lajkonik napisał(a):
Bo jest coś co podważyło mój pesymizm. Przejeżdżałem dziś przez Zielonkę i Kobyłkę. Wielki napis, czysty, - "zatrudnię szwaczki" świadczy, że żadnego kryzysu w Polsce nie ma.
Ja jestem z natury optymista, ale lubie ogladac rzeczy z kilku stron.
Przyklad niemal anegdotyczny:
Moj znajomy przejal jakis czas temu zbankrutowana fabryke i zatrudnil w niej 600 osob. Placil bardzo malo, ale w miescie bylo rekordowe bezrobocie. Codziennie zatrudnial 20 nowych osob.
Tyle tylko, ze na miejsce 20 zwolnionych.
System nazywa sie chyba "tablica amerykanska". CODZIENNIE zwalnianych bylo 20 osob z najmniejsza wydajnoscia, a na ich miejsce zjawialy sie nowe z dlugiej listy oczekujacych.
Mnie tez dopadł kryzys.. jem spleśniały ser, pije stare wino i jeżdżę autem bez dachu....