pandorinium napisał(a):Drobna uwaga do tej Francji. To nie jest zamknięcie i lockdown. Dla mnie to przypomina farsę. W barach jest wirus dlatego zamykają, na spacer nie wolno wyjść, bo wirus, ale jak wsiądziesz do zapchanego metra i jedziesz do szkoły to magicznie wirus znika. To już u nas uważam, że zamknięcie szkół jest lepszym posunięciem, a pozwolenie na chodzenie po ulicach.
Też mam wrażenie, że kompletnie nieracjonalne posunięcie. Przecież to wiedza powszechna, że jak przychodzi jesień i zima, to od dzieciaków z przedszkoli i szkół chorują dorośli na potęgę. Nie mając dzieci nie wiedziałem co to choroby, to samo żona. Od paru lat dzięki dzieciom nie mamy za bardzo czasu, a momentami ochoty, żeby np. imprezować. Tymczasem od kiedy dziecko, a potem już dwójka uderzyła do żłobka i przedszkola, to od jesieni stale choroby krążą po naszym mieszkaniu. W zeszłym roku na przełomie lutego i marca, gdzie już teraz wiadomo, że wirus z pewnością szalał wśród nas 2/3 żłobka u córki były przetrzebione, a większość dzieci miała jak to nazywano ukryte zapalenie płuc. Jestem pewien, że już wtedy była masa covidowców. Teraz każdego od razu podpina się pod respiratory, chociaż większość wcale tego nei wymaga i brakuje ich dla tych, którzy naprawdę potrzebują.
Tymczasem zamyka się dorosłych, w tym również tych bez dzieci, generalnie pomyłka.
Druga sprawa. Niemcy i Francja już wczoraj pojechali po kursach. Dzisiaj pewne uspokojenie. U nas tradycyjnie i wczoraj i dzisiaj sypanie na potęgę. Słabość naszego rynku, naszych inwestorów jest przytłaczająca. Jak coś się dzieje, to wspomniane sypanie na potęgę, ale odbicia to już nieśmiałe, bo pewnie w głowach strach, że zaraz znowu zleci. Z jednej strony to zabawne, z drugiej żałosne. GPW śmierdzi strachem. W naszej naturze nie jest zdobywanie szczytów, a 5-10% procent zysku uznawane jest za złapanie pana Boga za nogi, bo przecież to kilka razy więcej niż na lokacie :D