@Brzegus
Cóż, według mnie (zawsze jednak podkreślam, że mogę się mylić) ta farsa może potrwać jeszcze ładnych parę lat. Powodów jest kilka. Przede wszystkim Oil jest spółką, na której ze względu na kombinację sterowanego kursu oraz sprzedaży marzeń można znakomicie zarabiać. Wystarczy tylko mieć dostęp do informacji z pierwszej ręki.
Niestety przez cały czas mnóstwo ludzi skrycie wierzy, że coś tam pod tym piachem jednak jest, zaś wielu innych wierzy w to tylko dlatego, że utopili w tej spółce wielkie pieniądze i strasznie chcieliby je odzyskać, albo przynajmniej ukoić skołatane dusze przekonaniem, że ropa jednak była, tylko oni zainwestowali w niewłaściwym czasie.
Skutkiem przedstawionego powyżej rozumowania jest ciągle niesamowita płynność i popularność akcji Oila, która z kolei sprawia, że nikomu o możliwościach decyzyjnych nie zależy na ukróceniu tego cyrku. Nikogo nie obchodzą tysiące utopionych drobnych, ponieważ jawią się oni jako giełdowe mięso armatnie, znakomicie wpisujące się w patologiczne stosunki panujące na polskiej GPW. Panuje więc przekonanie, że tych ludzi i tak w końcu by oskubał któryś z licznych grasujących na naszej giełdzie magików, więc w zasadzie nie warto się przejmować. Ważne żeby były obroty, na których ładnie zarabia i giełda i domy maklerskie.
Kolejną przyczyną, dla której Oil nie może upaść jest to, o czym wielokrotnie już pisałem a teraz powtórzę. Po prostu przyznanie się, że jedyna perła w koronie, czyli złoże Shyrak jest puste, albo nie nadaje się do przemysłowej eksploatacji stałoby się znakomitym pretekstem do zrobienia z władz firmy giełdowego "Czarnego luda" i przeprowadzenia jakiegoś pokazowego polowania na czarownice, dzięki któremu prokuratura czy KNF mogłyby praktycznie bezkosztowo udowodnić, jak to one pilnują praworządności i dbają o kochanych uboższych uczestników rynku.
Ostatnim zaś, ale wcale nie najmniej ważnym powodem jest sama postać głównego rozgrywającego i to, co dzieje się teraz w jego duszy. Człowiek ten, cokolwiek by o nim nie mówić odniósł oszałamiający biznesowy sukces. To, że został on osiągnięty niemal tylko i wyłącznie dzięki przyjaznym, towarzyskim kontaktom z rządzącymi wszelkiej maści jest zupełnie nieistotne, ponieważ zdobyte dzięki nim pieniądze były i są całkiem realne. Oto więc nagle z człowieka aspirującego już nawet nie do polskiej, ale i światowej ligi bogaczy staje się on znienawidzonym przez niemal wszystkich "Wielkim Drukarzem", obdrzucanym codziennie chyba wszystkimi możliwymi epitetami.
Źródełka z rządowymi kontraktami powysychały, pozostałe interesy idą kiepsko, trzeba wycofywać się ze sponsorowania imprez wszelkich i wić się jak piskorz, żeby banki nie pozabierały realnych aktywów, stanowiących zastaw wielomilionowych kredytów zaciągniętych przez praktycznie wszystkie spółki z tej stajni. Jest więc on niejako zmuszony do ich utrzymywania choćby na siłę w obawie, że upadek nawet jednej z nich mógłby wywołać efekt domina, którego skutki byłyby trudne do przewidzenia. Na świecie zdarzało się już przecież, że nawet gigantyczne pieniądze nie zdołały uchronić ich właścicieli przed pobytem za kratami, o czym przekonał się pan Chodorkowski w Rosji, pani Tymoszenko na Ukrainie, całe grono hohsztaplerów z USA ale i pan Rywin (też nie należący do żebraków) w Polsce a ostatnio również pan Stokłosa, choć na razie nieprawomocnie.
Mamy tu więc do czynienia z coraz szybszą erozją prestiżu połączoną z na razie mglistym, ale jednak realnym widmem zagrożenia. Dlatego to przedstawienie po prostu musi trwać i bedzie trwało, dopóki aktor grający główną rolę będzie w stanie utrzymać się na nogach.
Na Oilu (a być może również na Biotonie) zrobi się po prostu scalanie akcji, pomajstruje trochę przy cenie nominalnej, żeby nie musieć uciekać się do jakichś żałosnych sztuczek i wszystko będzie dalej toczyło się według utartegi i wypróbowanego schematu. Skoro ludzie nie nauczyli się przez tyle lat, to znaczy że już się nie nauczą ba, wychowają nawet następne pokolenia podobnych sobie "inwestorów".