anty_teresa napisał(a):
Proponuję nie brać pod uwagę tego co piszą i mówią politycy, bo oni w nosie mają prawdziwy obraz sprawy i wykorzystają nawet własne matki, córki i wnuki by odnieść korzyści polityczne.
@anty-teresa
Co do intencji polityków z obu obozów to chyba wszyscy tu piszący nie mają wątpliwości. Kartofel parzy i trzeba go jak najdalej odrzucić, a najlepiej cisnąć nim w przeciwnika. Bynajmniej nie chodzi im o poszkodowanych obligatariuszy, może za wyjątkiem polityków, którzy też nabyli obligacje GBK. Ktoś słyszał o składanych przez polityków propozycjach działań naprawczych w spółce, o propozycjach zmian przepisów prawa, które pozwalają na takie nadużycia i przekręty? Chyba cisza w tym temacie...
Co do nadzoru finansowego… to też już wszyscy wiemy, że nikt nie ponosi odpowiedzialności.
KNF tylko sprawdza, czy są wszystkie papierki, za prawdziwość papierków odpowiada audytor.
Audytor (Deloitte) z kolei ma list poświadczający od zarządu spółki, w którym zarząd składa liczne oświadczenia i potwierdza, że raport jest rzetelny i nie jest sfałszowany, i to jest polisa audytora. Szukanie przekrętów w sprawozdaniu nie jest zadaniem audytora i prowadzone przez niego prace nie są na to nastawione.
Poza tym, to również już wiemy, jedni i drudzy dysponują ograniczonymi zasobami do wykonywania swoich zadań.
Wnioski:
Jeśli chcesz zainwestować, czytaj zaryzykować, to:
- przed zainwestowaniem zatrudnij detektywa i cały sztab specjalistów niech prześwietlą jak wygląda sytuacja w spółce, nie wierz nawet sprawozdaniom po audycie
- jak już zainwestujesz, to nadal ryzykujesz, zatem nadal zatrudniaj ten sztab specjalistów niech kontrolują, co się dzieje w spółce, bo przecież nadzór finansowy nie istnieje
- pamiętaj, nikomu nie ufaj i sprawdzaj czy informacje od sztabu specjalistów, który zatrudniłeś są prawdziwe
- a najlepiej nie oszczędzaj, wydawaj pieniądze (z kredytu, bo kto ściągnie), ciesz się życiem, a jak już musisz inwestować to kupuj ziemię, dzieła sztuki, itp
A tak na poważnie, to może w końcu politycy i instytucje zamieszane w ten przekręt zastanowiliby się, jak pomóc spółce i obligatariuszom, a przynajmniej by nie przeszkadzali.
Oczekujemy innej kolejności działań - najpierw jak uratować spółkę, a później informacji kogo będą zamykać i oby dla przykładu dla kolejnych uczciwych inaczej businessmenów takich zatrzymań było jak najwięcej.
I na koniec pytanie - czym się różni spółka publiczna od niepublicznej w kwestii zaufania i bezpieczeństwa, po co prospekty, po co nadzór? Wygląda na to, że to tylko koszty, a pożytku zero.