Jestem na V roku czegoś co nazywa się zarządzaniem i z radością stwierdzam, że nauczyłem się bardzo niewiele na studiach. Jakieś tam podstawy liznąłem ale więcej nauczyłem się podczas nocnych całkiem poważnych rozmów ze znajomymi, o ich punkcie spojrzenia na świat, pierwszych doświadczeniach z rynkiem pracy, planach, ambicjach czy też pomagając prowadzić nieco ojcu firmę. To jest realny świat, a nie książkowy, jest psychologia są LUDZIE.
Mnie też zawsze pociągało bycie zupełnie niezależnym, właśnie to mnie w giełdzie pociąga najbardziej jeżeli mogę tak powiedzieć, tracę pieniądze lub zyskuję tylko i wyłącznie dzięki moim decyzjom, i w razie niepowodzenia nie mam na nikogo zwalić winy, bo winny jestem ja.
Prawda jest taka, że za kilkanaście lat bycie specjalistą w jakiejkolwiek dziedzinie będzie bardzo opłacane, nawet w czymś co nie ma dobrej prasy.
Najbardziej przeraża mnie jednak to, że przeciętny student marzy, podkreślam marzy o tym, żeby zarabiać 3 tys. netto miesięcznie, mieć 40 metrowe mieszkanie i tyle. Naprawdę mały odsetek osób w moim wieku potrafi powiedzieć w towarzystwie, na imprezie, że chce być milionerem, prowadzić swój duży biznes, mam wrażenie, że to jest passe. Prawda jest taka, że najbardziej ogranicza nas nasz wyobraźnia.
Bardzo dużo można się nauczyć chociażby z tego serwisu i niektórych artykułów. Na początku mojej fascynacji dokładnie moment debiutu GPW na GPW oglądałem te wszystkie programy na CNBC, czytałem pudelka biznesowego, teraz stwierdzam, że to szkoda czasu. Najbardziej cenne są informacje z prasy specjalistycznej, która jednak sporo kosztuje i z takich serwisów jak np. wnp.pl
PS Idąc na zarządzanie nie uczysz się zarządzać, uczysz się
o zarządzaniu, a to ogromna różnica, tak jest na większości studiów
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia". W.E. Buffett