konkurencja, taki bogaty kraj! A prezes opowiada sugerując się tym tempem wzrostu, że jeżeli jakikolwiek oddział miałby w przyszłości generować wyniki podobne do Polski to byłyby to zdecydowanie Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Mówi o tym na filmie, do którego link przesyłał już wcześniej kolega MX5 (przewiń 17 minut i 47 sekund jeśli interesuje Cię tylko to stwierdzenie):
Indonezja to największy na świecie kraj islamski, ale oprócz religii jest jeszcze kilka innych spraw, które ją łączą z Emiratami (wbrew temu, co się z europejskiej perspektywy może wydawać). Oba Państwa są członkami tych samych organizacji międzynarodowych (między innymi osławionej BRICS). Łączy je umowa o wolnym handlu ("United Arab Emirates - Indonesia Comprehensive Economic Partnership Agreement") i spora diaspora Indonezyjczyków żyjących w ZEA (111 987 osób wg danych z roku 2019), w tym dziesiątki tysięcy odkładających tam na nowe siodełko motoroweru pracowników z Indonezji. Dla niektórych z tych pracowników nazwa XTB po powrocie do Indonezji nie będzie musiała być całkiem obca. A wkrótce będzie też odwrotnie, nazwa XTB nie będzie musiała być dla nich całkiem obca już przed wyjazdem. Emiraty to dla Indonezyjczyków szósty najważniejszy kraj migracji zarobkowej (a sąsiednia Arabia Saudyjska - trzeci). Oprócz różnic kulturowych chyba widać więc też pewne podobieństwa.
darebar napisał(a):Już sama różnica czasu daje wiele do zrozumienia. Gdy w Warszawie jest godz. 9. to w Indonezji jest godz. 16 lub 17. To nie ZEA, gdzie wspólne okienko pracy wynosi 5-6 godzin. Tutaj zaczynasz pracować w Warszawie jako programista XTB, tam swoją pracę kończy właśnie manager, z którym akurat miałeś coś wyjaśnić odnośnie oferty. Nie da się tak tego po prostu zgrać.
Strefa czasowa jako wyzwanie... WTF? Różnica między Dubajem a Dżakartą to 3 godziny...
Już teraz różnica między różnymi miejscami, w których XTB działa jest większa, np. doskonale radzące sobie w ramach grupy oddziały XTB w Portugalii i Emiratach dzielą 4 godziny...
Programista z Polski ma ustalać szczegóły oferty z menedżerem z innego kraju? Jakiej oferty? Do kogo skierowanej? Do stu tysięcy klientów? Te wątpliwości są szyte dość grubymi nićmi i nie trzymają się kupy od żadnej strony. Przecież to nie jest jednoosobowa działalność gospodarcza.
Różnica czasu między indonezyjskim menedżerem a polskim programistą ma stanowić barierę logistyczną? Czyli jak rozumiem wydaje Ci się, że w Polsce programiści dostają od menedżerów wytyczne na zasadzie "słuchaj, potrzebuję coś na za trzy godziny, zrobisz mi to?". Rozumiem, że spodziewana odpowiedź to coś w rodzaju "OK, a co wolisz IKE czy IKZE?". Trochę szkoda, że tak to nie działa, bo gdyby działało różnice czasowe można by wykorzystać jako przewagę programisty z Polski nad azjatycką konkurencją: poruszając się palcem po mapie z Polski do Indonezji godziny się dodaje. Menedżer z Indonezji na koniec dnia roboczego po zebraniu i spisaniu zaleceń przekazywałby je więc do Polski, a u nas byłby to dopiero początek dnia roboczego. Następnego dnia rano indonezyjski menedżer miałby wszystko gotowe...
Dopóki nie doczytałem prawdy na forum wydawało mi się więcej niż oczywiste, że - jeśli mamy naprawdę duże ambicje - lepiej nie czekać z wchodzeniem na szybko rozwijające się rynki. Sądziłem, że im prędzej na nie wejdziemy, tym większą mamy szansę zostać tam dużym graczem, może liderem. Dzięki otwarciu oczu przez lepiej rozumiejących jak działa świat kolegów z Internetu teraz wiem, że należy czekać, aż kraj będzie bogaty i zaatakować dopiero wtedy. Np. tak, jak eBay czekał z zaatakowaniem Polski. Chociaż akurat to może nie być najlepszy przykład bo eBay zrobił chyba trochę falstart (zaatakował Polskę jeszcze gdy ta była dopiero w połowie drogi do bogactwa).
Nie wiem, na ile ironii mogę sobie pozwolić - zdarzało mi się już czytać wpisy osób nie rozróżniających Indonezji od Indii (na szczęście nie tutaj). Wypada chyba napisać coś wprost:
jako akcjonariusz wolę, aby XTB nie czekało i już teraz zawalczyło o niezwykle dynamicznie rozwijającą się, największą gospodarkę Azji Południowo-Wschodniej i zarazem czwarty co do wielkości populacji kraj na świecie (279 mln mieszkańców to więcej niż 60 procent ludności całej Unii Europejskiej). Koledzy już o tym pisali, ale to chyba nie do wszystkich dociera: PKB Indonezji wynosi ponad 1,3 biliona USD, co plasuje kraj na 16. miejscu pod względem nominalnej wielkości gospodarki, ale już na 7. miejscu na świecie pod względem parytetu siły nabywczej. W 2019 roku Indonezja po raz pierwszy znalazła się wśród krajów o średnio-wysokim dochodzie według rankingu krajów świata pod względem nominalnego dochodu narodowego (GNI) per capita.
Ja nie twierdzę, że to się musi udać, ale że potencjalnych szans jest zdecydowanie więcej niż zagrożeń i że potencjalne zwycięstwo jest dla XTB dużo bardziej wartościowe niż koszt potencjalnej porażki. Moim skromnym zdaniem tylko ślepy menadżer by tego nie próbował.