FilipBonn napisał(a):Może sytuacja z Pyramid i Starward schłodzi trochę głowy inwestorom.
Giełda to tak naprawdę 3 słowa. Chciwość, strach i nadzieja
Chciwość z pewnością już była. Strach już też się na pewno pojawił. Być może zatem pora już na nadzieję?

A 12 września 10 sesji stąd
@lelo-pakero
Świetny merytoryczny wpis. Zgadzam się z nim w ogromnej większości
Ale.... zawsze jest jakieś
"ale"
lelo-pakero napisał(a):
Nikt nie lubi stracić kilkadziesiąt procent w dwa dni, więc oczywiście współczuję bolesnej lekcji inwestowania.
Jestem bardzo daleki od próby okłamywania się w stylu " nie straciłem, dopóki nie sprzedałem ",
ale ten kto kupił z określoną perspektywą czasową, oceni inwestycję kiedy takowa się ziści. Do tej chwili powinien operować czymś w rodzaju mentalnego stop lossa, niekoniecznie związanego z wartością chwilową akcji. Zwłaszcza na spółce o tak niskim free float jak tu
lelo-pakero napisał(a):
Najważniejsza jest umiejętność oceny jak grę przyjmie globalna społeczność graczy. Tu z pomocą przychodzi wiele ogólnodostępnych wskaźników - grupa na steamie, wishlista, wyświetlenia na YT, oceny opiniotwórczych mediów, które widziały grę, itp. W tym kontekście, potencjał tej spółki rzeczywiście jest niezrozumiały dla wielu inwestorów, a wynika to z braku jakichkolwiek danych pozwalających ocenić potencjał sprzedażowy ich projektu.
Święta prawda,
ale spółka wielokrotnie informowała, że jej dotychczasowe postępy są bardzo mocno recenzowane przez grono niezależnych ekspertów. W tym wzmiankowanych przez Ciebie mediów. Oczywiście można w to wierzyć bądź nie. I tu przechodzimy do tego, że na etapie prac nad grą - jedyne na czym tak naprawdę możemy się oprzeć to wiarygodność teamu. Zarówno developerska jak i inwestorska. Ja na razie widzę tu sytuację, w której bez udostępniania jakichkolwiek materiałów, spółka potrafiła zbudować wokół siebie całkiem spory szum. Na rynku, na którym 50 zespołów ze stajni Playway ostrzy sobie zęby na giełdowy debiut. Jestem dziwnie spokojny, że do czasu publikacji wskaźników, o których piszesz - spółka nie da o sobie zapomnieć. Zatem ryzyko, że będzie tu informacyjna posucha do czasu publikacji " twardych
fusów " ( bo przecież w dalszym ciągu te wszystkie wskaźniki mogą wprowadzić w błąd ) może się nie zmaterializować. Moim zdaniem będzie " pod co grać "
lelo-pakero napisał(a):
Powiem więcej, wcale nie trzeba być graczem ani znać się grach, żeby z sukcesem inwestować w spółki gamingowe.
Tu będzie nawet bez
"ale". 100% racji. Nawet nie tyle na gamingach można zarobić grając tylko w Machiavelli the Prince ( uwielbiam

). Na giełdzie jako takiej można się dorobić nie mając cienia rozeznania w analizie fundamentalnej albo technicznej. Czasami ma się farta. Czasem świadomie lub nie, stosuje się analizę behawioralną. Ona natomiast "uczy", że najgłośniej krytykujące, bądź przestrzegające przed zakupem, zachęcające do sprzedaży akcji osoby - to te, które mają ochotę je taniej kupić, bądź żałują, że tego nie zrobiły wcześniej.