siekoo napisał(a):@lajkonik, a widzisz jakas inna opcje w tej sytuacji, niz europejskie QE? oczywsicie, jest to tylko odroczenie problemu w czasie. liczyc mozemy na to, ze a) pozyczki sa udzielane w sprecyzowanym celu, lub jesli nie to b) banki zauwaza, ze jesli panstwo zbankrutuje, to obligacje moga rownie dobrze trafic na gwozdz do slawojki, bo na permanentna reanimacje kolejnych bankrutow szans nie ma. miejmy nadzieje, ze europejskie banki wybiegaja planami w przyszlosc wieksza niz rok, 2 lata.
Tak na szybko, nie widzę. Perspektywa 3 lat na wyprowadzenie budżetów państw europejskich wydaje się być prawidłową.
Co do a): to wtedy nie jest QE tylko reanimacja trupa europejskiego. Może udana ? Szczerze wątpię. Co prawda kraje europejskie będą znajdowały przez najbliższe 3 lata finansowanie czyli kupców na swoje obligacje, a ich oprocentowanie powinno być niższe niż gdyby nie było tej operacji, jednak nic nie zmusi tych gospodarek do liwkwidacji deficytu w całości. A to oznacza tak jak piszesz tylko odsunięcie problemu w czasie. Rozumiem, że nie było możliwe wykupienie bezpośrednio przez EBC obligacji zagrożonych po 1% z powodu braku zgody polityków i, przede wszystkim, braku wiary w wykupienie swych obligacji przez kraje dłużników.
Co do b) : to jest QE w Europie. Banki będą przedłużać agonię państw i podtrzymywać Euro, bo wszystko się posypie, ale:
wykup nowych obligacji na warunkach rynkowych czyli nadal podcinać gałąź na której siedzą europejskie kraje
próbować zarabiać na innych rynkach, w tym giełdzie czy surowcach.
Tak naprawdę to nic nie zmieniło, bo mimo pożyczenia 489 mld nie będziemy mieli wzrostu PKB i wzrostu wpływów podatkowych bez wzrostu stawek.
Sytuacja w Stanach była diametralnie różna. Byliśmy na dnie dna w sferze psychologii. Banki dzięki QE1 i QE2 zarobiły realne pieniądze i utrzymały dużą część wycen swoich aktywów.
W Europie indeksy są prporcjonalnie wyżej niż były w Stanach nawet gdy wprowadzano QE2. Po prostu ciągle mamy za dobre samopoczucie dotyczące przeszłości

, a jednocześnie nie widzimy perspektyw na przyszłość

. Może to się wiąże ze starzeniem się społeczeństw, z dużym bezrobociem wśród młodzieży

.
Za lata nakręcania koninktury przez zwiększanie deficytów trzeba kiedyś zapłacić. Amerykanie wg mnie nadal nie przykręcają kurka, Europa, ze względu na rozdrobnienie na tyle krajów, muszą to zrobić niezależnie od chęci ( Niemcy przykręcają kurek i nic się im nie dzieje, Grecja to bankrut). Wyjście Grecji z Eurolandu ( niemożliwe ze względu na traktaty) to jedyne dobre wyjście. Może też innych ? Wyjście Grecji, powrót do drachmy to byłyby straty części banków, ale nie strata całkowita, która nastąpi przy likwidacji Euro. Tylko, że dziś sama Grecja to może być za mało. Italia poza Euro ? Może jednak Hiszpania, ze względu na bezrobocie ? Bo problemem jest brak wystarczającej konsumpcji, oficjalnej konsumpcji ( bo mi zaraz Manko napisze o szarej strefie, któa się dobrze miewa w Hiszpanii co jest prawdą, ale nie załatwia problemów deficytu).
Inne rozwiązanie to ucieczka do przodu przez UE i pełna federacja - jeden rząd, jedna polityka gospodarczo-fiskalna. Tylko kto się na to zgodzi ? Chyba nikt.
Czyli euro do likwidacji. Niezależnie co EBC zrobi i ile by nie pożyczył. Komukolwiek.