Poczatkujacy92 napisał(a):
Wiem że właściciele obligacji mają pierwszeństwo przed akcjonariuszami, ale czy przy obecnej wycenie inwestor odzyskałby zainwestowaną kwotę ( załóżmy te 0,48 zł za akcje) lub trochę więcej, nigdy nie brałem udziału przy likwidacji spółki, jej majątek zazwyczaj jest poniżej wartości księgowej sprzedawany? Ogólnie długo trwa taki proces?
To, w co chcesz się bawić jest pozbawione sensu. Jak już wyjaśnił wcześniej Majama, zapewne zobowiązania spółki wielokrotnie przekraczają jej majątek, w związku z czym akcjonariusze nie będą z niego mieli złamanego grosza. Ponadto musisz wziąć pod uwagę fakt, że Gant to deweloper, posiadający majątek w stylu niesprzedanych mieszkań w różnym stadium realizacji, grunty pod budowę, rozpoczęte inwestycje i tego typu aktywa.
Z tego co wiem grunty były kupowane niemal na szczycie boomu na nie, więc w przypadku likwidacji spółki z pewnością nie zostaną sprzedane za cenę nabycia. Można przypuszczać, że realna cena sprzedaży będzie wielokrotnie niższa. Jeżeli więc dysponujesz wolną gotówką to możesz raczej powęszyć, za ile syndyk będzie wyprzedawał te ukończone i nieukończone mieszkania...
Na akcjach nie masz co grać, chyba że czujesz się naprawdę mocny. To, co tutaj teraz będzie grane jest klasyczną "jazdą na bankrucie", która wygląda mniej więcej tak, że najpierw czeka się na oficjalny komunikat o ogłoszeniu upadłości (z tego co widzę na razie takowy się nie pojawił), następnie patrzy się, kto go zgłosił i jaki jest jego typ. Jeżeli został zgłoszony przez samą spółkę i jest to upadłość likwidacyjna, to szkoda czasu i środków na zabawy. Zbyt ryzykowne. Jeżeli jest to upadłość układowa, można pokusić się o "złapanie dołka" i próbować zarabiać na odreagowania, które bywają miłe, tak od 5 - 12%. Niestety przypomina to bardziej loterię i bardzo łatwo oberwać. Sczególniem że "układ" przewiduje zazwyczaj nową emisję akcji, oczywiście bez prawa poboru, co w praktyce oznacza wyciągnięcie kasy od "drobnych", bo akcje od razu idą w rynek.
Jeżeli wniosek o upadłość likwidacyją złoży któryś z wierzycieli, rozpocznie się gra pod "zamianę na upadłość układową". W takim wypadku również skoki potrafią być bardzo przyjemne, ale znalezienie "dołka" bywa karkołomne, ześ ewentualny układ również wiąże się z emisję - patrz wcześniejszy akapit. Do tego dochodzą różne wariacje powyższych scenariuszy, szkoda o nich pisać.
Podsumowując, jeśli jesteś początkujący, albo po prostu chcesz się zabawić i nie szkoda ci paru tysięcy, możesz spróbować szczęścia. Zasada jednak jest taka, że środki te musisz z miejsca uznać za stracone. Po prostu wyobraź sobie, że wydałeś je w lunaparku. Jeśli coś ugrasz, ciesz się, jeśli przegrasz, nie ładuj następnej kasy żeby się odkuć. Potraktuj całą sprawę edukacyjnie :)