Omówienie skonsolidowanego sprawozdania za pierwsze półrocze, ze szczególnym uwzględenienie II kwartału.
Kurs się nadal osuwa, a wskaźniki fundametalne nie rokują na razie zwrotu
www.stockwatch.pl/gpw/gastelzu...Połączenie Gastela i Żurawi jest póki co ewidentnym przykładem niepowodzenia. Najprostszy dowód to przychody: niecałe 38 mln zł za I półrocze, czyli odrobinę mniej niż rok wcześniej, kiedy Żurawie działały same. Po co więc robić połączenie, w ramach którego zapłacono premię wyliczoną na przeszło 12 mln zł, jeśli nie dało to żadnego wzrostu? Oczywiście pytanie co by było bez przejęcia, zapewne duży spadek przychodów, ale czy to co widzimy, nie jest spadkiem? Gdy łączą się dwie słabe firmy, niekoniecznie powstaje z tego jedna mocna. Tutaj nie powstała.
Aktualnie pomysłem na rozwiązanie bolączek ma być emisja akcji, w celu powiększenia bazy sprzętowej, wejścia na nowe rynki, a może też akwizycji. A tak naprawdę straszliwie brakuje gotówki. Ogólne zadłużenie nie jest dramatyczne, bo 61%, ale w kapitale obrotowym mamy wartość ujemną, pogłębiającą się przez ostatnie trzy kwartały. Kredyty utrzymują poziom 126 mln zł, a jakichkolwiek ruchów po prostu nie ma z czego sfinansować - żeby cokolwiek zrobić, potrzebny jest kapitał z zewnątrz.
Sytuacja spółki jest więc niekorzystna, ale należy ją oceniać rzeczowo. W budowlance jest nadal kryzys, do tego ciężka zima spowodowała przestoje na budowach. Spółka pokazuje na kolorowych wykresach dynamikę przychodów w kolejnych miesiącach, z której ma wynikać, że odbicie już jest, tylko było go za mało żeby podratować wyniki raportowanego okresu. No i że zgodnie z trendem, trzeci kwartał powinien być o wiele lepszy. Poza tym w grupie są spółki dywidendowe, z których Emitent otrzymał w I półroczu prawie 6 mln zł żywej gotówki. Mając rozbudowane aktywa, można więcej zdziałać, tylko potrzeba jeszcze kapitału, po który spółka sięgnie - planowana jest emisja akcji.
Tylko jednej rzeczy nie daruję. Gastel Żurawie to teraz spółka o poziomie powiedzmy 100 mln zł rocznych przychodów i (dałby Bóg) zerowym zysku netto. Czyli już nie kieszonkowa, ale ciągle niewielka. Do zarządzania finansowaniem i wypożyczaniem żelastwa zatrudnia pięć osób w zarządzie i pięć w nadzorze. Ich pensje kosztowały w I półroczu 856 tys. zł, czyli 142 tys. zł miesięcznie, średnio po 24 tys. na głowę w zarządzie i po 3,8 tys. zł w radzie nadzorczej. Dobre życie.
Spółka na tyle odstaje od sektora, że trudno o jej wycenę porównawczą. Premia rynkowa ponad wartość księgową nie jest duża, ale od czterech kwartałów mamy straty, a koszty rosną. Pozostałe wskaźniki są rozszalałe i uspokoją się dopiero wtedy, gdy pojawi się większy i zdrowszy biznes. Na razie jednak kroją się tylko inwestycje, a więc nowe ryzyka i niepewności, podczas gdy dobrze byłoby najpierw zacząć zarabiać na działalności podstawowej, a dopiero potem zastanowić się, co i w jaki sposób rozwijać.
Powyższa treść przez 30 dni była zarezerwowana tylko dla osób posiadających abonament.